11. Wąż

29 3 0
                                    

Sobota przywitała wszystkich pięknym słońcem. Wiele osób wychodziło na błonia, wśród nich byłam ja, Kylie i Pansy. Niedługo dołączyli do nas także Draco, Zabini oraz...
- Theo! - krzyknęłam, gdy go tylko zobaczyłam.
Była to jedyna nie licząc mojego brata osoba, którą znałam przed przyjazdem tutaj.
- Też się cieszę, że cię widzę, Bella. - odparł  przytulając się do mnie przyjacielsko.
Do tej pory widziałam go w Hogwarcie parę razy. To mignął mi się w Wielkiej Sali, to w pokoju wspólnym, a raz nawet w bibliotece.
- Ja wiedziałam Nott, że kumplujesz się ze Smokiem, ale z Bellatrix, no tego to się nie spodziewałam. - rzuciła Parkinson patrząc na mnie zamknięta w jego uścisku.
- Dla twojej świadomości to jest mój znajomy od dzieciństwa. - wyjaśniłam, stając następnie obok niego.
Po chwili zaczęliśmy rozmawiać wszyscy o wszystkim i o niczym, nie patrząc na to jak szybko mijał czas. Dopiero Pansy zorientowała się, która godzina i zerwała się jak oparzona w stronę zamku. Po chwili jednak zawróciła, a wszyscy poza nią wybuchli śmiechem.
- Dziewczyny, idziemy! - zarządziła Pans, po czym złapała mnie i Fawley pod ręce i zaczęła ciągnąć w stronę zamku.  - Do zobaczenia później! - rzuciła przez ramię do trójki zdezorientowanych Ślizgonów.
Odchodząc zdążyłam usłyszeć komentarz w stylu ,, Ech, te dziewczyny" z ust Draco i od razu wyobraziłam sobie jak teatralnie kręci głową i przewraca oczami. 

Po chwili dotarłyśmy do Wielkiej Sali i skierowałyśmy się w stronę stołu Slytherinu. Kiedy tylko usiadłyśmy zapytałam co ona najlepszego wyprawiała, a w odpowiedzi usłyszałam:
- No jak to co! - zaczęła oburzona. - Jest czternasta, rozumiesz? Czternasta! Mamy cztery godziny na włosy, ciuchy i makijaż. A czekają nas jeszcze przymiarki! - wyjaśniła jakby chciała nam powiedzieć, że dwa dodać dwa to cztery. Zaczęła w zabójczym tempie jeść swojego kotleta i puree ziemniaczane, przy czym o mało się nie zadławiła.
- Jak będziesz tak dalej jadła to na żadną imprezę nie pójdziesz tylko wylądujesz w skrzydle szpitalnym. - zaśmiała się Kylie.
Kiedy wszystkie już zjadłyśmy, udałyśmy się w stronę lochów.

Po wejściu do pokoju wspólnego, najstarsza z nas skierowała się w stronę naszego dormitorium. Nie jej pięknego pokoju tylko naszego dormitorium. Po wejściu do niego, kazała nam pokazać wszystkie sukienki, biżuterię i buty najlepiej na obcasie. Zaczęłam szperać w swoim kufrze, najpierw wyciągnęłam jedyne szpilki jakie miałam, czarne na cienkim obcasie. Później zajęłam się biżuteria i wyjęłam wiele małych pudełeczek. Na samym końcu zajęłam się sukienkami. Zielona, czarna, srebrna i kolejna zielona i jeszcze jedna czarna i jeszcze wiele innych. Patrząc na to ile ich posiadałam wybór nie był za łatwy. Domyślałam się, że będę musiała wszystkie przymierzyć, chyba, że Pans odrzuci coś po samym spojrzeniu. 
- Jeśli chcesz włożyć te szpilki to odłóż te srebrne. Będzie się gryzło, A i odłóż te długie dopasowane, to dla dorosłych. - powiedziała w moją stronę wyraźnie będąc w swoim królestwie.
Następnie obejrzała swoim krytycznym modowym okiem rzeczy Kylie. Po chwili także i ona zaczęła pakować zbędne rzeczy do kufra. Później przeszłyśmy razem z ubraniami i dodatkami do pokoju Pansy.
- Więc, która pierwsza?- zapytała właścicielka pomieszczenia, ale nie uzyskała żadnej odpowiedzi. - Dobra, ty Bella idziesz się przebierasz, a my z Kylie coś przedyskutujemy. - zadecydowała.
- A Kylie nie może pierwsza? - zapytałam.
- Nie, bo z twoimi włosami zajmie nam najdłużej. Kylie ma proste, a ty masz delikatnie kręcone. - wyjaśniła, a ja zaczęłam bawić się jednym z pasm. 
Zrezygnowana weszłam do łazienki Pans i zaczęłam wkładać przeróżne sukienki. Po tym jak wychodziłam Parkinson mówiła,, Następna" i sytuacja się powtarzała do czasu, gdy włożyłam zieloną sukienkę, która była moją faworytką. Sięgała do kolan i miała delikatnie bufiaste rękawki. Góra była w miarę dopasowana, a dół się rozszerzał tworząc dwie części. Nałożyłam czarne szpilki i gdy tylko dziewczyny mnie zobaczyły klasnęły w dłonie.
- To jest to, a ty jeszcze nigdzie nie idziesz.- rzuciła najstarsza z nas i zaczęła nerwowo szukać czegoś w rzeczach Fawley.  Po chwili poszukiwań chyba znalazła to o co jej chodziło. Wręczyła jej sukienkę o niemal identycznym kroju co moja, jedynie w czarnym kolorze. Kiedy dziewczyna ruszyła do jej łazienki Pansy zaczęła czegoś szukać w swojej ogromnej szafie. Po chwili znalazła taką samą sukienkę jaką mierzyła Kylie i chwyciła czarne szpilki. Kiedy obie zmierzyły swoje sukienki uznały, że nie ma co więcej szukać i Pansy kazała nam je zostawić a rzeczy odnieść do dormitorium z wyjątkiem biżuterii. Kiedy wrociłyśmy z powrotem dziewczyna oznajmiła nam, że włosy zostawimy takie jakie są. Następnie zabrała się za makijaż. Zaczęła wklepywać różne substancje w nasze twarze, podkreśliła usta pomadką i użyła tuszu do rzęs. Najdłużej zajęło jej malowanie oczu. Użyła w moim przypadku zielonego cienia, po czym zajęła się oczami Kylie. Po chwili były one podkreślone również zielonym kolorem, ale za jakiś czas dziewczyna zdecydowała zmyć oba nasze makijaże oczu i zmieniła cień na brązowy. W identyczny sposób wykonała swój makijaż i na koniec wszystkie ubrałyśmy się w stroje na wieczór. Kiedy tylko ujrzałyśmy się w lustrze rzucilyśmy się Pansy na szyję.
- No jeśli będziecie tak wyglądać, to każdy chłopak będzie chciał z wami zatańczyć. - powiedziała dumna z siebie Pansy.
- Z tobą też. - odparła miło Fawley.
- Jeszcze tylko biżuteria. Pokaż co masz Kylie. - rzuciła ciemnowłosa.

Kiedy dziewczyny przeglądały jakie błyskotki ma Kylie, ja postanowiłam szybko skoczyć do dormitorium. Szybko chwyciłam wszystkie małe pudełeczka i gdy tylko znalazłam się przy kufrze wrzuciłam tam wszystkie poza jednym. Zostawiłam biżuterię od Theo, którą dostałam od niego na jedenaste urodziny. Był to srebrny łańcuszek z zawleczką w kształcie węża. Do tej pory miałam go na sobie tylko raz i uznałam, że będzie to najlepszy wybór. Chciałam mu pokazać, że mimo tego, że nie mamy ze sobą ostatnio za dużo sytuacji do rozmowy nadal jest ważną dla mnie osobą. Nie interesowało mnie to, że moje współlokatorki patrzyły na mnie z podziwem. Zmierzyłam je jednym z najchłodniejszych spojrzeń jakie miałam w swoim repertuarze. Zapięłam na szyi biżuterię po czym wróciłam do pokoju Pansy.
- Gdzie ty byłaś? - zapytała.
- Postanowiłam sama zadecydować o swojej biżuterii i nic nie zmienisz już Pansy. - wyjaśniłam nie odpowiadając na pytanie.
Na moment oczy dziewczyn powędrowały na moją szyję i zobaczyły łańcuszek.
- No powiem ci, że bardzo dobrze go dobrałaś, Ślizgonko. - rzuciła Pansy.
- W stu procentach racja.- zgodziła się Fawley. - Idziemy? Za chwilę się zaczyna. - dopytała.
- Idziemy. - stwierdziłam i ruszyłam w stronę wyjścia z pokoju dziewczyny.

Na dole usłyszałam już muzykę, która od razu ciągnęła ludzi na dół. Kiedy oparłam się o barierkę na korytarzu przy dormitoriach zobaczyłam na dole wielu Ślizgonów. Od razu wypatrzyłam platynową czuprynę i ruszyłam w jej stronę.

Zapomniana Siostra II Bellatrix MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz