4 - Projekt

27 5 53
                                    

– Przykro mi, ale niewiele jestem w stanie pomóc. – westchnął policjant. – Sama powiedziałaś, że drzwi były nienaruszone, a okno otwarte. Ciężko tu mówić o włamaniu.

– Ale to nie jest w stylu mojego taty! Na tym komputerze były bardzo ważne dokumenty! – niemalże krzyczała w nerwach.

– Panie władzo, nawet jeśli to nie było włamanie, to ktoś ukradł dysk z jego komputera. – Daven odezwał się spokojnie, chwyciwszy przyjaciółkę za rękę. – Doszło do kradzieży.

– Mogę wysłać techników, żeby sprawdzili pomieszczenie, ale od razu wam mówię, że nie ma na co liczyć. Najprawdopodobniej był to jakiś przypadkowy małolat, którego nie mamy nawet w bazie. To jak szukanie igły w stogu siana.

– Niemniej jednak będziemy wdzięczni za wszelką pomoc. Jeśli niczego nie spróbujemy, na pewno nic nie znajdziemy. – dodał Daven.

– Będę w takim razie potrzebował waszych odcisków, żebyśmy mogli je odróżnić od podejrzanego. Jak któryś zespół będzie miał wolne, to ich do was wyślemy.

– Myślisz, że faktycznie kogoś wyślą? – spytała Aria zmartwiona po wyjściu z komendy. W zasadzie to była wkurzona ich obojętnością. – Nie wydał się zbyt przejęty.

– Wiem, że dla ciebie to duża sprawa. Dla nas. Były tam przecież informacje potrzebne nam w projekcie. – powiedział Daven trzymając ją troskliwie za ramiona. – Ale spróbuj na to spojrzeć trzeźwo. Znalezienie choćby podejrzanego naprawdę graniczy w tej sytuacji z cudem, nie mówiąc już o wskazaniu faktycznego sprawcy.

– Wiem, wiem. Ale dobija mnie ta ich obojętność, totalny brak empatii i zrozumienia. Mogliby chociaż udawać, że ich to obchodzi.

– Wtedy czułabyś się jeszcze bardziej sfrustrowana, że nie pomogli. Teraz przynajmniej wiesz, jak jest. Zrobiłaś co mogłaś. A nawet jeśli nie uda się znaleźć tego dysku, to nie koniec świata. Poradzimy sobie bez niego.

Aria niezmiernie ceniła Davena za ten jego spokój. Zawsze, gdy ona wpadała w panikę, on ściągał ją na ziemię i pomagał równo stanąć. Chociaż to ona przewodziła projektowi, on był jej cieniem, który sekretnie dodawał wszystkim motywacji.

Zawsze lubiła przewodzić. We wszystkich szkolnych pracach grupowych była kapitanem. Niekiedy samozwańczym, ale czuła się w tym jak ryba w wodzie. Może nie wszyscy ją przez to lubili i uważali, że się rządzi, ale gdy dostawali szóstki, przestawali marudzić. Uwielbiała planować, robić wykresy, grafiki. Choć w przestrzeni osobistej – na przykład szafie – potrafiła mieć chaos nie z tej ziemi, to nie w głowie. Jej notatki były zawsze uporządkowane, mimo że znalezienie zeszytów pod stertą ubrań nierzadko graniczyło z cudem. Projekty zawsze kończyła i oddawała na czas. I to z jej inicjatywy powstał projekt o roboczej nazwie Open Mind.

Zaburzenia psychiczne i sny interesowały ją już od najmłodszych lat. Często zastanawiała się, czy życie, które się toczy, nie jest po prostu jednym z wielu snów. Co by się stało, gdyby nagle się obudziła? Gdzie by się obudziła, w jakim świecie? I czym tak w ogóle był sen? Czemu niektóre były tak przyjemne, że nie chciało się z nich budzić, a inne tak koszmarne, że nie można było dojść do siebie? Niezmiernie interesował ją też system motywacyjny człowieka. Czym jest moralność? Dlaczego niektórzy ludzie mają jej silne poczucie, a inni prawie wcale? Skąd się biorą ideały? Skąd się bierze wyobraźnia i czy można ustalić jej granice?

W swoich snach zawsze widziała wielu ludzi. Przyjaciół, znajomych, jak i zupełnie obcych – wyimaginowanych. W jej głowie powstawały historie, które nadawałyby się na niejeden film science-fiction, gdyby tylko lekko je uporządkować i podrasować. Czasami tęskniła za ludźmi, których mogła spotkać tylko w swojej szalonej głowie. Nierzadko próbowała ich narysować, lecz niestety nie miała talentu artystycznego. No cóż – nie można mieć wszystkiego. Chciała opisać swoje wizje, ale krasomówcą też nie była i denerwowała się, że proces pisania zawsze był taki czasochłonny.

OPEN MINDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz