Wypadek

436 9 4
                                    

(Rozdziały będą pisane w perspektywie Rozalii)
Moja mama ma częste problemy ze zdrowiem, więc ja muszę ogarniać cały dom. Mimo wszystko bardzo ją kocham, tak jak moją młodsza siostra Hailie. Swój dzień zaczęłam wstając o 10, bo miałam na 12 z powodu odwołanych porannych lekcji. Zaczęłam moją poranną rutynę przemywając sobie twarz zimną wodą. Umyłam się oraz zrobiłam pielęgnację. Przed robieniem makijażu idę zrobić sobie śniadanie, jednak zaskoczyła mnie obecność siostry w kuchni.
R: a ty przypadkiem nie powinnaś być w szkole?
H: no właśnie miałam ci powiedzieć dlaczego nie poszłam.
R: Hailie, przecież mama mówiła Ci dużo razy żebyś nie opuszczała szkoły z jakiś bezsensownych powodów. Będziesz mieć braki.
H: ale posłuchaj mnie! To właśnie mama kazała mi zostać, bo pojechała do szpitala z babcią!
R: ale jak to? Mówiła coś jeszcze?
H: nie, że jedynie, źle się czuję i babcia postanowiła, że ją tam zawiezie.
Postanowiłam, że ja dzisiaj też zostanę w domu, po mimo to, że mam ważny test z matematyki.
Czekałam długo w niecierpliwości na wiadomość od mojej mamy, ale jej się nie doczekałam. Po 19 usłyszałam kilkukrotne pukanie do drzwi.
S: dobry wieczór, niestety przyszliśmy tutaj ze smutną wiadomością, że pani oraz Hailie babcia zginęła w wypadku wracając do państwa, a mama będzie mieć dzisiaj o 21 bardzo poważną operację.
Nie udało się. Nikt nie przeżył. Płakałyśmy przez cały czas, a te panie próbowały nas pocieszyć, ale szczerze nic nam to nie dało. Po 22 wyszły z naszego domu z wiadomością, że wrócą jutro o 8.
Nadeszła noc. W sumie w dniu płakałam kilka razy, ale noc jest taką porą dnia, gdzie naprawdę rozumiem co się dzieje. Nie mogłam zasnąć tak jak Rozalia i nie mogłam zrozumieć, dlaczego ja..
jednak o 6 udało mi się zasnąć, jednakże o 10 miał się odbyć pogrzeb mamy.. Kiedy wybiła 8:10 panie zapukały nam do drzwi i przekazały nam wiadomość, że wylatujemy do jakiś braci. Szczerze byłam bardzo zdziwiona, bo o nikim niewiedziałyśmy.
——•Godzina 10•——
Pov: Hailie
Niestety nadszedł ten czas kiedy musiałam na zawsze pożegnać się z mamą. Płakałam jak małe dziecko, jednak nie widziałam, żeby Rozalia przeżywała to jak ja. Widziałam jedynie, że stoi i patrzy myślę że to po prostu z niedowierzania, bo wszystko dzieje się tak szybko...
Po pogrzebie, poszłyśmy wziąć walizki, bo o 15 miałyśmy wylot.
Ostatni raz mogłyśmy popatrzeć na ten dom...
14 lat szczęśliwego życia w nim..
Jednak wszystko się zmienia, nie chce go opuszczać..

————————-
Możecie zostawiać gwiazdki, jeśli wam się spodobało

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz