~29. Albert...~

31 4 1
                                    

~Ada~

e zajęło mi dużo czasu, aby się rozpłakać. Nie mogłam uwierzyć w słowa Alberta. Przecież nikt go nigdy nie wykorzystywał, a nawet jeśli to bym o tym wiedziała i nie pozwoliła. Miałam ochotę się skulić w kulkę, ale gruba lina, którą byłam związane mi na to nie pozwoliła. Po dobrych dziesięciu minutach każdy już był w sali. Każdy oprócz Filipa i robotów. Nawet wilkusy siedziały bez ruchu związani jeszcze mocniej niż my. Siedziałam nadal płacząc. Nie chciałam już płakać i zastanowić się nad uratowaniem akademii, lecz nie potrafiłam. Wszyscy siedzieli w ciszy, nigdy takiej nie słyszałam. Chciałam wiedzieć co się teraz dzieje z Albertem. Tęskniłam za nim. Niby był w tym samym budynku, ale nie było go obok i na dodatek na złej stronie.
Poczułam szturchnięcie. Obróciłam się po czym zobaczyłam Nataszę. Siedziała najwyraźniej zła, jednak jak zobaczyła, że płacze to od razu zmieniła wyraz twarzy na współczujący i troskliwy.
-Ada... nie płacz... damy sobie radę, uratujemy akademię.- Powiedziała lekkim i spokojnym głosem.
-Ale tu nie chodzi już nawet o akademię. Tu chodzi o najlepszego przyjaciela
-Wyobrażam sobie co musisz teraz przeżywać, ale musisz również zrozumieć, że on był i będzie po stronię zła. Taki po prostu jest i nie zmienisz go.
-A właśnie, że go zmienię!- Wykrzyczałam i miałam ochotę wstać, natomiast znów zatrzymał mnie sznur. Westchnęłam i zaczęłam już bardziej spokojnie.- Tylko jeszcze nie wiem jak...- Znowu zapadła głucha cisza. Ja dzięki tej rozmowie już nie płakałam, ale nadal myślałam. Tak jak zawsze miałam jakiś plan, nawet najgłupszy na świecie to zawsze go miałam, ale teraz miałam totalną pustkę.
Nagle usłyszałam... melodię? Obracałam się na wszystkie strony, na które pozwalała mi lina i szukałam wzrokiem skąd dochodzi ten dźwięk. Po chwili melodia ustała. Uznałam, że musiał to być jakiś ptak albo miałam omamy. Po chwili melodia wróciła. Tym razem szturchnęłam Kiko, ponieważ nie chciałam już narażać Nataszy na rozczarowanie albo zbyt duże emocje, ponieważ już były wystarczające pobudzone.
-Kiko, słyszysz?- Kiko zaczęła się wsłuchiwać i szukać wzrokiem razem ze mną wydobycia się melodii.
-Ada patrz!- Krzyknęła pokazując palcem na profesora. Nie mogłam uwierzyć. Wujek nie tylko nucił wesołą melodię, ale również... parzył sobie herbatę?! Nie mogłam uwierzyć, że on jako jedyny stał i jakimiś czarami parzył sobie herbatę w powietrzu. I co ważniejsze, nie rozwiązał nas, kiedy on sam sobie chodził!
-Wujku!- Wykrzyczałam. Wujek popatrzył się a mnie, pstryknął palcami po czym rzeczy do robienia herbaty, tak jak sama herbata zniknęły. Powoli podszedł do mnie, kucnął i przyłożył palec do ust jeszcze raz się rozglądając.
-Ciiiii... chcesz, żeby tu ktoś przyszedł?- Powiedział pół tonem.
-Jak się uwolniłeś?- Zapytałam również pół tonem czując na sonie wzrok wszystkich tu osób.
-Filip to faktycznie wybitny człowiek, ale nie zbyt mądry. Zapomniał, że ja tak czy siak będę posiadać swoją moc. I tak właściwie to nadal bym siedział, ale zachciało mi się pić.
-To dlaczego nas też nie uwolnisz?!
-Ponieważ bajka musi się domknąć sama. Z odrobiną twojej pomocy.- Mrugnął do mnie prawym okiem.
-Znowu to mówisz! Zawsze tak mówisz, a ja nadal tego nie rozumiem!...- Miałam ochotę wstać, jednak przypomniało mi się, że nie mogę.
-W końcu zrozumiesz, poza tym myślałem, że sama wpadniesz na plan uwolnienia się.- Zamyśliłam się na dobre dziesięć minut.
-Mam już plan.- Powiedziałam z przekonaniem.- Jednak najpierw musisz mnie uwolnić.- Patrzyłam błagalnie na wujka, aż się zgodzi. Udało się. Pstryknął palcami, a ja momentalnie pojawiłam się poza uciskiem liny. Naprawdę nie mam pojęcia jak on to robi.
-To jaki masz plan?- Zapytał wstając.
-Wy tu poczekacie, ja pójdę po Alberta, pokonamy Filipa...- Chciałam mówić dalej, ale Diego mi przerwał.
-A co jeśli coś pójdzie nie tak?
-No właśnie, słyszałaś jak Albert powiedział, że nie ma zamiaru nam pomagać, ponieważ niby coś mu zrobiliśmy.- Wtrąciła się zdenerwowana Natasza.
-Nie biorę pod uwagę takiej opcji. Najwyżej wymyśli się coś na poczekaniu.- Po tych słowach popatrzyłam się na wujka, skinęłam głową i poszłam ostrożnie w stronę gdzie poszedł ostatnio Albert.
Chodziłam po korytarzach i pokojach w poszukiwaniu Alberta, aż w końcu zobaczyłam go w jednym z pokoi. Weszłam po cichu do środka i usiadłam w rogu, aby mnie nie zauważył. W pokoju stały dwa modele robotów takich jak Albert tylko, że z widocznymi kablami, wielki ekran w połowie prześwitujący z różnymi mapami i napisami oraz coś w stylu panela sterowania. Chłopak stal na przeciwko tego wszystkiego w bez ruchu i ciszy. W okolicy nie widziałam Filipa, więc postanowiłam podejść bliżej przyjaciela i spróbować z nim porozmawiać. Kiedy wstawałam ręką szturchnęłam o regał, z którego zleciała porcelanowa waza, która natychmiastowo się potłukła wydawając z siebie głośny trzask. Albert w odruchu szybko się obrócił w moją stronę. Stał nadal bez słowa, a jego wyraz twarzy wydawał się wściekły, smutny i zawiedziony. Nie wiedząc co teraz zrobić po prostu powoli wstałam, wyprostowałam się, wzięłam głęboki oddech, chwyciłam z nim kontakt wzrokowy i zaczęłam mówić najbardziej spokojniej jak tylko wtedy potrafiłam.
-Albert... ja chcę... porozmawiać...
-Nie mamy o czym.- Powiedział od razu bez żadnych uczuć i emocji nawet na twarzy.
-Ja jednak myślę, że mamy... dlaczego znowu przeszedłeś na stronę Filipa? I o co chodziło ci z tym, że niby cię wykorzystywaliśmy?- Dosyć długo czekałam na odpowiedź.
-Ponieważ Filip otworzył mi oczy. Uświadomił mnie, że jak mnie potrzebowaliście to byłem najlepszy, a kiedy byłem nie potrzebny to mnie olewaliście. Zostawiłaś mnie na jeziorze pozwalając mi umrzeć.
-Albert...
-Cicho!- Przerwał.- Filip mi powiedział, że nie tylko mi tak robiliście, bo jemu także. Pomimo tego, że był na mnie zły to mnie uratował przed śmiercią.- Łzy zaczęły mi napływać do oczu.
-Albert to nie tak...
-Powiedziałem coś! Teraz ta akademia będzie nasza! A właśnie... jak ty się uwolniłaś?!- Przybliżył się do mnie, chwycił tak mocno że nawet nie mogłam się ruszyć. Nie broniłam się, ponieważ byłam w szoku. Zaniósł mnie do sali gdzie znajdowali się wszyscy inni i na nowo mnie związał tylko, że o wiele, wiele mocniej. Zanim odszedł obrócił się jeszcze na chwilę w moją stronę i patrzył z zdenerwowaniem oraz smutkiem. Może i nawet smutek przeważał.
_______________________________________________________
Hejka👋🏻
Jak wam się podoba dzisiejszy rozdział?
Dzisiaj wyjątkowo również z perspektywy Ady😊
Macie jakieś pomysły na coś dalszy? Jestem ciekawa czy ktoś się domyśla🤭

Zachęcam do dawania gwiazdki, komentarza i dodawania "powieści" do listy lektur❤️
Miłego dnia/wieczoru/nocy💫

Jedyny przyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz