Rozdział 21

42 5 3
                                    

~Aria~

Gdy podjechałyśmy pod klub, cały był już zapełniony. Ciężko nam było nawet dostać się do baru, by cokolwiek sobie zamówić. Szczerze? Nie miałam ochoty się upijać, nie miałam tego nawet w planach. Chciałam się dobrze bawić, nawet bez alkoholu, a mimo to uznałam, że jeden czy dwa drinki mi nie zaszkodzą.

– O ja! – krzyknęły Brenda i Sarah razem w tym samym czasie.

– Co? Co się stało? – zapytałam zdezorientowana, rozglądnąwszy się na boki.

– Widziałaś tego hot barmana? – zapytała mnie przyjaciółka. Przewróciłam na nie oczami.

– Barman, jak barman. – wzruszyła ramionami.

– Dziewczyno, gdzie ty masz oczy?

– Odpowiedziałabym, ale uznasz mnie za wulgarną. – rzekłam rozbawiona.

– Skarbie, nikt nie jest bardziej wulgarny ode mnie. – wyszczerzyła równe zęby w dumnym z siebie uśmiechu.

– To akurat potwierdzam.

Podeszłyśmy do lady. Wolałyśmy przez jakiś czas nie odzywać się do siebie, gdyż nie chciałyśmy przekrzykiwać muzyki. Zajęłyśmy miejsca przy barze, gdy tylko zwolniło się miejsce. Sarah i Brenda jednogłośnie zdecydowały się zamówić Cosmopolitan. Znałam je od lat, więc wiedziałam, że "Seks w wielkim mieście" był ich ulubionym filmem. Podejrzewałam nawet, że czasem z niego czerpały inspirację odnośnie swoich pomysłów. Nie zaczynały zabawy od dobrze zrobionego Cosmopolitana.

Ja tym razem postawiłam na coś mocniejszego.

– Dla mnie martini z wódką. – rzekłam do barmana, uśmiechnąwszy się przelotnie. Moje towarzyszki popatrzyły na mnie zdziwione. – No co? Miałyśmy się dobrze bawić.

– O to chodzi. Moja dziewczynka. – skomentowała z dumą Brenda.

Przypatrzyłam się Sarze, która od podejścia do baru w ogóle się nie odezwała. Stuknęłam lekko Brendę, która od razu odwróciła głowę w jej stronę. Sarah popijając drinka, podrywała właśnie barmana, który mimo jej pięknej urody, nie zwracał w ogóle na nią uwagi, zajęty podawaniem drinków innym zamawiającym.

– Chyba straciłam swój blask. – rzekła w końcu oschle, wypiwszy haustem swój napój alkoholowy.

– Może nie jesteś w jego typie. Ja z pewnością jestem. – wyszczerzyła zęby, a my z Sarą parsknęłyśmy śmiechem.

– Idziemy na parkiet. – nagle przyjaciółka zaciągnęła w tłum Sarę i obie znikły mi z pola widzenia. Wzruszyłam jedynie ramionami, kompletnie nie nadążając za przyjaciółką i siostrą.

– Dwa razy Woodford Reserve. – usłyszałam za plecami.

O Jezu!

Wszędzie rozpoznałabym ten aksamitny, ekstrawagancki głos. Nie musiałam nawet widzieć jego przystojnej twarzy. Zwłaszcza, gdy czule objął mnie w talii. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz podniecenia. Potrafił samym dotykiem sprawić, że mogłabym w sekundę eksplodować. Zresztą, co ja gadam, już byłam na maksa rozpalona. Czułam się, jak nastolatka podczas swojej pierwszej miłości.

Odwróciłam głowę w stronę mężczyzny, zaskoczona jego widokiem w tym miejscu.

– Axel? – posłał mi zabójczo uwodzicielski uśmiech, przez który nogi się pode mną ugięły. – Co tu robisz?

Starałam się, aby mój głos brzmiał naturalnie, ale nie mogłam udawać, że nie cieszyłam się na jego widok, bo bym skłamała.

Wyglądał jeszcze przystojniej, niż wcześniej. Za każdym razem wyglądał atrakcyjniej. Czy tak w ogóle się da? Miał na sobie ciemne jeansy i granatową, flanelową koszulę, a w połączeniu ze zwykłą czarną bluzą prezentował się jednocześnie elegancko i na luzie. Boże, jak ja kochałam ten styl.

Miłość w żołnierskim styluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz