29.Tylko układ

74 8 0
                                    

Po zjedzeniu wszystkiego z talerza wróciły mi siły, jednak nie na długo poczułam że teraz muszę do toalety. Nie mogłam tego zjeść za dużo kalorii.

-Muszę do toalety zaraz wracam-uśmiechnęłam się po czym odeszłam szybkim krokiem do toalety, weszłam do jednej z kabin zamykając ją od razu podniosłam klapę zwracając cały posiłek. Wytarłam usta papierem po czym wyszłam z kabiny o ścianę opierał się Victor Williams, przygryzłam wargi czując deja vu.

-A było tak dobrze.-Westchnął.-Kogo próbujesz oszukać, mnie czy siebie samą. Lia czemu.

-Nie wiem.-W moich oczach zebrały się łzy.-To wszystko mnie przytłacza a to mi pomaga.

-Nie jedzenie?-Zapytał pochodząc powoli. Kiwnęłam głową.

-Wiesz jak to boli sam to robisz Vic.-Powiedziałam, przypominając sobie sytuacje z mojego mieszkania.-Też robisz sobie krzywdę, a to ci pomaga.

-Ale nie narażam tym swojego życia.-Odpowiedział zatrzymując się.-Umiem nad tym panować a ty nie w tym problem. Ja walczę z przeszłością a ty z taraźniejszością. Wiem kiedy przestać ale ty nie wiesz.

-Ja...-Nie wiedziałam co mu na to odpowiedzieć, może faktycznie powinnam bardziej się postarać.-Mogę starać się już się nie głodzić pod warunkiem że ty już nigdy nie zrobisz sobie krzywdy.

Chłopak chwilę myślał aż wreszcie kiwnął głową, od razu przytuliłam Williamsa. Nie wiedziałam jak chce zacząć znowu jeść normalnie ale zrobię wszystko aby on już nigdy sobie nic nie zrobił. 

-Zjesz to sushi czy już nie.-Zapytał patrząc mi w oczy tym razem jedno kolorowymi czarnymi oczami. Zastanawiałam się chwilę aż w końcu pokręciłam głową.-Jedną.

Przygryzłam wargę wzdychając aż w końcu kiwnęłam, chłopka uśmiechnął się lekko po czym wyszliśmy z toalety Vanessa z Apollo krzywo się na nas patrzyli. Zmarszczyłam brwi próbując dowiedzieć się czegoś po ich minach.

-Pieprzyliście się tam?-Zapytał prosto z mostu Apollo, skrzywiłam się na jego a Williams się zaśmiał aż w końcu pokręcił głową.-Tyle siedzieliście że zacząłem się zastanawiać.

-Nic między nami nie ma i nie będzie-Dodałam, na co Apolla i Vanessa prychnęli. Przewróciłam oczami znowu siadając do stołu. Spojrzałam na Williamsa który podejrzanie dziwnie się uśmiechał. Wzięłam rolkę jedna, tylko jedna. Żułam ją w buzi aż wreszcie połknęłam uśmiechnęłam się pod nosem zerknęłam na Victora który wyglądał na dumnego.

-Mówię wam będzie zajebiscie na tym wyjeździe.-Zawołała wesoła Vanessa, zastanawiałam się czy zjeść drugą rolkę gdy reszta się kłóciła co robić przez ten tydzień. Ostatecznie wzięłam drugą, kątem oka spojrzał na mnie szatyn uśmiechając się.

-Co się tak szczerzysz jak głupi do sera.-Warknęłam na co ten pokręcił głową śmiejąc się cicho. Jeżeli nie chciałam tego zwrócić nie mogłam już więcej zjeść.

-Dobra-Zaczął Apolla.-My już musimy lecieć ogarniamy paszporty potrzebujemy za miesiąc wylatujemy do Egiptu.

-Zazdroszczę, moim marzeniem zawsze był Egipt.-Mówiłam żegnając się z nimi.

-My też się zbieramy.-Powiedział Victor wyjmując z portfela trzy banknoty kładąc je na stole. Uśmiechnęłam się do tej zakochanej dwójki po czym z Victorem wsiadłam do auta.-Jestem z ciebie w chuj dumny Liuś.

Uśmiechnęłam się słysząc moje ulubione przezwisko tylko on tak do mnie mówił. Zerknęłam na niego nie rozumiejąc tego co on mówi

-Nie rozumiem.-Powiedziałam.-Nic między nami nie ma i dobrze ci to pokazuje że nic nie będzie, ale jednak ty się o mnie martwisz i opiekujesz to bez sensu.

-Nie Lia-Zaprzeczył.-Pomagam ci, to przecież normalne.-Mówił z trudnością, u niego to nie było normalne, jemu nikt nie pomagał.-Ty tyle razy mi pomagałaś zasługujesz na to. A jeśli nie chcesz nic miedzy nami nie będzie. To tylko układ.

Tylko układ.

***

Te słowa brzęczały mi w uszach cały dzień. Przecież mu mówiłam , nic nie będzie. Jednak w głębi czułam że chce aby coś było. Dałam mu kosza i oczekiwałam że dalej będzie chciał wrócić.

Bo przecież to tylko układ.

Sama nie rozumiałam nic, nie chce znowu przeżywać tych wszystkich kłamstw. Jednak jednego jestem pewna. Charlotte oddałaby wszystko abym była szczęśliwa a dokładnie to oddała. Zastanawiało mnie co z mieszkaniem na przeciwko, miałam w nim mieszkać jednak nigdy go nawet nie zobaczyłam, kiedyś się zapytam. Kiedyś. Czy to kiedyś nastąpi?

***

Dzisiaj miał nastąpić jedne z najgorszych dni w moim życiu. Pogrzeb najważniejszej osoby dla mnie. Obawiałam się jednego że prasa przyjedzie na pogrzeb miejsce pogrzebu latało po sieci było dostępne wszędzie każdy mógł przyjść nawet jakiś pierdolony menel. Zastanawiałam się co ubrać aż wreszcie w moje oczy wpadło body z długim rękawem które kiedyś ubrała Charlotte tego dnia poznałam Williamsa. To nie była pogoda na body, znalazłam czarną spódniczkę i top z długim rękawem miał ten sam kolor co spódniczka, nawet zrobiłam sobie czarne paznokcie. Spojrzałam na swoje odbicie, wyglądałam dobrze, polubiłam swoje ciało bo bardzo schudłam jednak wiedziałam że zaraz przytyję jednak narazie cieszę się teraźniejszością. Wyszłam z pokoju, Victor jeszcze nie wyszedł ze swojego pokoju więc postanowiłam się najebać. Może nie aż tak dosłownie, ale kilka łyków to nie najebanie się a smakołyszowanie. Zerknęłam na Williamsa który poprawiał swój krawat na widok mnie siedzącej na blacie z wódką w ręku widocznie się wkurwił.

-Kurwa mać.-Warknął.-Tam będzie od chuja prasy, chcesz tak wyjść do nich?

Prychnął podchodząc w moją stronę aby wyciągnąć rękę po butelkę, przewróciłam oczami biorąc ostatni łyk i oddałam szkło. Kiwnął w stronę drzwi wyjściowych zapinając garnitur, zeskoczyłam z blatu ze stukotem szpilek. Wzięłam głęboki wdech po czym wyszłam z domu, czułam że po internecie będą krążyć tysiące moich fotek płaczącej, napewno nie wytrzymam bez płaczu. 

Auto stało przed cmentarzem, ledwo znaleźliśmy miejsce. Pominęliśmy mszę,  siedziałam w samochodzie patrząc przed siebie. Williams opierał się o maskę paląc papierosa, a ja bałam się wyjść. Wiedziałam że  jak już tam będę uświadomię sobie że jej naprawdę nie ma i już nigdy nie zobaczę jej. Że to co się dzieje to prawda a nie sen. Spojrzałam na swoje ręce które jeszcze niedawno trzęsły mi się jak opętane jeszcze miałam nadzieje że przeżyje, przymknęłam oczy starając nie popłakać się. To było takie ciężkie. Oddałabym wszystko aby jeszcze raz ją zobaczyć.  Czemu nie było mnie przy niej kiedy tego najbardziej potrzebowała. Żałowałam. Żałowałam że ogóle gdziekolwiek wyjechałam, że nie wróciłam wcześniej. Tak bardzo za nią tęskniłam. Niby zwykła dziewczyna jednak kochałam ją nad życie.

Nie doceniałam tego co miałam, więc to straciłam.

Teraz te słowa nabrały sensu, a co jeżeli ktoś z mojego otoczenie tez próbował zakończyć swoje życie. A ja o tym nie wiem. Muszę zacząć doceniać każdego, w tym Williamsa.

Jego najbardziej.

Nie zapomnij o gwiazdce i komentarzu!⭐️

Miło przyjmę także komentarze w rozdziałach z waszymi przemyśleniami💬

The next lie [18+][ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz