Rozdział 10

346 20 0
                                    


Rozdział 10

Sara

Poniedziałek zastaje mnie w naprawdę złym humorze, choć w sumie sama nie wiem czemu. Drażni mnie wszystko, odkąd tylko się obudziłam i mam już dość dzisiejszego dnia, mimo że jest dopiero południe.

E: Witaj! Co słychać?

Odpisuję od razu, mimo że jestem na lekcji.

S: Dobrze, a u Ciebie?

E: Świetnie, choć pewna długowłosa dama nie dała mi w nocy spać.

S: Dlaczego? Straszyła Cię?

E: Nie, całowała do utraty tchu.

Rumieniec wpływa mi na policzki, szyje, a nawet uszy. Choć nie mam w zwyczaju używać na nich telefonu to tym razem nie mogłam się oprzeć.

Nauczyciel od reklamy, krępy starszy mężczyzna o miłym głosie i ciętym żarcie podszedł do mojej ławki. W ostatniej chwili udaje mi się schować telefon. Pan Arnold dotyka mojego czoła z troską.

- Dobrze się czujesz? Jesteś bardzo czerwona, masz ciepłe czoło. Może to gorączka?

Nie, tylko hormony.

- Nie, czuje się dobrze, po prostu trochę tu gorąco.

- Napij się wody a ja uchylę okno.

Gdy idzie do tablicy znów wyjmuje telefon.

S: Oh, może powinnam z nią porozmawiać, żeby dała ci się dziś wyspać?

E: Nie, w żadnym razie, nie mam nic przeciwko żeby nawiedzała mnie w snach. Możesz się jej natomiast spytać jakie ma plany na jutrzejsze popołudnie.

S: Niedobra dama powinna udzielać korepetycji, ale może je przełożyć ma środę. Co więcej, jest ciekawa co planujesz.

E: Co powiesz na kino?

S: Chętnie. O której i gdzie?

E: Przyjadę po Ciebie o siedemnastej.

S: Dobrze. Nie mogę się doczekać.

E: Ja też. Myślę tylko o tym by znów wsiąść cię w ramiona...

S: Odliczaj godziny mój książę.

E: I minuty, i sekundy...


Po powrocie do domu stwierdzam, że dobrze, że nie poznałam Edwarda wcześniej, bo z lekcji reklamy nie pamiętam kompletnie nic. Jakby wszystkie moje lekcje tak wyglądały kilka miesięcy temu, nie miałabym szansy zdać egzaminów. Zaczynam podziwiać dziewczyny, które romansowały w roku szkolnym i mimo wszystko jakoś dawały radę na lekcjach. Ja ledwo byłam w stanie wyrzucić Edwarda ze swoich myśli, a przecież to dopiero początek znajomości.

Biorę telefon i wysyłam wiadomość do Michała, że nie dam rady jutro wpaść a zamiast tego odwiedzę go w środę. Bałam się ze będzie się pytał o powód zmiany, ale na szczęście odpisał jedynie „ok".

Zerkam na kalendarz wiszący na lodówce. Do matury zostały dwa tygodnie. Chciałabym mieć już to za sobą. Najgorszy dla mnie w każdym egzaminie jest dla mnie właśnie ten czas oczekiwania. Doprowadza mnie to do szału. Wzdycham, biorę torebkę z książkami do pokoju i zatapiam się w nauce.


- Co powiesz na zakupy w sobotę?

- Nie wiem, miałam się uczyć.

Wiosna (+18) Zakończone (różnica wieku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz