~~18. Nowy dom~~

101 9 3
                                    

Ku mojemu zaskoczeniu zamiast mnie zwyzywać, odrzucić albo zamknąć mi przed nosem drzwi to mnie mocno przytuliła. Oczy miała szklane, a ja nie wiedząc co zrobić też ją przytuliłem. Usłyszałem głos jakieś kobiety najprawdopodobniej mamy Ady, która zawołała ją do środka. Otarła kilka łez z policzka i mnie puściła.
-To ja już może pójdę...- Nie chciałem jej przeszkadzać, ani robić problemu zwłaszcza że szukał mnie Filip.
-CHYBA SOBIE ŻARTUJESZ?! NIGDZIE NIE IDZIESZ!- Tak się wydarła że myślałem że ogłuchnę.
-Ale Ada nie chce ci robić problemu i...
-Nie robisz mi problemu! Ja cię już nigdy nie zostawię! Wchodź.- Zrobiłem posłusznie to co mi kazała. Do salonu weszła mama Ady.
-O dzień dobry, to twój nowy kolega?- Miała strasznie miły głos. Zupełnie jak Ada.
-Dzień dobry...- Pomimo że czułem się jak intruz to stałem jak posąg.
-To mój najlepszy przyjaciel, poznaliśmy się w akademii.- Na te słowa zrobiło mi się cieplej na sercu.- Może tu zostać? Proszę...
-Ja mogę pójść, nie chce robić problemu...
-Ale skąd, jasne że możesz zostać. Jak byście czegoś potrzebowali to będę w kuchni.
-Jej! chodź do mojego pokoju.- Chwyciła mnie za prawy nadgarstek i popędziła w stronę swojego pokoju.- To co chcesz robić? Możesz usiąść na łóżku.- Usiałem delikatnie na łóżku i patrzyłem się w podłogę.-Mam pomysł, chcesz spróbować tortu z moich urodzin?
-To ty masz dzisiaj urodziny?- Pokiwała tylko głową.- Wszystkiego najlepszego.- powiedziałem nieśmiało
-Dziękuje...-Delikatnie się zarumieniła.-To ja pójdę po kawałek tortu.-Wyszła z pokoju zostawiając mnie samego. Chciałem spróbować tortu i wyjść, ale jednocześnie nie chciałem zasmucić Ady, w końcu myślała że nie żyje. Ada wróciła z talerzykiem, na którym znajdował się kawałek tortu i łyżeczką.
-Trzymaj.- Wziąłem talerzyk i spróbowałem tortu pomimo, że nie byłem głodny. Był o smaku czekoladowym z kawałkami czekolady.-I jak? Smakuję ci?
-Naprawdę dobry ale...- Nie wiedziałem jak jej powiedź, że muszę wracać.
-Ale co? Coś nie tak? Nie smakuję ci? Źle się czujesz?- Było to naprawdę miłe z jej strony że się o mnie martwi, jednak to ja się bałem jak zareaguję.
-Ada bo ja... muszę już iść...- Wstałem powoli z łóżka i kierowałem się z spuszczoną głową do wyjścia.
-NIE!! NIE POZWALAM CI!- Zablokowała mi wyjście z pokoju.-Mówiłeś, że ty i twój opiekun się często przeprowadzacie, więc co jeśli znowu mieszkanie macie gdzieś indziej? Ja ci nie pozwolę zamieszkać na ulicy!- Jej oczy zrobiły się szklane i błagalne, abym został. Była naprawdę blisko płaczu... Nie chciałem żeby była smutna, więc odpuściłem. Odszedłem trochę od drzwi, a na Ady twarzy pojawiła się iskierka nadziei.
-Okej... niech będzie... zostaje...- Na te słowa Ada od razu się ucieszyła.
-Jej!!! Będziesz spał ze mną, bo nie mamy innego łóżka.- Chciałem się wtrącić i powiedzieć, że mogę spać na kanapie ale nawet nie zdążyłem czegokolwiek powiedzieć kiedy mi przerwała.-I nawet nie próbuj spać na kanapie. Nie martw się z mamą rozmawiałam i możesz zostać do kiedy zechcemy.- Zdziwiła mnie tym, że już tyle rzeczy zrobiła i zaplanowała.
_________________________________________________________
Hejka👋🏻
Przepraszam was że długo nie było rozdziału ale nie miałam kiedy go napisać😅
A jak tam po świętach?😊
Zachęcam do dawania gwiazdki, komentarza i dodawania "powieści" do listy życzeń❤️

Jedyny przyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz