21.09

40 6 6
                                    

21.09.2021

Ricky kilka dni temu zaprosił mnie na dzisiaj na "małą posiadówkę" u siebie w domu.
Nie jestem typem osoby chodzącej na takie rzeczy, ale skoro chciał żebym przyszedł, to nie chciałem mu robić przykrości i poszedłem.

Oczywiście nie sam, bo obok siebie zawsze miałem Minghao, który w ten wieczór też mi towarzyszył.
Ale też dostał zaproszenie, więc nie wprosił się do Rickiego.

To co się działo u Rickiego jest godne zakończenia relacji z tym człowiekiem.
Nigdy więcej nie pójdę na takie "imprezki".
Zapewniał mnie, że nie będzie alkoholu, ale Minghao mu na osobności powiedział, że ma mi tak powiedzieć żebym przyszedł.

Podstępne chińskie matoły!
Jak już zobaczyłem alkohol, wypierałem się wypicia go.
Nigdy nie piłem, a nie chciałem wypić za dużo, aby popaść w stan którego wolę ominąć.

Jednak mimo to udało im się przekonać mnie do wypicia chociaż trochę, ale u nich trochę równa się tyle samo co oni, czyli dużo.

Już w przeciągu godziny odkąd przyszedłem czułem się jak na innej planecie, przez co przekonałem się, że moja głowa nie jest zbyt mocna, dlatego nigdy więcej nie pozwolę im doprowadzić mnie do takiego stanu.

Pamiętam, że zaczęliśmy się wygłupiać, prawie złamałem rękę podczas tańczenia pod wpływem alkoholu.
Potem już mi się taśma urwała i resztę mówili mi chłopacy rano, bo zostaliśmy na noc.

Ah, ten wpis piszę dzień później (22.09), bo przecież wieczorem padłem jak zabity.

Od Rickiego i Hao dowiedziałem się, że w pewnym momencie zacząłem płakać bo nigdy nie uda mi się podejść do Hanbina i zacząć z nim rozmawiać.

No cóż... Skomplikowana sytuacja, a czynniki powodujące moje zerowe ruszenie się w kierunku Hanbina są oczywiste.

1. Nieznajomość języka koreańskiego,
2. Zbyt krótka obserwacja,
3. Tchórzliwość.

Nie moja wina, że się zwyczajnie boję, ale kiedyś muszę przecież zrobić ten pierwszy krok zanim będzie za późno.

Zezłoszczony,
Zhang Hao.

zhang hao's secret diaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz