Oficjalny powrót

98 4 2
                                    

Właśnie podjechaliśmy pod dom Monetów. Teraz tylko został nam plan do ułożenia. Jak, gdzie, kiedy i z kim. Po 10 minutach siedzenia w aucie wpadłam na super pomysł. Napiszę do Shane'a i Tony'ego może oni w jakiś sposób spróbowaliby mi pomóc. Po tysiącach nieodebranych połączeń od rodziny w końcu weszłam na messengera, a tam również zastało mnie tysiąc powiadomień od Leny jak i od rodziny

Grupa rodzinna (tylko fajni ludzie)
S: MASZ PRZEJEBANE
T: WRÓĆ DO NAS PRZECIEŻ NIC CI NIE ZROBIMY
S: dokładnie, nic
T: JAK FO ZOBACZYSZ FO SIĘ ODEZWIJ
19:00
R: hej
T: NIE MOŻLIWE
S: TO TY ROZALIA
T: JAJDIEWOWLAK
S: WJEJEIWOWFOCLDKEP
R: takk, ale nie mówcie Vincentowi
S: jak my mamy nie powiedzieć, jak on wychodzi z siebie dosłownie żeby cię znaleźć
R: to niech próbuje, najpierw wolałabym się spotkać z wami
S: dobra, niech ci będzie tylko gdzie?
R: właściwie to przyjechałam już pod dom, więc bądźcie przy naszym ulubionym drzewie
S: dobra, idziemy

Po tym opowiedziałam wszystko Gavinowi i stwierdziłam, że to już czas, aby iść na miejsce. W dodatku spotkać się z moimi ,,ukochanymi" braćmi.

S: BOŻE ROZALIA TY ŻYJESZ
T: NIEMOŻLIWE
R: rel, tez tak mysle
T: dobra, to jaki mamy plan?
R: mysle, ze pierwszą noc moge spać pod waszym łóżkiem, a później ujawnię się Vincentowi, co wy na to?
T: no nie wiem, słabo żeby nie wiedział
S: każdy się o ciebie martwi
S: no właśnie, a wiesz ile zamieszania teraz jest
R: no życie, co ja mam poradzić to ich wina
S: a dlaczego niby? To ty uciekasz
T: no rel, sorry, ale taka prawda
R: a Vincent nie mówił wam nic o zamknięciu mnie w szpitalu?
S: nie
R: no to właśnie, później wam opowiem, a teraz chodźmy, bo chce spać
T: tylko musimy uważać żeby Vincent ani nikt inny się nie skapnął

Na samym początku weszliśmy na rezydencję monetów, a ja byłam w pudełku, bo nie jestem taka głupia, żeby od razu się ujawnić, bo wszędzie było mega dużo kamer.
Wychodząc z paczki w końcu mogłam wygodnie stanąć na nogi i rozejrzeć się po jego pokoju
R: trochę się u ciebie zmieniło
S: no tak, pewnego razu stwierdziłem, że zrobię przemeblowanie
I nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a ja szybko schowałam się pod łóżkiem i przy okazji obijając sobie połowę ciała
V: Shane obiad, chodź
S: wiesz co, zjem na mieście, bo idę coś załatwić
V: ty i załatwianie? No okej
Minęło już 10 minut od kiedy Shane wyszedł coś załatwić, a ja zastanawiałam się czy w końcu wyjść z pod łóżka czy nadal czekać i być bezpieczna przed złapaniem. Po długim zastanawianiu się usłyszałam szept Tony'ego
T: ejj, Rozalia
R: no?
T: wychodzisz czy będziesz tam siedzieć?
R: wydaje mi się, że mogę jeszcze trochę poczekać, bo co jeśli Vincent albo ktoś inny wejdzie?
T: w sumie racja, to przyjdę do ciebie później
R: okii
Po długim czasie, podejrzewam godzinę usłyszałam jakąś laskę w pokoju Shane'a. Byłam ciekawa kto to, ale myślę, że pewnie to jego dziewczyna, albo koleżanka.
Nie wiedziałam jeszcze, jak w tamtym momencie bardzo się myliłam...

_____________________
Hejka, przepraszam, że nie byłam aktywna, ale zastanawiam się, czy w ogóle kontynuować te książkę, czy zacząć pisać nową

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz