2 - Rodzice

47 6 57
                                    

Pojechali do rodzinnego domu Arii, żeby tam posprzątać. Notariusz zaproponował, że jeśli nie zamierza w najbliższym czasie zakładać rodziny, to najlepiej będzie sprzedać dom i zainwestować w coś mniejszego, ale nowocześniejszego.

Dom był dość stary i znajdował się w Auburn pod Winston. Fletcher Wright, naukowiec, nie miał głowy do przeprowadzania napraw, których ten dom wymagał i raczej ciężko byłoby go komuś wynająć bez wkładania kupy kasy w gruntowny remont. Zwłaszcza, że był usytuowany około półtorej godziny samochodem od centrum Spruceville wliczając w to korki. Mało atrakcyjna lokalizacja pod wynajem.

Aria nie zamierzała zakładać rodziny. Choć śmierć taty pozostawiła w jej sercu pustkę, nie była gotowa, żeby stać się czyjąś żoną czy nawet partnerką, a już na pewno nie matką. Chciała skończyć studia. Dokończyć projekt, nad którym siedziała praktycznie od liceum, przy którym niestrudzenie wspierał ją jej tata, jej wydział, Daven i jego ludzie z SIT. Osiągnięcie sukcesu naukowego było czymś, o czym marzyła od tak dawna i nie tylko ze względu na chwałę i sławę jaką by zdobyła, gdyby jej się udało, ale przede wszystkim ze względu na zaspokojenie swojej ciekawości ludzkiego umysłu.

To było jej nadrzędnym celem, a nie zakładanie szczęśliwej, pierdzącej dziecięcym pudrem rodzinki. To nie znaczy, że nie lubiła dzieci. Kochała je i uważała, za najwspanialszą formę człowieka, jaka chodzi po ziemi. Dzieci są niewinne i szczere, a ich umysły otwarte i chłonące każdą nową informację jak spragniona po zimie gleba, łapczywie pijąca roztapiający się śnieg. Są wdzięczne i wielkoduszne. Nie są stronnicze, dopóki nie nauczą ich tego ich debilni rodzice. Nie wiedzą co to stereotypy, nie chowają długo urazy. Aria sama liczyła na to, że może kiedyś, kiedyś, gdy uporałaby się z własną urazą i nauczyła się we własnym życiu stosować cały ten psychologiczny bajer, którego uczyła się na studiach, zdecyduje się mieć własne płaczące, różowiutkie maleństwo, całkowicie zależne od niej i jej życiowego partnera.

Nie miała pełnego wzorca, żeby być dobrą żoną czy matką. Nie oglądała filmów familijnych, bo zawsze robiło jej się na nich zbyt smutno. Pani Heartwood, sąsiadka i matka Davena, była jedynym wzorcem dorosłej kobiety i nauczyła ją naprawdę dużo (to dzięki niej nauczyła się gotować tak, że Davenowi trzęsły się uszy), ale mimo wszystko to była inna rodzina - nie jej własna. Nie wszystko pokazywali światu zewnętrznemu. Jak każda rodzina, mieli swoje sekrety i wady.

Aria czuła też, że już na zawsze będzie nad nią wisiało widmo błędów jej własnej matki. Traumy są dziedziczne. Co, jeśli błędy też? Co, jeśli nagle by jej odbiło i porzuciłaby własne dziecko tak, jak ona ją? Pani Heartwood zawsze starała się, żeby Aria nie żywiła zbytniej urazy do matki. Choć nie pochwalała jej czynu, chciała jakoś zrozumieć jej sytuację i pomóc w tym dziewczynie. Ponoć Fletcher Wright też nie był bez winy. Był tak pochłonięty swoimi badaniami i pracą doktorancką, że zupełnie zaniedbywał potrzeby rodziny. Aria była dzieckiem z wpadki. Przez pierwsze 3 lata pani Wright jakoś wytrzymywała opieszałość męża i tolerowała jego domowe nieróbstwo oraz całkowity brak zainteresowania nią i jeszcze jedną malutką osóbką. Gdy Aria skończyła 3 latka nagle zachorowała na anginę i mało co nie umarła. Miała bardzo wysoką gorączkę, która nie chciała spaść i ciągle wymiotowała. Przez to, że Fletcher nie pracował normalnie, a jedynie dostawał granty ze stypendium, matka musiała iść do pracy, żeby starczyło im na wszystkie wydatki związane z utrzymaniem domu, dziecka oraz starych dziadków i ich opiekunek, które zmieniały im pampersy zupełnie jak to trzeba było robić z niemowlakiem. Poprosiła go, żeby na ten jeden dzień odłożył swoją pracę na bok i przypilnował córeczki, żeby ona mogła zarobić na lekarstwa.

W gorączce niemalże udusiła się własnymi wymiocinami. Padły oskarżenia. "Prosiłam cię tylko o jedną małą rzecz, żebyś przypilnował swojej córki! Czy to aż tak bardzo przerasta ten twój napompowany bezużyteczną wiedzą mózg? A może od ślęczenia nad tymi swoimi papierami zupełnie zatraciłeś szare komórki?"

OPEN MINDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz