28

1K 93 11
                                    


 Ava

Moje racjonalne myślenie odeszło w niepamięć, kiedy Milan oddał mój pocałunek. Chwycił moje biodra i przy cichym warknięciu, które wydobyło się spomiędzy jego warg, przyciągnął mnie ku sobie. Moje piersi zderzyły się z jego klatką piersiową, gdy nasze usta pozostawały złączone. Słodki Jezu. Milan całował tak, jakbym zaraz miała mu uciec. Jakby ten pocałunek miał być naszym ostatnim. Jakby był chłopakiem, który czekał na mnie całą wieczność. Czułam, jak pocą mi się dłonie. Mimo, iż nasze języki nadal ze sobą tańczyły, wiedziałam, że nie powinno do tego dojść. Ściskało mnie w podbrzuszu za każdym razem, gdy Crew mnie dotykał. Kiedy opuszkami wodził po mojej nagiej skórze pod koszulą. Wariowałam i traciłam kontrolę. Ale kiedy mocniej naparł kolanem między moje uda, postanowiłam to przerwać. Bo pomimo pożądania, które się między nami unosiła i wszystkiego, co czułam, kiedy był obok mnie, nie powinnam tego robić.

Odepchnęłam go w najmniej oczekiwanym momencie.

Dyszał ciężko, patrząc na mnie ze zdziwieniem, które najpewniej malowało się też na mojej twarzy. Bo ja również byłam zdziwiona, że byłam w stanie to przerwać. Wbrew sobie. Wbrew wszystkiemu.

Ale wtedy zdarzyło się coś, czego się nie spodziewałam.

Milan zmniejszył dzielącą nas odległość. Bardzo szybko, w kilku krokach stanął tuż przede mną. Nie tak blisko, jak chwilę temu, ale jednak... Przymknęłam powieki. Nie chciałam, aby to tak wyglądało. Powinniśmy porozmawiać, pokłócić się czy coś i na tym koniec. Zamiast tego go pocałowałam.

Widziałam, że chciał się do mnie zbliżyć. Jego twarz znalazłaby się niebezpiecznie blisko mojej, gdyby nie to, że uniosłam dłoń i go spoliczkowałam. Zrobiłam to szybko, ale nie mocno, bo nie chciałam mu zrobić krzywdy. Jego głowa nawet nie odskoczyło. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, podczas gdy serce dudniło o żebra. Chłopak zacisnął zęby. Czerwony ślad malował się na jego policzku i dowodził, jak bardzo pojebana byłam. Po co to zrobiłam? Przecież chwilę wcześniej sama tego chciałam. Warga mi zadrżała, gdy Milan w niedowierzaniu czekał, aż... nie wiem, przeproszę? Albo zrobię cokolwiek!

Ale ja nie zrobiłam nic. Nie wykonałam żadnego ruchu. Nie odezwałam się. Czekałam aż po prostu wyjdzie. Moje plecy niemalże przykleiły mi się do ściany. Wbijałam w nią palce, chcąc sprawić sobie ból za to, co zrobiłam, ale przecież w ten sposób nie byłam się w stanie skrzywdzić.

Brew Milana poszybowała ku górze, kiedy zrobił krok do tyłu. W pełnym napięcia ciszy, patrzyliśmy sobie w oczy, ale żadne z nas się nie odezwało. W końcu zaśmiał się gorzko, pokręcił głową, spojrzał w dół na jakiś przypadkowy punkt i... wyszedł.

Wyszedł zostawiając mnie z tymi jebanymi wyrzutami sumienia. Bo trzeba było go przeprosić, a zrobiłam coś takiego.

Opowiedziałam wszystkie Emmie, która chciała zrobić mi to samo, co ja zrobiłam Milanowi. Ah, i na koniec dodała, że w zasadzie mogłam już się przyznać skoro zrobiłam coś takiego.

Pierdolenie.

Nie no, dobra, mogłam. Ale wtedy myślałam o czymś innym. O jego wyrazie twarzy, kiedy dotarło do niego, co się właśnie wydarzyło.

Siedziałyśmy z Emms na dworze, na trybunach. Chciałam pooddychać świeżym powietrzem, a jedyne, co właśnie widziałam, to Milan pierdolony bez koszulki Crew. Razem z innymi chłopakami urządzili sobie turniej piłki nożnej. Tuż przed naszymi oczami. Dalej grupa cheerlederek właśnie miała próbę.

– Ugh, nie mogę się skupić. To był głupi pomysł. – Spojrzałam znad książki na wpół rozebranego chłopaka. Uśmiechał się uroczo, a jego grzywka podskakiwała, kiedy to przemierzał boisko. Westchnęłam.

Snow White | New adult | ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz