2. A wszystko przez tą Dretwotę...

84 6 0
                                    

Znalazłam się w mrocznym pomieszczeniu, przynajmniej tak mogło się wydawać innym osobom. Według mnie było to ładne pomieszczenie z dużym stołem i otaczającą go dużą ilością krzeseł. Kominek, z którego teraz wychodził Draco, był otoczony czarnymi płytkami z ciemnozielonymi wężami. Cała nasza rodzina, no może prawie chlubiła się pochodzeniem z domu węża.

Mówię prawie, ponieważ mieliśmy w rodzinie takich zdrajców rodu jak siostra mojej matki, Andromeda czy Syriusz Black.

- Ej, wszystko okej? - zapytał mnie brat.
- Tak, wszystko jest w porządku, Draco. - odparłam beztrosko głaszcząc Moony.
- Musimy pogadać! Idziesz ze mną!- rozkazał mi.
Nie posłuchałam się go jednak.
- Nigdzie nie muszę z tobą iść!- zawołałam.
Całe szczęście, że nie ma tu pani domu, bo mogłoby się obyć bez show, które bardzo lubiłam robić wraz z bratem.
Dracon rzucił się ku mnie i już po chwili stał przede mną z wyciągniętą różdżką.
- Chyba nie chcesz bym to robił?- zapytał, a ja wiedziałam, że nie ma na tyle złego serca by mnie skrzywdzić.
- A ty chyba nie chcesz skończyć tak jak Potter w zeszłym roku, co? Chyba nie chcesz wylecieć ze szkoły?- zapytałam drwiąco.
Myliłam się. Jednak nie znałam dobrze swojego brata.
- Drętwo...
- Protego! - zawołała matka wyczarowując niewidzialną tarczę między nami.
-Expelliarmus! Draco, czyś ty do reszty zgłupiał!- powiedziała do mojego brata kręcąc głową z niezadowoleniem.
- Oddasz mi tę różdżkę czy nie?- zapytał zdenerwowany.
- Nie. Dostaniesz ją pierwszego września. Tuż przed wyjazdem. Narazie masz szlaban. Jak mogłeś chcieć rzucić Drętwotę na siostrę?
Chłopak nic nie odpowiedział jedynie wzruszył ramionami.
- Ach tak, to marsz do pokoju. A ty Bella chodź pomożesz mi w kuchni.- zadecydowała głosem nie do podważenia jej decyzji.
- Ale...- zaczął mój brat.
- Nie ma żadnego ale! Już szybciutko! Marsz do pokoju!

Ruszyłam za mamą. Nie szłyśmy jednak do kuchni. Poza tym był to idiotyczny pomysł zatrudniliśmy nowego skrzata domowego, który był naszą służbą domową.
Zgredek. Och, na samą myśl o naszym byłym skrzacie domowym mam odruch wymiotny. Zgredek jest teraz wolnym skrzatem, ponieważ uwolnił go ten wpychający się wszędzie Potter. Ale Stworka to nie to samo. Przynajmniej narazie wydaje się normalna. O ile można powiedzieć, że te stworzenia, które nawet nie dorastają nam do pięt mogą być normalne.

- Muffliato! Bella, co się przed chwilą stało?
- Draco chciał mnie nauczyć oszałamiacza. Mówił, że to bardzo przydatne zaklęcie i bardzo pożyteczne. Zwłaszcza na takie szlamy jak Granger. - dodałam widząc, że matka nie wierzy mi. Jednak ostatnie zdanie chyba ją przekonało. Zauważyłam błysk w jej oku i wiedziałam, że łyknęła to kłamstwo. Od małego kłamałam, ale matka potrafiła dostrzec kiedy to robię.
- Moja dziewczynka.- powiedziała przytulając mnie, chociaż nie brzmiała tak jakby miała takie zdanie. - A teraz zawołaj Dracona. Mam go widzieć tu za pięć minut.
- Dobrze.- odparłam.
Mam nadzieję, że i to zabrzmiało wiarygodnie. Moje myśli biegały szybko. Muszę znaleźć brata i powiedzieć mu, żeby nie mówił o kłótni między nami. Muszę spowodować, by powiedział jej to co ja.

Nawet nie zauważyłam, że stoję tuż przed drzwiami do pokoju chłopaka. Zapukałam.
- Czego dusza pragnie?- usłyszałam głos zza drzwi. Nie był to jednak prawdziwy głos Draco, ten sam drwiący, tylko jakiś... smutny.
- Mogę wejść?
Drzwi otworzyły się. Moim oczom ukazał się pokój w stylu Slytherinu. Srebrno- zielone ściany, czarna podłoga. Na podłodze walały się książki i inne rzeczy do Hogwartu. Najprawdopodobniej chłopak miał zaraz pakować swój kufer. W rogu stała klatka z sową. Usiadłam naprzeciw niego na łóżku. Jedyne światło stanowiła czarna lampa na suficie. Złapałam go za rękę, po czym zajrzałam w jego szaroniebieskie tęczówki.
- Słuchaj, matka chcę cię przesłuchać na temat tego co robiliśmy w salonie. Jak zapyta czemu tak długo cię nie przeprowadzałam powiesz, że byłeś w toalecie.- chłopak skrzywił się lekko na te słowa i już miał coś powiedzieć, ale nie dopuściłam go do głosu.- A co do salonu, powiesz że chciałeś mnie nauczyć Drętwoty, ponieważ jest to bardzo dobre zaklęcie, zwłaszcza na szlamy takie jak Granger. I ani waż się coś przekręcić, bo wtedy oboje mamy zapewnione CUDOWNĄ końcówkę wakacji. Rozumiesz?
- No dobra. Dzięki, że ratujesz mi tyłek. Chociaż w małym stopniu. - powiedział uśmiechając się lekko do mnie.
Po tych słowach przytuliłam go. Poczułam zapach jego perfum. W porównaniu do ojca jego były delikatne, ale mimo to było je czuć.
- Chodź idziemy!- przerwał chłopak.

Zaprowadziłam go do matki.
-Co tak długo?- zapytała na wejściu.
- Byłem w toalecie.- powiedział przekonującym tonem Dracon.
Uśmiechnęłam się w duchu, ale nie mogłam tego pokazać.
- Bella,wyjdź.- zadecydowała kobieta, a ja posłusznie wyszłam za drzwi.
Wiem, że nie powinnam tego robić ale chciałam podsłuchać to co mówi mój brat. Nie dane było mi to jednak zrobić, gdyż usłyszałam rzucane Muffliato i guzik już mogłam się dowiedzieć. Zaczyna mnie już to wkurzać.

Udałam się do swojego pokoju i za śladem brata zaczęłam pakować kufer. Zaczęłam od zapakowania książek, które mama przyniosła do naszych pokoi. Zostawiłam jedynie Standardową księgę zaklęć. Nie wiem czemu akurat ta książka, ale zaczęłam ją przeglądać i znalazłam fragment poświęcony zaklęciu oszałamiającemu.

Drętwota - zaklęcie pojedynkowe, znane także jako „zaklęcie oszałamiające" lub „oszałamiacz". W zależności od okoliczności użycia może powodować utratę przytomności lub zatrzymanie poruszających się obiektów.
Po wypowiedzeniu formuły z różdżki, wystrzeliwuje strumień czerwonego lub niebieskiego światła.
Drętwota jest zaklęciem powszechnie używanym podczas pojedynków. Jeżeli kilka osób posłużyło się nim jednocześnie na jednym obiekcie, powodowało większe obrażenia - w przypadku ludzi, lub zniszczenia - w przypadku przedmiotów.

I wtedy przypomniała mi się sytuacja z bratem.
Czy na pewno mnie posłucha?
Czy może zechce i mnie w to wkopać?
Czy wyśpiewa matce to co ja?
Podszedł do mnie Moony. Wtuliłam się w jego mięciutkie futerko i oparłam się o ścianę. Nie mam pojęcia kiedy, jak, ale zasnęłam. Obudziło mnie dopiero pukanie do pokoju. Podeszłam do czarnych drzwi z okrągłą gałką i otworzyłam, jak się okazało Draconowi.
- Mogę wejść?-zapytał.
Zdziwiła mnie jego nienaturalnie blada twarz. Zawsze był blady, ale to już była przesada.
- A mogę wiedzieć po co? - nie miałam ochoty z nim gadać, a na dodatek pewnie wyglądałam jak czupiradło.
- To długa historia i muszę ci to powiedzieć, ale na pewno nie stojąc w drzwiach.
- No dobra, ale się pośpiesz. Jest już późno, a ja nawet nie spakowałam połowy rzeczy. - wytłumaczyłam mu.
- Masz przecież jeszcze dwa dni!
- No tak, ale wolę się spakować wcześniej.
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko przepchnął się obok mnie i z gracją manewrował między porozrzucanymi rzeczami, aż w końcu siadł na łóżku.
- Lepiej siądź, bo nie chcę mieć martwej siostry.
Z lekkim zakłopotaniem siadłam obok niego. Na ręce wskoczył mi kot. Pewnie był ciekawy tak jak ja, po co on się tu zjawił. Spojrzałam w jego oczy.
Nie doczekałam się jednak żadnego słowa, miałam już go wyrzucić z pokoju, gdy wręczył mi gazetę.
- No i? Gazeta jak gazeta.- powiedziałam mało co nie wybuchając śmiechem. Przyszedł by pokazać mi gazetę.
- Spójrz na pierwszą stronę i przeczytaj ją.
Zerknęłam na pierwszą stronę i nie uwierzyłam w to co zobaczyłam...

Zapomniana Siostra II Bellatrix MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz