5

464 15 2
                                    

Pytań było dużo, a ja nie umiałam na nie odpowiedzieć, bo wyznałabym im całą prawdę.
- Kim jest ON? Nie odpowiem na to pytanie.
Gdzie jedziemy? W pewne miejsce
Gdzie jest TAM? Na to też nie odpowiem
Czy mam motocykle? Może
O co nam chodzi? Zależy o co pytacie
Jedziemy bez dyskusji
Żaden z was z nami nie pojedzie
Dlaczego ciotka mi umarła? Pomyśl, jak umierają ludzie. A potem pomyśl, że to mama i babcia mi umarły. Ja ciotki nie mam - musiałam w to jakoś brnąć, więc mówiłam tak, żeby dali nam spokój.
- Po pierwsze - zaczął Vincent- nigdzie nie jedziecie, dopóki nam nie powiecie, gdzie. A po drugie – Hailie zapraszam do biblioteki, wytłumaczę ci wszystkie zasady jakie panują w tym domu.
Mruknęłam ciche “dobrze” i poszłam za bratem do biblioteki. Usiadłam naprzeciwko niego na fotelu. Bilblioteka była ogromna, a książek było tu od ciula (czyli dużo). Vince usiadł na krześle, które było przystawione do biurka. A ja zasiadłam przed nim.
- Na początku chciałbym złożyć ci kondolencje... - no i zaczął, jakoś nie za bardzo go słuchałam. Gdzieś miałam jego kondolencje, bo jakby nikt z mojej rodziny nie umarł. Oprócz mojego brata Blaise’a. Ale o nim powiem, kiedy indziej.
Wracając. Gdy skończył omawiać swoje durnowate zasady, zaczął pytać się o sytuację, która zadziała się zanim przyszliśmy do biblioteki.
- Skąd się znasz z dziewczyną Dylana?
- Przyjechała kiedyś do Londynu i tam się poznałyśmy
- Gdzie macie zamiar jechać? - teraz to na serio nie wiedziałam co powiedzieć, nie powiem mu prawdy, a skłamać nie mogę, bo się domyśli. Więc powiedziałam mu najbardziej banalna rzecz.
- Jedziemy do galerii- nic głupszego nie mogłam wymyśleć
- Jedzie z wami trzech ochroniarzy i dam wam GPS, żebym wiedział, gdzie jesteście.
- Pod jednym warunkiem
- TY tu nie stawiasz warunków, drogie dziecko- mówił tak jakby był pępkiem tego świata, a ¼ osób zna go, a mnie ¾, bo niektórzy mnie nie znają
- Wykonam jeden telefon i zmienisz zdanie. - miałam zamiar dzwonić do Cama, albo mojego adwokata. Raczej zgodziłabym się na druga opcję, bo pierwsza była za bardzo ryzykowna
- A do kogo masz zamiar dzwoni?
- Do mojego adwokata- powiedziałam stanowczo, żeby zrozumiała, że nie żartuję
Koniec, końców. Po naszej długiej i trwające:
- No dobrze, to jaki masz warunek?
- Sama sobie wybiorę ochroniarza- nie spodziewał się tego, więc żeby jeszcze mu dowalić powiedziałam- Chcę Sonego i Danila( chodzi mi o “Danilo” nie wiem jaka jest odmiana)
- Skąd ich znasz?
- To już nie twoja sprawa- z tym kończącym zdaniem wyszłam z pomieszczenia. Gdy wychodziłam w moich oczach można było dostrzec lekką satysfakcję.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś jeszcze wstawiłam taki krótki rozdział na przeprosiny. Że się spóźniłam z rozdziałem 4 dni.
Przepraszam za to.
421 słów. Krótki, bo moja norma to ok. 1000 słów.

Rodzina Monet- zmyślona historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz