11.Największe zło

173 16 1
                                    

Uzależnienie. Według internetu definiuje to stan zaburzenia zdrowia psychicznego i fizycznego. Uzależnić się można substancjami psychoaktywnych oraz nikotyny, zaliczony jest także alkohol ale i urządzeń elektrycznych bądź wykonywanie tych samych czynności zachłannie. Jednak nie było nic o człowieku jednak sama byłam przykładem idealnym że uzależnienie od człowieka istnieje, chciałam udusić szatyna który patrzył na mnie uważnie obserwując moją reakcje żałował widziałam to w jego oczach jednak to jest błąd którego nie jestem pewna czy jestem w stanie wybaczyć.

Patrzyłam na niego czując niesamowitą złość, nic sobie nie obiecywaliśmy jednak ja przywiązywałam się sto razy szybciej od wszystkich wyjątkiem był ten chłopak długo się do niego przekonywałam gdy już czułam się przy nim dobrze nie musiałam udawać zniszczył to, doszczętnie nic mnie tak bardzo nie bolało jak zdrada sama byłam świadkiem zdrady ojca jednak nigdy nic nie powiedziałam o tym mojej mamie nie chciałam niszczyć tak długiego związku tym bardziej z mojej winy. Za bardzo myślałam o innych, musiałam kiedyś pomyśleć o sobie jednak wtedy czuje się samolubnie to jest za trudne. Życie jest trudne nigdy nie będzie łatwe na tym to wszystko polega aby się nie nudzić, jednak dla mnie było zdecydowanie za trudne nie umiałam sobie z tym wszystkim poradzić. Pokręciłam głową nie wierząc w to co widzę, dlaczego to zrobił jeszcze z dziewczyną Apolla. Właśnie Apollo.

-Hej Lila.-Spojrzałam szybko na chłopaka z powodu jak mnie nazwał, Lila. Weszłam do środka ignorując Vanessę, wbiegłam do pokoju Williamsa w którym leżał Apollo od razu odskoczyłam patrząc na dziewczynę w koszulce teraz zaczęłam się jej przyglądać, koszulka nie była Williamsa odetchnęłam patrząc na Victora uśmiechnęłam się szeroko podbiegając do chłopaka którego przytuliłam z całej siły na początku był zszokowany ale po chwili odwzajemnił uścisk.

-Przyjaciele?-Zapytałam patrząc jak Apollo wychodzi z pokoju w bokserkach, dalej przytulałam szatyna na co ten pokręcił głową.

-Udawanie  pary?-Zapytał ze śmiechem wchodząc do kuchni, a właśnie.

-Możemy porozmawiać?-Zapytałam patrząc na Victora, ten pokiwał głową wskazując na mój pokój.

-Przyszedł ślusarz.-Powiedział gdy ja weszłam do środka, wszystko było na swoim miejscu co mnie uszczęśliwiło.-Więc?-Zapytał siadając na łóżku.

-Dziennikarze podejrzewają że nie jesteśmy parą.-Powiedziałam opierając się o ścianę uważnie obserwując każdy ruch Williamsa.

-Czego oczekujesz?-Zapytał uśmiechając się.-Chcesz się ze mną częściej całować?

-Nie! Znaczy tak. Nie wiem.-Powiedziałam w końcu patrząc jak szatyn kładzie się na moim łóżku.

-Zrobię z tym coś, dzisiaj jest impreza.-Powiedział na co się uśmiechnęłam, potrzebowałam się najebać.-Nie upijesz się, to gala tylko szampan.

Pokiwałam głową, ale przecież szampan to także alkohol.

-Czemu Vani i Apollo spali razem w twoim łóżku?

-Dopiero wróciłem z kancelarii twojego ojca, i usłyszałem jak się pieprzą nie przeszkodziłem im tylko będę musiał pościel albo najlepiej całe łóżko zmienić.-Westchnął patrząc na sufit na którym miałam przyklejone gwiazdki. Położyłam się opok chłopaka opierając głowę o jego tors wsłuchując się w bicie serca, ten objął mnie w talii przyciągając bliżej.-Czemu nie pieprzyli się u ciebie?

-Romantyk.-Zaśmiałam się siadając na chłopaku okrakiem następnie wplątałam palce w jego włosy ciągnąć je lekko, pocałowałam namiętnie chłopaka gdy ten włożył ręce pod moją koszulkę nie nałożyłam dzisiaj stanika co pewnie ucieszyło go włożyłam ręce pod jego bluzę wyczuwając koszulkę pod spodem.

-Apollo zjebał zlew w kuchni.-Powiedziała Vanessa na co szybko oderwałam się od Victora a ten tylko westchnął.-Sory nie chciałam przeszkadzać ale kuchnie wam zaleje.

Wstałam z Williamsa wchodząc do kuchni jednak od razu dostało mi się wodą byłam cała mokra, Apollo zaczął się śmiać mimo że wyglądał podobnie. Woda ociekała ze mnie strumieniem po czym szybko wycofałam się z kuchni. Poczułam że ktoś nakłada na mnie bluzę od razu się odwróciłam się patrząc na szatyna.

-Widać ci piersi.-Wyszeptał do mojego ucha na co ode razu zaciągnęłam bluzę.-Mi to nie przeszkadza ale nie chce żeby ktoś oprócz mnie cię widział.-Dalej szeptał po czym lekko przygryzł płatek mojego ucha.-Apollo coś ty odpierdolił.-Warknął odchodząc ode mnie jakby nigdy nic, odwróciłam się w stronę kuchni do której zerknęłam i wybuchłam śmiechem. Williams  miał mizerną minę ale na mój śmiech jego kąciki ust lekko powędrowały w górę, był cały mokry a jego biała koszulka prześwitywałam mogłam się teraz przyjrzeć jego mięśniom zauważyłam że na szyi miał naszyjnik który miał zawsze. dzięki ubraniu które przyklejało się do skóry szatyna, jego spodnie były podobnie mokre jak moje czyli bardzo. Odeszłam od kuchni zmierzając do pokoju cicho śmiejąc się na odgłosy krzyczących chłopaków, wiedziałam że Williams czuje się przy Weathers'ie cieszyło mnie że ma takiego kogoś bo ja napewno nie byłam dla niego taka ważna, byłam zwyczajną zabawką kiedyś musiałam to skończyć ale nie umiałam. Apollo był z Victorem od zawsze a ja od zaledwie dwóch miesięcy. Jednak to nie zawsze był Wearhers.

----23.09.2013r.--Victor--

Otworzyłem oczy znudzony kolejnym dniem, każdej nocy prosiłem aby się nie obudzić jednak nigdy to nie działało.

-Wychowujesz pierdolonego potwora!-Krzyczał ojciec kiedy myłem zęby opierając się o ścianę patrząc na lustro w którym widnia moja twarz, była mocno zarysowana przez brazylijsko rosyjskie korzenie podobało mi się to tylko źle się kojarzyło przez jedną osobę. Mojego ojca, jeżeli można go tak nazwać, Halton Williams to mój ojciec nazywał mnie okrutną kreaturą która tylko zniszczyła jego plany i jedyne co umiem robić to płakać. Tym nauczył mnie aby nigdy nie pokazywać uczuć, bałem się że znowu zostanę wyśmiany znowu będę płakał myśląc co robię złego. Dzisiaj były moje urodziny, dwudziesty trzeci września, pierwszy dzień jesieni. Moja mama zawsze starała się abym się z nich cieszył, jednak nie chciałem jej smucić że nie lubię urodzin po prostu dawałem jej się cieszyć tym że organizuje je. Moja moja o rok młodsza siostra nie dawno dostałam swój pierwszy okres, współczułem kobietom z tego powodu muszą się z tym męczyć a często zostają wyśmiane przez społeczeństwo kiedy mają na spodniach plamę wspierałem siostrę kupiłem jej dużo słodyczy które razem jedliśmy Lila zawsze mogła na mnie liczyć ostatnio mama zgodziła się aby pofarbowała sobie włosy zrobiła je sobie czarne z prześwitami koloru niebieskiego podobały mi się zawsze je chwaliłem jednak oberwało się jej i mojej mamie Isabelli, stanąłem w ich obronie jednak dostałem wazonem który się zbił i cały byłem w szkle potem musiałem to zbierać wysłuchując jaki jestem okropny od ojca który stał nade mną. Ocknąłem się gdy do mojej łazienki weszła mama miała w ręku małe pudełeczko, wyplułem pastę do zlewu spłukując ją szybko umyłem szczotkę po czym ponownie spojrzałem na mamę, razem z siostrą były osobami przy których mogłem pokazywać emocje ufałem im.

-Nie musiałaś.-Powiedziałem biorąc do ręki czarne pudełeczko.

-Nie pierdol tylko otwieraj.-Powiedziała Lily opierając się o framugę drzwi, dopiero teraz ją zauważyłem.

-Lila!-Krzyknęła moja mama co oznaczało że nie ma taty w domu, zdjąłem pokrywkę a moim oczom ukazał się srebrny  naszyjnik z breloczkiem z literą "Q" jak mój ulubiony zespół "Queen".

-Jest piękny.-Powiedziałem uśmiechając się szeroko. Przytuliłem Isabellę podając jej naszyjnik.-Zapniesz?

-Jasne.-Powiedziała zaskoczona gdy się odwróciłem się, miałem czternaście lat ale już przerosłem mamę przez co kucnąłem.

-Nigdy go nie zdejmę.-Powiedziałem, ponownie przytulając kobietę. I miałem taki zamiar.

Nie zapomnijcie o gwiazdce!⭐️

Ig:FikcyjnaAutorka

The next lie [18+][ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz