Rozdział 6

37 7 0
                                    

Drake

Nie miałem pojęcia, kim była ta dziewczyna. Aria ewidentnie nie miała ochoty na rozmowę z nią. Wyczułem napięcie między nimi. Nie zamierzałem się w to mieszać, więc stałem i czekałem. Nie wiedziałem nawet czy sobie pójść, czy po prostu przysłuchiwać się ich rozmowie.

- Chciałam porozmawiać. Daj mi chwilę.

Kobieta spojrzała na mnie wymownie, ale Aria chyba tego nie zauważyła, bo nie skierowała swoich słów w moją stronę. Kontynuowała rozmowę z blondynką.

- Nie mamy, o czym rozmawiać, Sarah.

- Daj mi wszystko wyjaśnić.

Głos dziewczyny brzmiał na zrozpaczony, a jednak Aria nie chciała jej słuchać. W pośpiechu zaczęła w torebce szukać kluczy do mieszkania. Oparłem się o schody, wyczekując tego, aż w końcu mnie pogoni, by zostać sama i na spokojnie porozmawiać ze swoją znajomą. Widziałem jednak, że wizyta tej dziewczyny tylko ją zdenerwowała. Wyglądała na roztrzęsioną, gdy wsadzała klucz do zamka.

- Nie zamierzam słuchać twoich wyjaśnień. - głos Arii się załamał.

- To z Adamem to nie tak. - Sarah starła łzę, spływającą po jej policzku. - Zawsze byłyśmy zgodnymi siostrami.

- Dopóki nie postanowiłaś pieprzyć się z moim narzeczonym. - odparła z przekąsem Aria.

Dziewczyna pieprzyła się z jej narzeczonym? Kurde, to była jej siostra. Czemu wcześniej na to nie wpadłem? Aria, więc nie powinna była teraz zostawać sama.

- To był błąd. Przepraszam.

- Szkoda, że nie myślałaś o tym, gdy brał cię od tyłu w garderobie.

- Jesteś moją siostrą. Nie chciałam tego.

Aria z impetem otworzyła drzwi swojego mieszkania. Odwróciła głowę w stronę swojej siostry, więc mogłem dostrzec ból i łzy na jej twarzy.

- Nie chciałaś mnie skrzywdzić, czy pieprzyć się z moim narzeczonym? Żadna z tych rzeczy ci nie wyszła.

- Naprawdę mi przykro.

- Wynoś się. Nie chcę cię znać.

Aria nie czekała na odpowiedź siostry. Zniknęła w mieszkaniu, trzaskając za sobą drzwiami. Byłem pewien, że przez wizytę siostry zapomniała o mnie, i trochę mnie to bawiło. Nie chciałem się narzucać, a mimo to nie potrafiłem zostawić jej samej w takim stanie. Wiedziałem, że potrzebowała teraz wsparcia.

Sarah popatrzyła na mnie wzrokiem pełnym bólu i rozpaczy. Chyba naprawdę żałowała tego, co zrobiła, i nie byłem odpowiednią osobą do oceniania jej. Sam nie byłem bez wad.

- A ty... - zwróciła się do mnie. - Jesteś... - uśmiechnąłem się lekko, wciąż oparty o ścianę schodów, prowadzących na górę.

- Jestem znajomym Arii. - odparłem.

Dziewczyna przytaknęła lekkim skinieniem głowy, spojrzała ostatni raz na zamknięte drzwi i wyszła z budynku. Chyba również wiedziała, że Aria potrzebuje jeszcze czasu, by z nią porozmawiać.

Stałem chwilę w tym samym miejscu. Wpatrywałem się w drzwi i zastanawiałem się, czy narzucać się dziewczynie, czy jednak dać jej spokój. Cholera, moja troskliwa natura się odzywała bardziej. Choć była kolejną dziewczyną, którą miałem ochotę tylko zaliczyć, naprawdę ją polubiłem i nie potrafiłem ot tak jej zostawić.

Podszedłem do drzwi.

Wejść czy zapukać?
Wejść czy zapukać?

W końcu zdecydowałem się zapukać. Nie chciałem wystraszyć Arii nagłym wtargnięciem do jej mieszkania. Uniosłem dłoń i zastukałem w drewnianą konstrukcję. Czekałem chwilę, ale drzwi się nie otworzyły. Trochę mnie to zmartwiło. Powoli je otworzyłem i wszedłem do środka. Aria męczyła się właśnie z otwarciem wina. Wzdrygnęła się, gdy chrząknąłem, zwróciwszy na siebie uwagę.

- Pomyślałem, że nie chcesz być teraz sama. - uśmiechnąłem się lekko.

- Nawet głupiego wina otworzyć nie potrafię. - podszedłem do niej i powoli zabrałem od niej butelkę, nim dziewczyna narobiłaby szkód. Ani przez chwilę na mnie nie spojrzała. - Przepraszam, że cię tam zostawiłam.

Korek z trudem wyślizgnął się z butelki. Kiedy ja męczyłem się z otwarciem wina, Aria w tym czasie poszła po drugi kieliszek, wcześniej zapytawszy czy do niej dołączę. Oczywiście nie protestowałem. Wolałem, aby nie była sama.

Nalałem nam czerwonego alkoholu.

- Nie przepraszaj za coś, za co cię nie winię. - nie chciałem rozdrapywać starych ran, ale jej siostra sama to zrobiła swoim przyjściem. - Czyli to była TA siostra?

- Niestety. - odparła zniesmaczona.

- Ładna. - skwitowałem, wzruszywszy ramionami i napiwszy się łyk wina.

- Wcale nie pocieszasz.

- Bo nie dałaś mi dokończyć. - uśmiechnąłem się w jej stronę. - Ładna, ale nie dorównuje tobie.

- Nie musisz mi schlebiać.

- Ale to prawda.

Im dłużej czasu spędzałem z Arią, tym bardziej mi się podobała. Nie tylko fizycznie. Była śliczna i mądra, a przede wszystkim przejawiała większą inteligencję od dziewczyn, które spotkałem do tej pory. Po czym to wywnioskowałem? Po tym, że po pierwszym spotkaniu nie uprawialiśmy seksu. Chciała mnie poznać, szukała kogoś na poważnie, a nie tylko przelotnego romansu. W przeciwieństwie do mnie.

Im lepiej ją poznawałem, tym bardziej obawiałem się, że z każdym dniem mogłem zatracić się w tej relacji bardziej, niż bym chciał. I to mnie cholernie przerażało, ale jakoś nie potrafiłem z niej zrezygnować. Chciałem wiedzieć, dokąd ta relacja nas zaprowadzi.

- Może tak miało być? - przerwałem ciszę między nami. Aria popatrzyła na mnie, jakby nie wiedziała, o czym mówię. - Lepiej dowiedzieć się o zdradach przed ślubem niż po. Teraz całkowicie możesz poświęcić czas na kreowanie siebie i szukanie kogoś, kto na ciebie zasługuje.

Wypowiedziawszy te słowa, dotarło do mnie, że przy mnie tylko traciła czas. Sama przecież wspomniała, że nie szuka przygody, a czegoś poważnego, więc nie byłem odpowiednim wyborem dla niej. Dlaczego tak ciężko było mi zakończyć relację, która nawet się nie zaczęła? Wcześniej nie miałem z tym problemu.

- Chyba masz rację. Staram się żyć dalej. Wybacz, jeśli zabrzmi to dziwnie, ale... - zawiesiła się na chwilę, pp czym odwróciła ode mnie wzrok. - Spotkałam się z tobą właśnie dlatego, że chciałam zapomnieć o Adamie. Myślałam, że to dobry pomysł.

Po przyznaniu się, wypiła haustem kieliszek wcześniej nalanego wina. Chyba potrzebowała czegoś mocniejszego na rozluźnienie. Jakoś nie zrobiło mi się przykro z powodu tego, co powiedziała. Gdyby wiedziała, że wcale na niej mi nie zależało, gdy proponowałem jej kawę, zapewne nie byłoby jej tak przykro, a może nawet by tego nie przyznała.

- Czyli... - zacząłem, chcąc rozluźnić atmosferę żartem. - Gdybyś nie była po rozstaniu, to byłbym zbyt brzydki, byś się ze mną umówiła? - popatrzyła na mnie i się Zaśmiałam, widząc mój uśmiech.

- Widziałeś się w lustrze? Pewnie masz wokół siebie tabun kobiet? - zażartowała.

Przynajmniej wrócił jej dobry humor i tego zamierzałem się trzymać. Jeśli chciała zapomnieć o Adamie, to tak właśnie zamierzałem uczynić.

- Możliwe. Nie patrzę na to. Teraz interesuje mnie tylko jedna kobieta. - spojrzała na mnie, jakby mi nie wierzyła, a ja jedynie się uśmiechnąłem, upiwszy kolejny łyk wina.

Przy niej miałem wrażenie, że stawałem się kimś zupełnie innym. Serce mi zabiło mocniej, gdy na siebie patrzyliśmy. W jej spojrzeniu było coś niewinnego, ale zarazem hipnotyzującego i interesującego. Na nikogo wczesniej jeszcze nie patrzyłem z taką intensywnością, jak na nią. A co najdziwniejsze, ostatnią rzeczą o jakiej przy niej myślałem, był seks. Miałem ochotę spędzać z nią czas właśnie w taki sposób, jak teraz.

Co się ze mną dzieje? Nie mogę oderwać od niej wzroku.

Miłość w żołnierskim styluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz