~~15. To koniec...~

71 6 6
                                    

Kiedy się spostrzegłem byłem na lodzie, który już był daleko od brzegu. Siedziałem skulony, aby nie było mi aż tak zimno. Nie pomogło. Cały się trząsłem. Śnieg sypał coraz mocniej przykrywając mnie białym puchem. Myślałem że to już koniec... w końcu będzie spokój... będą mogli ode mnie odpocząć... Nie liczyłem na jakikolwiek ratunek. Chciałem na reszcie zniknąć...
Nagle usłyszałem bardzo dobrze znany mi głos...
-Albert! Albert!- To była Ada. Biegła do mnie że związanymi rękami. Nie wiem co się działo w akademii i w tym momencie najmniej mnie to interesowało. Nie zawahała się nawet na lodzie. Położyła się, i zaczęła się czołgać w moją stronę.
-Nie podchodź!- Krzyknąłem. Ja mogę zginąć ona nie.- Stój!- Nie słuchała mnie.- Zgubiłem się... wszędzie była tylko biel... a kiedy zobaczyłem, że nigdzie cię nie było...- Przerwałem.
Ada zatrzymała się w momencie, kiedy nie było dalej lodu.
-Pomocy!- Jej krzyki były na marne. To było niemożliwe, aby ktokolwiek ją usłyszał.-Nie ruszaj się! Zaraz cię wyciągnę.- Zaczęła się rozglądać jednak nic nie znalazła. Z resztą co się dziwić, wokół była pustka... tylko my, lód i śnieg.- Złap się czegoś! Złap się brzegu! Albo... wiosłuj! Słyszysz? Albert! Daj mi rękę! Daj mi rękę!- Krzyczała z całych swoich sił, a ja byłem coraz bardziej osłabiony. Pomimo że już się nie trząsłem tak jak na początku, nadal było mi strasznie zimno. Chciałem zakończyć tą męczarnie.
-Albert!- Wyciągnęła do mnie rękę. Próbując ją dosięgnąć spadłem prosto do wody. Chciałem się oddać wodzie, aby mnie poniosła na dno, ale jeszcze nie dokończyłem żegnać się z Adą. Resztkami sił wypłynąłem na powierzchnie i rękoma złapałem się kry, na której poprzednio siedziałem.
-Byłaś moją jedyną przyjaciółką...- Mój głos cały drżał, a moje ciało całe się trzęsło. Jedno się trzymałem.
-Przestań gadać! Przestań mówić! Nie możesz zamarznąć!...- Płakała... przeze mnie...
-Dzięki tobie przestałem być takim dziwadłem...
-Nie mów tak! Rób coś! Zaśpiewaj mi!
-Ja nie umiem śpiewać...
-Zaśpiewaj tą piosenkę, którą nuciłeś w akademii, kiedy pierwszy raz się poznaliśmy... Albert... proszę cię...- Widząc jej łzy zacząłem śpiewać.
-W pochmurny dzień... gdy szary cień... przysłoni barwy świata nam... odezwij się... przywołaj mnie... tak bardzo nie chcę zostać... sam...
-Tak, bardzo dobrze! Tak trzymaj! Ktoś zaraz nas zobaczy.- Nie wierzyłem w to...
-W bezgwiezdną noc... g-gdy ciemna moc... odbiera każdą radość nam... odezwij się... przywołaj mnie... tak bardzo nie chcę zostać... sam...- Moje ręce puściły krę...
Wpadłem do wody. Nic nie widziałem i nie słyszałem. Jedyne co poczułem, to ulgę że to już nareszcie koniec... . Woda ciągnęła mnie na dół, a moje oczy się zamknęły...
______________________________________________________
Hejka👋🏻
To koniec tej bajki... Albert zatoną...
Mam nadzieję że te chusteczki co wam pisałam nie były potrzebne, bo mi kilka łez popłynęło😓
Miłego dnia/wieczoru/nocy💫

Jedyny przyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz