~30. Ostatnia nadzieja~

61 7 2
                                    

~Ada~

Od kiedy Albert sobie poszedł minęło trochę czasu. Ja siedziałam osobno związana, tym razem nie z dziewczynami. O dziwo nie płakałam chociaż miałam na to ochotę. Każdy patrzył się z zdezorientowaniem, ale nikt się nie odezwał. W końcu wujek postanowił przerwać cisze.
-Ada... co się stało?- Mówiąc to powoli do mnie poszedł kucając i kładąc mi rękę na prawym ramieniu.
-Nie widać? Plan nie wypalił... może Natasza miała rację i Alberta nie da się zmienić...- Sama nie wierzyłam w to co właśnie powiedziałam. Chciałam go zmienić i uratować akademię, jednak mój plan nie wypalił, a ja nie mam żadnego innego pomysłu ani planu B.
-Napewno musi być jakiś sposób.- Powiedziała Zita próbując mnie pocieszyć.
-No właśnie, profesorze musi być jakiś sposób prawda?- Odezwała się Ola. Wujek luzując mój sznur myślał nad odpowiedzią.
-Najwięcej zależy od Ady, ponieważ to ona ma z nim najlepszy kontakt.
-Chyba chciałeś powiedzieć, miałam.- Przerwałam mu.
-Nadal masz tylko... trochę inny.
-Nawet jeśli to co ja mogę? Nie ważne ile bym razy nie próbowała to on mnie odpycha i stawia na swoim.
-Jest pewna osoba, która mogła by ci w tym pomóc ale...
-Jaka?!- Krzyknęłam nie czekając, aż dokończy zdanie.
-Doktor Paj-chi-wo, z tego co wiem to znasz go bardzo dobrze. Tylko nie wiem czy ci pomoże.
-Znam go? Jak? I dlaczego nie pomoże skoro pomógł Mateuszowi?
-To twój sąsiad.- Zaskoczyło mnie to. Nie sądziłam, że sąsiad jest tak wybitnym doktorem. Dotarło do mnie, że pewnie dlatego Albert szedł do niego po pomoc.
W tym czasie kiedy o tym myślałam wujek zdążył mnie rozwiązać.
-Ale dlaczego mi nie pomoże?
-Z nim bywa różnie. Jak będzie mógł to pomoże.- Zaniepokoiło mnie to jednak warto było spróbować. Przytuliłam ostatni raz wujka i przeniosłam się do świata realnego. Bałam się, że później nie wrócę. Kiedy byłam już w normalnych świecie natychmiast pokierowałem się do kamienicy i do mieszkania doktora. Zapukałam dosyć energicznie. Nie czekałam długo, aż drzwi się tworzyły, a w nich mój ulubiony sąsiad.
-Ada, proszę wejdź. Co cię tu sprowadza?- Weszłam szybko do mieszkania i zaczęłam wszystko tłumaczyć.
-Może mi sąsiad pomóc?- Powiedziałam prosząco po wytłumaczeniu całej sytuacji, której słuchał bardzo uważnie.
-Ada... ja nie wiele mogę zrobić.- Tego się obawiałam.- Tak właściwie wszystko zależy od ciebie. Ja tylko mogę ci powiedzieć sposób, który używałem dawno temu.
-Jaki to sposób? Zrobię wszystko.
-Masz.- Podał mi jakąś fiolkę z żółtym płynem.- Idź do Alberta. Wysłuchaj tego co ma do powiedzenia. Spróbuj go uspokoić i zmienić jego zdanie chociaż może się to nie udać, ale nie martw się tym. Jak zauważysz, że zmienia się choć trochę to oblej go lub daj mu to do picia. Aczkolwiek wątpię, żeby chciał to wypić.- Wzięłam fiolkę. Podziękowałam mu i weszłam jeszcze na chwilę zobaczyć co u mamy, jednak nie było jej. Pewnie była w pracy. Miałam wątpliwości co do planu sąsiada, jednak to była moja ostatnia nadzieja. Przeniosłam się do akademii bez problemu. Poszłam po cichu od razu do Alberta. Nie chciałam tracić czasu na tłumaczenie planu reszcie.
Nadal był w tym samym pokoju. Nie ruszał się i stał w ciszy. Nigdzie nie było Filipa co było podejrzane, ale powoli weszłam do pokoju.
-Albert...- Obrócił się już bardziej spokojnie niż poprzednim razem.
-Czego ty znowu chcesz?! I jak się znowu uwolniłaś?!
-Spokojnie, nie krzycz... usiądź.- Pokazałam na małą kanapę w rogu. Nie chętnie usiadł, a ja obok niego.
-Wytłumaczysz mi o co chodzi z wykorzystywaniem ciebie i Filipa?- Zastanawiał się czy mi powiedzieć, ale po około trzech minutach zaczął mówić. O dziwo głos był spokojny i opanowany.
-Udawałaś, że mnie lubisz, abym następnie wam pomagał. Wykorzystywaliście mnie, żeby pokonać wilkusy ale, że widziałaś jak tonę to postanowiłaś, że nie warto mnie ratować i sobie poszłaś. Z pokonaniem Filipa tak samo. Co chwilę się pytacie co zrobić i ryzykujecie moim życiem.- Słuchałam tego z niedowierzaniem. Wcale tak nie było.- Z Filipem było tak samo. Robił różne wynalazki, żeby ułatwić reszcie życie, a potem wszystkie możliwe rzeczy miał robić sam kiedy reszta się świetnie bawiła. Chociaż jak tak teraz o tym mówię... wydaje się to dziwne i... niedorzeczne?- Spuścił głowę na dół.
-Bo to jest niedorzeczne. Nie wiem jak było z Filipem, ale z tobą tak nie jest, nie było i nie będzie. Wątpię, aby z nim było inaczej.- Postanowiłam, że lepszego momentu nie będzie. Sięgnęłam po fiolkę i podałam mu.
-Wypij to... to ci pomoże.- Wziął fiolkę, jednak zastanawiał się czy wypić. W końcu wypił. Jego oczy dotychczas napełnione nienawiścią teraz zrobiły się spowrotem spokojne i pełne obaw. Ulżyło mi, ponieważ to oznaczało, że mikstura zadziałała.
-A-ada? Czy ja...
-Spokojnie już jest dobrze, nic się nie wydarzyło. A teraz chodź, musisz mi pomóc.- Chwyciłam go za nadgarstek i pociągnęłam do sali lekcyjnej. Bardzo długo nie było nigdzie Filipa co bardzo mnie niepokoiło. Kiedy weszłam razem z przyjacielem do pomieszczenia wszystkim miny od razu się rozweseliły.
-Ja... was wszystkich przepraszam...- Zaczął znienacka Albert.
-Nie masz za co.- Powiedział Diego.
-Nie ma czasu. Filip może tu przyjść w każdej chwili. Albert, rozwiąż wilkusy. Profesorze-wujku pomóż mi rozwiązać resztę dzieci.- Od kiedy Albert był znowu po naszej stronie lepiej mi się myślało i miałam o wiele więcej planów. Po niecałych siedmiu minutach każdy był wolny. Wyszliśmy wszyscy na dziedziniec. Po drodze podszedł do mnie. Vincent.
-Jaki masz plan?
-Zmusimy go do opuszczenia akademii po dobroci.
-A jak nie będzie chciał?
-To wtedy... zniszczymy mu wszystkie roboty, a ty weźmiesz go i wyrzucisz hen daleko za krainę bajek.
-I to mi się podoba.- W tłumie poszukałam Alberta i złapałam za rękę. Bałam się, że znowu zmieni strony, więc nie puszczałem go ani na chwilę.
Zaczęłam wołać Filipa z całych swoich sił.
-Filip! Filip! Nie ukrywam się! Wyjdź do nas!- Powtarzałam te słowa kilka, a może kilkanaście razy, aż w końcu wyłonił się na jednym z otwartych korytarzy.
_______________________________________________________
Hejka👋🏻
Ponieważ od wczoraj są wakacje to bardzo możliwe że rozdziały będą dwa lub trzy razy w tygodniu🤭
Mogę wam zdradzić że następne dwa rozdziały będą gorsze od tych co były niedawno😓
Ale wszystkiego dowiecie się wkrótce🤫

Zachęcam do dawania gwiazdki, komentarza i dodawania "powieści" do listy lektur❤️
Miłego dnia/wieczoru/nocy💫

Jedyny przyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz