9

82 8 3
                                    

Kurenai po opuszczeniu mieszkania skierowała swe kroki ku posiadłości Hokage, uczucie wieczornego chłodu i powiew wiatru skutecznie koiło jej podłe samopoczucie, spokojnym krokiem kroczyła przed siebie pozwalając przy tym swoim biodrą poruszać się w zmysłowym rytmie, poruszała się wolno niemal niechętnie dając sobie przy tym czas na przemyślenie sytuacji jak i ostudzenie swoich emocji. Mniej więcej w połowie drogi, w blasku jednej z przydrożnych lamp dostrzegła opierającego się o ściane szaro włosego jonina. 

– Kakashi – przywitała się skinięciem głowy na co ten jej odpowiedział, zrównując z nią swój krok.

– Jak się czuje? – spoglądał na joninke pół przymkniętym okiem, zdając sobie sprawę jak bardzo to pytanie było nie na miejscu zważywszy na fakt przeżyć chłopca.

– Lepiej – przyznała po dłuższej chwili zastanowienia, pochmurniejąc przy tym dość mocno co nie umknęło uwadze jej kolegi – to znaczy.. fizycznie jest wycieńczony ale dojdzie do siebie, co do psychiki.. nie jestem pewna. Za dużo szkód, nie wiem czy da się to naprawić. 

Jonin nie przerywał, poprostu słuchał dając Kurenai tyle czasu ile potrzebuje na zebranie myśli i słów, zdawał sobie sprawę że jest w zasadzie jedyną osobą która byłaby w stanie jak kolwiek chłopakowi pomóc, nie tylko ze względu na jej umiejętności odczytywania skrywanych emocji ale i olbrzymiej empati, nikt kogo znał nie potrafił tak się wczówać w czyjąś sytuacje jak ona, więc był pewien że część bólu Uzumakiego które w sobie nosił przeszedł na nią. Nie mylił się, kątem oka dostrzegł jej zaszklony wzrok który starała się ukryć. 

– Jak można.. – zdusiła słowa na chwile czując że nie mogła rozluźnić swojego gardła w którym czuła ścisk – jak można tak skrzywdzić dzieciaka, który niczemu nie jest winny. Tak naprawdę tylko on trzyma Kyubiego zdala od nas wszystkich więc czemu.. – pomimo usilnych prób nie sprostała wyzwaniu i pociekły po jej policzkach pojedyncze łzy.

– Tak działa świat – powiedział cicho jej towarzysz zatrzymując się na chwilę by dać jej czas na poprawienie swojego stanu jak i na ochłoniecie z emocji który ją zalewały – ludzie, nie rozumieją pewnych spraw, w zasadzie są ignorantami. Przez tyle lat znęcali się nad nim nie zdając sobie sprawy że igrali z ogniem, to nie było tak że pieczęć więziła Kyubiego, gdyby się złamał bądź umarł nikt z nas by nie przeżył. Wyładowywali swoją złość na chłopaku nie rozumiejąc..

–  I nikt z tym nic nie zrobił! – przerwała mu krzykiem by chwile później ściszyć głos niemal do szeptu – Ty nic z tym nie zrobiłeś! Hiruzen nic z tym nie zrobił, Ty nic z tym nie zrobiłeś mimo że to syn twojego..

– Wiem – odpowiedział spokojnie na jej atak, spoglądając w ziemie. Czuł że część odpowiedzialności spoczywa na nim za aktualny stan dziedzica czwartego – zawiodłem senseia, posłuchałem się Sandaime. Uważałem tak jak i on że moglibyśmy na niego zwrócić uwagę gdyby był chroniony, Yondaime miał sporo wrogów tak jak i ja możliwę że gdyby dowiedzieli się że jest nam bliski mogliby dojść do jego pochodzenia i zaszkodzić mu jeszcze bardziej. Teraz wiem że to była pomyłka..

– Zbyt późno Kakashi – przerwała mu zmuszając się do zduszenia podniesienia głosu, nie chciała by ktoś niepowołany usłyszał ich rozmowę – on.. Jeśli jeszcze nie, nienawidzi Konohy to znienawidzi gdy się dowię o tym wszystkim, a dowię się wierz mi. 

– Ty mu powiesz? – zapytał z pełną powagą spoglągdając na jej twarz swoim odsłoniętym okiem, poczuł małe uczucie ulgi gdy zaprzeczyła ruchem głowy. 

– Nie, nie chce być tą która będzie widziała nienawiść w jego oczach – zmusiła się do sztucznego uśmiechu zdając sobię sprawę że w kłopotliwych sytuacjach reaguje podobnie do Naruto. Przybierając sztuczną maskę próbowała zakamuflować swoję obawy jak i mroczne wizje napływające jej do głowy, może dlatego tak szybko nawiązała z nim nić symptai, pod pewnymi względami byli podobni – niemniej dowię się tego albo sam albo ktoś mu wygada kiedyś, a gdy to się stanie obawiam się że to mu tylko zaszkodzi jeśli do tej pory nie zmieni się jego stan. Jest inteligentny, znacznie bardziej niż wszyscy sądzimy, nie widzieliśmy tego bo udaje kretyna, w zasadzie to zmusiliśmy go do tego i teraz trzeba mu pomóc odzyskać jego prawdziwą twarz, on nie zdaję sobię zupełnie sprawy jak bardzo niszczył i obciążał sobie psychike, obserwując jego reakcję – przerwała dostrzegając zarys budynku głowy wioski zwracając uwagę na światło w gabinecie co dało jej znać że Hiruzen jeszcze nie poszedł do swojego mieszkania. 

Naruto - TożsamośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz