Rozdział 27

25 5 0
                                    

~Drake~

Była piękna. Wciąż tak urzekająca swą mądrością i urodą. Dla kogoś innego mogła być po prostu przeciętną dziewczyną. Dla mnie była najwspanialszą ze wszystkich.

Serce biło mi mocniej za każdym razem, gdy ją widziałem. Na początku myślałem, że to zauroczenie mi przejdzie, ale było tylko gorzej.

I gdy niespodziewanie ją spotkałem, wcale nie było lepiej. Wtedy zrozumiałem, że to, co czułem to była jednak miłość.

Nie oczekiwałem, że mi wybaczy. Zraniłem ją. Zachowałem się, jak tchórz. Dałem nadzieję na to, że mogliśmy stworzyć coś pięknego. Nic nie mogło wytłumaczyć mojego zachowania, ale nie potrafiłem sobie jej odpuścić. Była kobietą, o którą zamierzałem walczyć.

Znalazłem ją na tyłach restauracji. Wydawała się zdezorientowana i skołowana. Powinienem był odejść, zostawić ją w spokoju. Wystarczająco już namieszałem w jej życiu.

Ale było za późno. Odwróciła się w moją stronę. Jej oczy przepełnione bólem patrzyły wprost na mnie. Ciągle działała na mnie tak, jakbyśmy spotkali się dopiero pierwszy raz. Jakby to pierwsze wrażenie nigdy nie minęło.

– Cześć. – wydukałem.

Tylko tyle byłem w stanie powiedzieć. W porównaniu do niej czułem się malutki. Była ode mnie silniejsza i odważniejsza. A ja wciąż nie potrafiłem przyznać się, jakim idiotą byłem.

– Nie jestem na to gotowa.

Wzięła głęboki wdech, skierowawszy te słowa bardziej do siebie niż do mnie.

Przetarłem oczy, powstrzymując chęć płaczu. Jej ból rozdzierał mnie od środka, bo to ja do niego doprowadziłem.

– Przepraszam.

Tylko tyle. I aż tyle. Chciałem, by wiedziała, że cholernie mi przykro i wstyd, mimo że mogła nigdy mi nie wybaczyć.

– Po tym, co się stało tylko tyle jesteś w stanie mi powiedzieć? Głupie przepraszam, które nic nie znaczy? Alex, Axel, czy Drake?

Uniosła brew ku górze, spojrzawszy na mnie wyniośle. Nie potrafiłem patrzeć na nią, gdy mnie nienawidziła. Ale zasłużyłem na to.

– A co więcej chcesz usłyszeć? – zapytałem smutno, zrobiwszy krok w jej stronę. Ona odsunęła się, jakby moje zbliżenie powodowało u niej wstręt. – Wszystko już wiesz, choć ja byłem pieprzonym tchórzem, by wyznać ci prawdę.

– Jedyne, co wiem to... – tym razem to ona zbliżyła się do mnie o krok. Ja się nie ruszyłem. Cholernie pragnąłem jej dotknąć. – To, że to, co nas łączyło dla ciebie... – wskazała na mnie palcem. – Było tylko pieprzoną zabawą. Czymś, co nigdy nie istniało. Dałeś mi nadzieję na to, że mogłoby być między nami coś więcej niż przelotny romans. Pomyliłam się, co do ciebie.

– W takim razie nic nie wiesz. – uśmiechnąłem się przebiegle, bo liczyłem że jeszcze będzie chciała mnie wysłuchać, choć nic nie tłumaczyło mojego zachowania. – Popełniłem błąd, zostawiając cię wtedy. – przyznałem w końcu.

– Więc zrób to jeszcze raz... – otarła samotną łzę z policzka. – ...I zostaw mnie w spokoju.

Powinienem był to zrobić. Powinienem odejść i dać jej żyć z kimś lepszym, z kimś kto był w stanie dać jej o wiele więcej, niż ja. Ale byłem egoistą. Nie potrafiłem o niej zapomnieć. Nie chciałem widzieć jej z nikim innym.  Chciałem, aby była moja. A to, jak zareagowała na moje ponowne zjawienie się w jej życiu, upewniło mnie tylko w przekonaniu, że jej uczucia do mnie wcale się nie wypaliły tak, jakby tego chciała.

Miłość w żołnierskim styluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz