Rozdział 27

469 19 3
                                    


Rozdział 27

Sara

W poniedziałek podpisujemy umowę i zaczynam prace w księgarni, w której to wszystko się zaczęło, na Grochowie.


Następne dni mijają mi szybciej niż się spodziewałam. Wstaje wcześnie rano, szykuję się do pracy i jadę na Grochów, gdzie spędzam kolejnych osiem godzin w pracy. Wracam do domu, odświeżam sobie najważniejsze zagadnienia do egzaminu zawodowego który ma się odbyć za niecałe dwa tygodnie. Czasem przyjeżdża Edward na kawę.

Praca w księgarni bardzo przypadła mi do gustu choć wiem, że muszę się jeszcze wiele nauczyć, ale Ewa, która pracuje razem ze mną jest cierpliwą nauczycielką i szybko udało nam się znaleźć wspólny język. Edward, tak jak mówił wpadał czasem na godzinkę lub dwie, ale nawet wtedy nie mamy wiele czasu dla siebie i zrozumiałam, że początkowe obawy pracy u niego rzeczywiście były bezpodstawne.

Ostatnie dni mogłabym określić jako bardzo szczęśliwe, gdyby nie Gosia.

Coraz bardziej się o nią martwię. Odkąd Michał wyprowadził się z domu całkowicie ją olał, a ona tak bardzo teraz cierpi. Kilka razy chciałam się z nią spotkać, ale zawsze ma dobre wymówki - nauka, wizyta u lekarza, odwiedziny babci. Czuję jednak, że coś jest nie tak. O czymś mi nie mówi. Ta świadomość nie daje mi spokoju, ale nie mogę jej zmusić do mówienia. Sama mi powie, gdy będzie na to gotowa. Puki co staram się ją wspierać w wiadomościach, które co kilka dni wymieniamy.


W piątek rano zostałam obudzona powiadomieniem z facebooka (tak, jesteśmy już znajomymi, choć nie oznaczyliśmy się jeszcze jako razem w związku głównie ze względu na to, że u niego pracuję i nie chcemy plotek)

- Edward obchodzi dziś swoje trzydzieste dziewiąte urodziny! Jak mogłam zapomnieć? Wstaję szybko z łóżka, zaliczam toaletę, makijaż i nim mama wychodzi ze swojej sypialni jestem już gotowa do wyjścia.

- Co dzisiaj tak szybko? - pyta zaspanym głosem.

- Edward ma dziś urodziny! Całkiem o tym zapomniałam, więc na szybko postanowiłam że zaskoczę go jeszcze przed pracą jego ulubioną kawą i maślanymi rogalikami.

- Świetny pomysł. Może zaprosiłabyś go w takim razie dzisiaj na kolacje? Ugotuję coś smacznego, zaproszę Tomka. No chyba że wolisz spędzić ten dzień tylko z nim?

- Nie mamo, kolacja będzie super. Dziękuje! Kocham cię!

Całuje ją w policzek i wychodzę pośpiesznie z mieszkania. Czekam na windę gdy dostaje wiadomość.

E: Dzień dobry słońce. Muszę dzisiaj o czymś z tobą porozmawiać. Wpadnę do księgarni koło południa.

Nie ma takiej potrzeby, zobaczymy się góra za pół godziny. Chowam telefon do torebki.


Podbiegam do autobusu i po kilku minutach jestem w kawiarni koło Edwarda bloku. Zamawiam kawę dla niego, herbatę dla siebie i biorę cztery jeszcze ciepłe rogaliki.

Wychodzę z kawiarni, kiedy uświadamiam sobie, że nie mam, jak wejść do bloku - zwykle dzwoniłam domofonem, ale dziś chciałabym tego uniknąć i całkowicie go zaskoczyć. Postanawiam poczekać aż ktoś będzie wychodził i wtedy wejść do środka.

Nie musze czekać długo, już po kilku minutach z bloku wychodzi starsza pani z pieskiem.

- Dzień dobry - mówię przytrzymując jej uprzejmie drzwi.

Wiosna (+18) Zakończone (różnica wieku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz