11 - Prawda

31 6 64
                                    


Daven znów udał się na komisariat, jeszcze zanim miały się odbyć narady w sprawie nowego projektu. Nie wiedział, co sprawiało mu większy ból głowy – wizja wykłócania się z funkcjonariuszami, żeby potraktowali sprawę Codiego poważnie, czy wysłuchiwanie skarg i zażaleń zrzędliwej studentki. Na obie sprawy nie miał ochoty, ale musiał się nimi zająć.

Tak jak się spodziewał, policjantka zbyła go tym samym tekstem. On jednak nie odpuścił i pokazał jej, co sam odkrył. Po wielu nachalnych wręcz prośbach kobieta wreszcie ustąpiła i ku uldze Davena, przyjęła zgłoszenie.

Aria siedziała na spotkaniu niespokojnie. Obawiała się sporu, jaki mógłby powstać. Bała się, że Daven nie podoła roli prowadzącego i wiele osób zrezygnuje. Jednak była pozytywnie zaskoczona zarówno organizacją oraz charyzmą, jaką wykazał się Daven, jak i harmonią panującą wśród większości studentów. Nie obyło się bez szczegółowych wyjaśnień, które były dla Arii dość trudne. Nie czuła się komfortowo mówiąc o śmierci ojca i jego ostatniej prośbie. Poza tym, wszyscy zaniepokoili się wiadomością o zaginięciu Codiego. W końcu współpraca, a nawet zwykła znajomość z Arią mogła stanowić dla nich zagrożenie.

– Jeśli ktoś nie czuje się na siłach, żeby kontynuować z nami współpracę, to zrozumiemy. – odparł Daven.

– To dlaczego Aria nie odejdzie? To jej obecność przeszkadza nam wszystkim. – zabrała głos wredna studentka.

– Aria zostaje i to nie podlega dyskusji. – odpowiedział jej ostro Daven. – Aria jest moją prawą ręką i nie wyobrażam sobie tego projektu bez niej jak również bez któregokolwiek z was. Każdy z was jest tu potrzebny.

– Ja nie będę się narażać. Cześć. – powiedziała dziewczyna i wyszła. W pracowni nastała głucha cisza. Aria czuła, że za nią zaraz wyjdzie cała reszta, ale nic takiego się nie stało.

– No wreszcie się wyniosła. – skomentował ktoś na tyłach i wszyscy się roześmiali.

– Aria, jesteśmy z Tobą i nie zostawimy cię samej na lodzie. Możesz na nas liczyć. Zrobimy to razem. – odpowiedzieli inni studenci.

Daven spojrzał na Arię ucieszony. Jej oczy błyszczały blaskiem, który jeszcze bardziej go uradował. Choć czekały ich ciężkie chwile, każdy nawet najmniejszy promyk nadziei i każda pomocna dłoń dodawała im sił to trwania i parcia na przód.

Po ustaleniu listy zasług do spotkania dołączył też promotor. Profesor jednak nie był tak podekscytowany i zaangażowany jak przy poprzednim projekcie. Jego nastawienie nie uszło uwagi innym i szybko zaczęli szeptać między sobą jak bardzo im to przeszkadza. Również Daven czuł się z tym nieswojo i na przerwie z nim porozmawiał.

– Profesorze, obawiam się, że nasza współpraca nie przyniesie pożądanych rezultatów dla żadnego z nas. – oznajmił bez emocji. – Dlatego jutro poproszę kogoś innego o mecenat nad projektem. Dziękuję za dotychczasową pomoc.

Profesor zgrzytał zębami ze złości, ale starał się nie dać tego po sobie poznać. Odwrócił się na pięcie i odszedł. Za zakrętem, gdy Daven stracił go już z oczu, wykonał telefon.

– Mam złą wiadomość, komandorze Nightshade. Panna Wright zupełnie porzuciła projekt. W dodatku zostałem odsunięty... Nie, to nie jej decyzja. Kierownictwo przejął jej przyjaciel... Tak, wiem... Ma na nazwisko Heartwood. Daven Heartwood.

Około pierwszej po południu wszyscy zgłodnieli i zarządzono przerwę na lunch. Jednak Daven z Arią postanowili wziąć po kanapce i pójść na komisariat, żeby dopytać o Codiego. Był to przede wszystkim pomysł Arii, która nie mogła spokojnie pracować wiedząc, że ich przyjaciel jest w niebezpieczeństwie.

OPEN MINDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz