12

57 5 0
                                    

Z samego rana gdy tylko słońce zapukało do okna chłopaka ten w odruchu zacisnął mocniej powieki. Będąc prowokowanym do podjęcia nierównej walki przeciw promieniom słonecznym, zmagał się dłuższą chwilę świadomy że te starcie przegrywa, powoli i nie chętnie otworzył swoje oczy czując ukłucie bólu którego winnowając była wszechobecna jasność. Przeszedł go dreszcz strachu gdy dostrzegł gdzie się znajdował, pamiętał że był na polu treningowym więc logicznym było że musiała go znaleść i przynieść Kurenai, nie mając zamiaru czekać na reprymende od kobiety szybko wyczołgał się z łóżka. Nie wiele myśląc sięgnął po swoje ubrania którę jak wyczuł były wciąż wilgotne. Wykrzywił twarz w grymasie niezrozumienia i ździwienia, nie przypominał sobie by ostatnio padał deszcz. Obrócił się na pięcie podchodząc do szafy gdzie miał zapasowe ubrania, bezlitosne słońce wdzierające się cały czas do jego pokoju dało mu jasno do zrozumienia że było słonecznie więc ubrał się tylko w luźny czarny podkoszulek i równie luźne spodnie w tym samym kolorze, zakładając sandały skierował się w stronę drzwi powstrzymując się przed naciśnięciem klamki, zamiast tego skierował się w strone okna. Nie planował i nie miał ochoty na rozmowe dotycząca poprzedniego dnia, więc postanowił zgrabnie wymknąć się cicho przez okno. Czując nute orzeźwienia spowodowaną dotykiem chłodnego wiatru dotknął swojej twarzy na której malował się delikatny uśmiech, zaczerpnął głębiej powietrza i zgrabnie wyskakując przez okno skierował swe kroki do jego ostatniej lokalizacji. Rozglądając się w trakcie spokojnego chodu przez wiosce doszedł do wniosku że była jeszcze wczesna godzina, nieliczni ludzie których mijał byli wystarczająco jeszcze zaspani by nie zwracać na niego uwagi co go w gruncie rzeczy cieszyło, ze skrzyżowanymi rękoma za głową przyśpieszył nieco kroku nie dając im więcej czasu na rozpoznanie go, po minięciu ostatniego z przygotowywanych stoisk do otwarcia ruszył biegiem kierując się na pole treningowe.

Docierając do miejsca w którym wczoraj trenowała jego drużyna poczuł dziwne ukłucie rozczarowania którego nie był w stanie zrozumieć, zdążył się przyzwyczaić do bycia w osamotnieniu jednak czas spędzony z jego przyjaciółmi coś w nim nieznacznie zaczął zmieniać. Potrząsnął głową by odgonić od siebie rozpraszające myśli, przyszedł tutaj w konkrentym celu a zawracanie sobie głowy bzdurnymi rzeczami których nie do końca rozumiał tylko by mu zawadzały. Po wczorajszej sesji czuł się raczej jako przeszkoda jak pomoc dla pozostałych członków cztero osobowego składu w którym był. Brak postępów w jego wspinaniu nijak nie pobudowywał jego ego, wręcz przeciwnie czuł się słabszy od pozostałych co nie oznaczało że miał się na to godzić, motywacja która zaczeła go napełniać z niewielką domieszką rywalizacji napełniła go chwilowym poczuciem pewności siebie dzięki czemu zyskał dodatkowy zastrzyk energi. Stanął przed drzewem po którym usilnie próbował wejść dopiero teraz dostrzegając jak bardzo kora była popekana w miejscach w których stawiał stopy. Potarł wgłębienia wewnętrzną częścią swojej dłoni rozumiejąc że był za to odpowiedzialny, pamiętając wykonanie tej sztuczkik przez Shino próżno szukał peknięc dzięki czemu zrozumiał że używał nadmiernej ilości chakry przez co właśnie mu to zadanie nie wychodziło. 

"Jak ja mam to wykonać?" – zapytał siebie w myślach po chwili wzruszając ramionami, próżno było oczekiwać rychłego oświecenia. 

Rozejrzał się po terenie uwaznie obserwując czy był sam, gdy się upewnił że nikt nie będzie widział jego porażek przystąpił do wykonywania ćwiczenia na zasadach prób i błędów. Spoglącając w kierunku swojego drewnianego przeciwnika cofnął się o pare kroków, by wraz z nabraniem niewielkiej odległości ruszyć biegiem przed siebie. Starał się po drodzę skupić chakre na spodach swoich stóp tylko po to by ześlizgnąć się po zyskaniu niewielkiem wysokosci. Z głuchym dźwiękiem upadł na plecy tracąc na którką chwilę dech, leżąc leniwie przez chwilę spoglądał w bezchmurne niebo przerywając ten stan co jakiś czas stuknieciami palcami w wilgotną wciąż glebe. Siadając ze skrzyżowanymi nogami oparł brode o palce swej dłoni, myślał jak mógłby szybciej zrozumieć to wszystko i w końcu doszedł do wniosku by wyrzosytać pomoc klonów, tak też i zrobił. Chwile potym pojawiły się jego własne kopie które spoglądały na oryginał jak na wariata.

Naruto - TożsamośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz