Rozdział 24

227 15 0
                                    


Rozdział 24

Sara

Edward wita mnie w progu swojego mieszkania krótkim pocałunkiem.

Idziemy do kuchni, gdzie nalewa nam soku i siadamy przy stole.

- Jak ci poszło?

- Tak sobie. Na wejściu od razu zaczęli pytać co mi się stało i kto mnie pobił. Mam wrażenie, że do końca bardziej skupiali się na mojej twarzy niż na odpowiedziach, które udzielałam, choć to akurat dobrze, bo nie jestem pewna czy wszystkie były poprawne.

Edward delikatnie dotknął mojego policzka z bólem w oczach.

- Powinienem był mu za to przyłożyć.

- I co by to dało?

- Pewnie tylko pogorszyłoby sprawę - przyznaje.

- No właśnie.

Siedzimy chwile w ciszy trzymając się za ręce.

- Widziałaś go dzisiaj?

- Tak, przelotnie na korytarzu. Wyglądał jakby w ogóle nie spał zeszłej nocy.

- Tak jak i ty.

- A ty? Sądząc po twoich workach pod oczami zgaduje, że też nie zmrużyłeś od wczoraj oka.

Przytakuje mi patrząc na nasze złączone dłonie.

- Nie mogłem. Michał nie raz spędzał noc poza domem, ale nigdy nie rozstaliśmy się w gniewie.

Serce kraje mi się jak patrzę na jego zmęczoną, szarą twarz, która od wczorajszego popołudnia postarzała się o dobrych dziesięć lat.

- To może teraz spróbujesz się przespać?

Spogląda na mnie z prośbą w oczach.

- A położysz się koło mnie?

Kiwam potakująco głową i idziemy razem do jego sypialni. Kładziemy się w ubraniach na łóżku, Edward kładzie głowę na mojej piersi i mocno przytula mnie w pasie a ja głaszczę go po głowie. Żadne z nas nie ma dziś ochoty na jakiekolwiek igraszki.

Edward zasypia pierwszy co wyczuwam po jego równym oddechu i rozluźniających się mięśniach. Nie trwa długo nim do niego dołączam w krainie snów.


Budzi nas dźwięk otwieranych drzwi. Natychmiast podnosimy się z łóżka i Edward wychodzi na korytarz a ja kule się w nerwach.

- Michał, dobrze, że jesteś. Martwiłem się.

- Wróciłem po swoje rzeczy.

- Michał, nie wygłupiaj się. To twój dom.

- Nie, to twój dom – jego głos jest twardy, zdecydowany – a ja nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.

- Jesteś wciąż zdenerwowany, za kilka dni ochłoniesz... – słyszę w głosie Edwarda desperację.

- Nawet jeśli, i tak nie mam zamiaru mieszkać tu z tobą. Nie mogę na ciebie patrzeć.

Słyszę, że wchodzi do swojego pokoju i zaczyna szybko po nim chodzić, zapewne zbiera najpotrzebniejsze rzeczy.

Edward stoi na przedpokoju i wygląda na kompletnie załamanego co udaje mi się dostrzec przez minimalnie uchylone drzwi.

- Porozmawiajmy jak dorośli ludzie.

- Dorośli ludzie? Czy dorośli ludzie podbierają synom dziewczyny?

- Nie, ale zakochują się.

- To nie jest twoja pierwsza miłość. Powinieneś umieć się powstrzymać. Wiedziałeś, że mi na niej zależy. Mówiłem ci o tym.

Wiosna (+18) Zakończone (różnica wieku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz