3

105 8 0
                                    

###

Odgłosy zbliżających się kroków rozbrzmiewały echem w skrytym mrokiem korytarzu, który przez swą długość wydawał się nie mieć końca. Na ścianach rozświetlanych co jakiś czas delikatnym blaskiem płonących świec, przemykał zdeformowany cień.

– Naruto Uzumaki? – Stwierdzając raczej jak pytając przemówił dorosły mężczyzna wyłaniając się z ciemności. Chłopak spojrzał na swojego gościa, wzdrygając się ze strachu na jego widok. Wysoka, dobrze zbudowana sylwetka wzbudzała szacunek a odzianie w postaci czarnego długiego płaszcza tylko potęgowała efekt. Bandama którą miał na głowie w tym samym kolorze zgrabnie dodawała mu ponurego uroku uwydatniając tylko dwie długie blizny które zdobiły jego twarz. Chłopak pomału unioł głowę z twardego łóżka by po chwili podązyła za nią reszta ciała. Z widocznym ociąganięciem blondyn zbliżył się po woli do żelaznych krat które odgradzały go od reszty korytarza.
– Tak – odpowiedział ponuro, niemasz szepcząc swoim suchym, zmęczonym głosem jakby mowa sprawiała mu wielką trudność.
– Jestem Ibiki Morino. Pójdziesz ze mną. – Na te słowa Naruto skinął głową wyciągając ręce przed siebie wciskając je w szersza szczeline pomiędzy kratami. Nie potrzebował usłyszeć rozkazu, spędzając tutaj tyle czasu zdążył zaznajomić się z procedurami i przyswoić sobie pewne zachowania. Wraz z uczuciem chłodnego metalu kajdan na jego wychudzonych dłoniach, drzwi powoli się rozsuneły. Nieco chwiejnie zrobił krok na przód przekraczając linie oddzielająca korytarz od celi w której się znajdował, czekając przy tym na kolejne polecenia. 

– Bez głupich pomysłów mi tutaj, idziemy. – Rozkazujący ton wypowiedzi tego krótkiego zdania zmusił chłopca do mimowolnego, automatyczne skinięcia głową. Gdy tylko silna dłoń spoczywająca mu na ramieniu nieco się zacisneła w mocniejszyszm chwycie, poczuł delikatne pchnięcie w kierunku w którym miał się udać. Dochodzac do wyjścia oboję przystaneli na chwile mrużąc oczy przez nagły błysk oślepiającego słonecznego światła, zajęło mu to nieco dłużej niż pilnującemu go strażnikowi będąc przyzwyczajonym do mroku z którego go właśnie wyprowadzali. 

– Ile czasu minęło? – ciche pytanie wydobyło się z jego krtani, jednak zamiast odpowiedzi uzyskał tylko dodatkowe uczucię szturchnięcia zmuszające go do ruszenia dalej. Początkowo rozglądając się po okolicy chłoną widoki których nie widział dłuższy czas, ciesząc się przy tym kojącym dotykiem chłodnego wiatru na swojej twarzy. Wszystko to miała przerwać niewielka gromadka ludzi, dorosłych jakże by inaczej witających go tym swoim chłodnym nienawistnym spojrzeniem doprawionym o cyniczny uśmiech satysfakcji. Nieznacznie mniej wrodzy za to wydawali się jego równieśniy, w niektórych rozpoznał kolegów z akademi, w innych znajome twarze które mijał często w wiosce. 
"Złodziej!" – rozbrzmiał w jego uszach nasycony głos gniewem otaczających go ludzi –
"Potwór!". Obelgi rzucane w jego kierunku powodowały ból w jego sercu, nie taki jak kiedyś ale wciąż wystarczająćy by zmusić go do spojrzenia w ziemie. Gdyby znalazł sie ktoś kto mógłby spojrzeć mu w oczy i potraktować jak człowieka jedyne co bo dostrzegł to bezskres smutku, zrezygnowania i dziwnej nieobecności wyrażającej chęć powrotu tam skąd właśnie został wyprowadzony. Ni stąd bez ostrzeżenia, bez słowa zatoczył się na nogach tracąc równowage, czując pulsujący ostry ból którego winowajcą był rzucony kamień przez kogoś z tłumu. Przed upadkiem uchroniła go tylko silny chwyt osoby eskortującej w kierunku rezdyencji Hokage.
– Zróbcie jeszcze raz coś takiego – zagrzmiał surowy głos, ocierający się o groźbe Ibikiego – a gwarantuje wam zajęcie jego miejsca.
Jak na zawołanie ci odrzucili przedmioty które mogliby wykorzystać do zranienia chłopaka patrząc gniewnie i z rozczarowaniem, plując przy tym na ziemie. To nie tak że Jonin darzył jakim uczuciem więźnia czy coś, po prostu drażniło go zachowanie ludzi którzy nie potrafili zachować zimnej krwi. Zwłaszcza motłochu który nie ma problemu atakować i ubliżać dzieciakowi dzięki któremu Kyuubi nigdy nie powróci. Chyba tylko głupota by ich tłumaczyła w tej sytuacji, chociaż nawet głupiec uważałby przed prowokowaniem kogoś kto w każdej chwili może uwolnić demona który parenaście lat temu niemal zgładził ich wszystkich. Pokonywali korytarz wolnym krokiem zbliżając się do dobrze znanego blondynowi pokoju, w którym to Sarutobi często dawał mu reprymendy za jego wybryki. Tęsknił troche za tymi czasami jednak rozumiał że to co robił było głupią próbą oszukiwania samego siebie, nakładaniem maski klauna i dowcipnisia by inni dostrzegali w nim coś więcej niż "potwora". Zastanawiając się czy wnętrze w jakikolwiek sposób się zmieniło wyciągnął odruchowo rękę w stronę klamki, jednak nim zdążył cokolwiek zrobić został powstrzymany przez Ibikiego. Chwile czekali nim drzwi powoli otworzyły się z charakterystycznym skrzypnięciem. 
"Wejść" – usłyszeli, na co bez ociągnięcia zniknęli wśrodku.

Naruto - TożsamośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz