W końcu postanowiłam wyjść, musiałam nie miałam innego wyboru. Będzie bolało, już na zawsze 21 listopada będzie moją znienawidzona datą. Tak jak dla pewnej osoby 25 sierpnia. Wzięłam głęboki wdech i ruszam w stronę cmętarza za sobą słyszałam kroki Williamsa, pogoda nie rozpieszczała co miałam w głowie aby ubrać spódniczkę na taki mróz. Stanęłam przed alejkę w której widziałam już tłumy ludzi którzy na mój widok od razu zaczęli w moją stronę biec. Zacisnęłam rękę i weszłam w alejkę obok mnie był Victor który na widok prasy spiął się.
-Co pani czuje po utracie tak ważnej osoby!?-Krzyknął jeden z reporterów z kamerą obok, szliśmy dalej nie słuchając nawet ich pytań. Gdy zobaczyłam dziurę w ziemi dla Charlotte poczułam jakby ktoś mi właśnie wbił nóż głęboko w serce. Na szczęście były barierki oddzielające rodzine od reporterów i innych. Przeszliśmy przez nie a od razu ktoś rzucił mi się w ramiona.
Mama Charlotte.
Zabolało mnie to że kobieta także musi to przeżywać, odwzajemniłam uścisk gdy kobieta płakała. Victor podał rękę tacie Charlotte, a ja dalej byłam w uścisku jej mamy.Dalej nie przeczytałam listu, bałam się co tam będzie.
-Tak mi przykro.-Mruknęłam do kobiety gdy ta się odsunęła.
-Dziękuję Lia że przy niej byłaś kiedy ja i mój mąż nie byliśmy w stanie się nią zając.-Powiedziała gdy w jej oczach zebrały się łzy.-Ty byłaś dla niej najważniejsza.
-Nie, nie mów tak.-Przerwałam.-Charlotte miała wielkie serce kochała każdego tak samo.
-Dlaczego popełniła samobójstwo!?-Krzyknął jeden z reporterów, wystawiłam w jego stronę środkowy palec nawet w tamtą stronę nie patrzeć. Victor rozmawiał z tatą Charlotte, jednak moją uwagę przykuły dwie osoby wchodzące przez bramki. Moi rodzice.
-Będę lecieć.-Powiedziałam do mamy Charlotte cofając się, miałam zamiar odejść aby mnie nie zauważyli. Williams dalej rozmawiał zostawiłam go tam. Poradzi sobie. Moi rodzice od razu poszli w stronę Victora który od razu mnie zauważył i zrozumiał że nie chce aby mnie zauważyli. Ukryłam się za jakimiś ludźmi jednak podeszła do mnie Brooklyn.
Pierdolona pusta lala.
-Przykro mi że nie ma z nami Charlotte. Może wybierzemy się na zakupy na poprawę humoru?
Zmarszczyłam brwi kręcąc z niedowierzaniem głową.
VICTOR
Moim oczom ukazała się matka i ojciec Lii, podziękowałem tacie Charlotte gdy widziałem że rodzice Wilson idą w moją stronę.
-Jak u naszej córki.-Jedno zdanie a wkurwili mnie jak nikt nigdy jednym zdaniem, byłem w stanie mu przyjebać jednak jakbym to zrobił wśród prasy straciłbym reputację.
-Teraz zaczęliście się interesować?-Prychnąłem do nich, na co William się spiął.-Prawie cały pierdolony rok się nią nie przejmowaliście i nagle was coś wzięło?
-Wiemy o niej więcej niż ty Victorze.
-Och tak?-Zapytałem z kpiną w głosie.-Wiecie może że była w stanach zjednoczonych przez dwa miesiące? Byliście przy niej jak przeżywała śmierć najważniejszej osoby? Mam wymieniać dalej?
-To nic nie znaczy-Powiedział w końcu jej ojciec.-Nie było cię gdy miała najgorszy czas w swoim życiu. Nie opowiadała ci? I wątpię że kiedykolwiek powie, bo jesteś dla niej nikim, nie ufa ci tak bardzo.
-William!-Warknęła Elizabeth, trącając go ramieniem.
Jestem dla niej nikim
Nie mogę kurwa słuchać innych, to nie podobne do Victora Williamsa.
CZYTASZ
The next lie [18+][ZAKOŃCZONE]
Romance21-Letnia Lia Wilson córka drugiego z najlepszych prawników w Londynie. Pewnego dnia do jej domu przychodzi największa konkurencja jej ojca.-Victor Williams. Za odejście z kariery prawnika żąda pewnej zapłaty którą jej właśnie Lia. Czy jej ojciec za...