Ava
Dwa tygodnie. Nie wiedziałam, że może mnie skręcać w żołądku za każdym razem, gdy mijałam daną osobę na korytarzu i wiedziałam, że lepiej by było gdybym się nie odzywała.
Czternaście dni. Nie mogłam oprzeć się pokusie bąknięcia głupiego „cześć", wiec robiłam to, gdy tylko go widziałam. Gdy tylko jako pierwsza wypatrywałam go na korytarzu i wychylałam się, aby mnie zobaczył.
Minęły długie dni, kiedy to tak naprawdę rozmawialiśmy po raz ostatni. Bo za „cześć" nic innego się nie znajdowało. Nie było nawet głupich przytyków. Nie było nawet liścików. Ba, nie było notatek od osoby, które chciała mi szantażować, a która chyba równie szybko porzuciła ten pomysł. To zadziwiało mnie najbardziej. Ten spokój, ciszy i... pustka.
Dzisiaj, po zajęciach miał się odbyć dobroczynny festyn, z którego cały dochód zostanie przeznaczony na pobliskie schronisko. Wraz z Emmą zajęłyśmy stanowisko, gdzie można było kupić babeczki z pistacjowym nadzieniem. Kupiłam jedno i szybko je zjadłam. No dobra, kupiłam trzy i nie miałam iść dość. Były obłędne!
Niewielkich rozmiarów stoiska zostały rozłożone na całej powierzchni, znajdującej się za szkołą. Z tej okazji mogliśmy zaprosić swoich rodziców i sądząc po tłumach, chęć przyjścia wyraziło naprawdę sporo osób. W tym moja mama, której nigdzie nie widziałam. Mówiła, że przyjdzie, raczej by mnie nie zawiodła, tym bardziej, że ostatnio nasze stosunki były na naprawdę dobrym poziomie.
Emma wcinała piątą babeczkę z rzędu, a ja miałam ochotę się porzygać.
Szturchnęłam ją ramieniem.
– Weź się uspokój – syknęłam. – Bo skończysz zamknięta w kiblu i sama będę musiała tu sterczeć.
– Nie będę narzekać – skomentowała z pełną buzią. – Bolą mnie nogi.
– Przecież stoimy tu tylko godzinę.
– Właśnie – odpowiedziała z wyrzutem, przełykając ostatni kęs. – Szkoda, że nie mamy tutaj krzeseł.
Nie skomentowałam jej jakże uroczej wypowiedzi. Nasze stoisko miało cholernie uroczy daszek, który totalnie pasował do Emmy. Jego jasny różowy kolor, niekoniecznie współgrał z moim podłym humorem, który utrzymał się od momentu, kiedy to wylądowałam w łóżku z Milanem.
Czternaście dni.
Trzeba było być przegrywem roku, żeby ze wszystkich możliwych stoisk, wybrać to, które było ustawione centralnie naprzeciwko niewielkich rozmiarów sceny, na której miał wystąpić Milan z zespołem. Przegryzałam nerwowo wargę, co rusz wypatrując jego czarnych włosów, ale nigdzie go nie widziałam.
Sprzedaż babeczek szła nam naprawdę dobrze. Emma mówiła ludziom, że były zajebiste, a ja bąkałam „dziękuję" i liczyłam pieniądze. Duet idealny. Chcieliśmy, aby stał z nami Oli, ale dyrektor Crew uparł się, że nie potrzebujemy dodatkowego towarzystwa. Tak więc biedny musiał zając miejsce z jakiś chłopakiem na stoisku z lemoniadą. Sądząc po jego minie, nie dość, że koleś był hetero, to jeszcze totalnie nie w jego typie. No i podobno nie mieli o czym gadać. Cudnie.
– Muszę siku – powiedziałam w stronę Emmy, która sprawdzała coś w swoim telefonie. Na nosie miała czarne, przeciwsłoneczne okulary i śmiesznie marszczyła nos, próbując cokolwiek zobaczyć na urządzeniu, które trzymała w dłoniach. Popołudniowe słońce dawało nam w kość. Ja zaś założyłam czarny top oraz białe spodenki z wysokim stanem. Na nogi wsunęłam jasne trampki. Blondynka w odpowiedzi pokiwała głową, a wtedy okrążyłam nasze stoisko i udałam się w kierunku specjalnie ustawionych na tą okazję toalet.
CZYTASZ
Snow White | New adult | ZAKOŃCZONE
RomanceAva jest niepoprawną osiemnastolatką, której dalece do wzoru do naśladowania. Uwielbia imprezy, szybką jazdę autem, czasem jakieś bójki i... drobne kradzieże. Kiedy jej matka orientuje się, że jej córka ma poważne kłopoty, postanawia przeprowadzić s...