8

80 8 0
                                    


– Dlaczego? – chicho wyszeptał w chwili w której poczuł jej wzrok na sobie – Dlaczego tutaj jestem?

Słysząc te pytanie przechyliła nieznacznie głowę w bok, zastanawiając sie nad odpowiedzią zwracając uwagę na falę emocji których odzwierciedlenie mogła zobaczyć w jego oczach gdy tylko ukradkiem na nią spojrzał, jasne było że zupełnie sobie z nimi nie radził.

– Dlaczego pomogłaś komuś takiemu jak mi? – powtórzył pytanie dodając słowa które na codzień słyszał przez całe życie – Jestem potworem i złym człowiekiem więc dlaczego!?

Ni stąd ni stamtąd wbiegła dziewczyna do pokoju która właśnie miała wychodzić, jednak słowa chłopaka zmusiły ją do reakcji.

– Nie prawda Naruto-kun! Nie jesteś potw.. – przerwała niemal tak gwałtownie jak się zjawiła, jej twarz nabrała czerwonego zawstydzonego koloru gdy zorientowała się do kogo mówiła, wybiegając po chwili bez słowa jak najszybciej z mieszkania pozostawiając ich w lekkim szoku. Kurenai gdy tylko upewnila się że zostali sami, usiadła spokojnie na niewielkiej kanapie wskazując na miejsce wolne obok niej.

– A więc.. – przyglądała sie chłopakowi dostrzegając nieznaczy cień w jego oczach, przez co założyła że źle zrozumiał intencje dziewczyny – a więc, zacznijmy od tego że usiądziesz.

Chłopak wpatrywał się w nią z dużą podejrzliwością, słyszał jej rozmowe z innymi uczniami i mógł zakładać że nie ma wrogich zamiarów, jednak czuł się tak samo już w paru przypadkach wcześniej którę skończyły się w taki sposób a nie inny. Zawahał się na krótką chwilę, delikatne drgnięcie jego mięśni nie umkneło czujnemu wzrokowi jonina, czym wywołał u niej ciepły uśmiech. Klepła parę razy dłonią miejsce w które zapraszała go wczesniej na co odpowiedział jej skinięciem głowy, ostrożnie zajmując wyznaczone miejsce.

– Ni-nie chciałem przestraszyć Hinaty – odpowiedział chwile po zajęciu pozycji czując że tak właśnie zrobił, nie zrozumiał jej reakcji i jej ucieczke uznał za coś innego niż było w rzeczywistości. Kurenai nie odezwała się zbyt szybko, narazie uważnie przyglądała się reakcją chłopaka na normalne traktowanie, na co zwróciła szczególną uwagę to, to że ten czuł się niezwyklę nie komfortowo kiedy ktoś był dla niego miły, a jego drgnięcie gdy delikatnie położyła mu dłoń na policzku sprawiło jej mieszanke bólu i chwilowego rozbawienia. Dosłownie przez krótką chwilę pomyślała że ta reakcja była nawet urocza jednak zaraz przypomniała sobię z kim miała do czynienia sprawiając że rozbawienie znikło równie szybko co się pojawiło.

– Nie przestraszyłeś jej – spokojnie odpowiedziała nie spuszczając go z oczu – napijesz się herbaty?

Odpowiedział jej cichym "Hai" błądząc wzrokiem po mieszkaniu, bojąc się utrzymywać z nią kontakt wzrokowy dłużej niż chwile jakby miało to wywołać w niej agresje względem jego osoby. Napiął się nieznacznie na jej ruch gdy wstawała w obawię że był zbyt śmiały, za co zostanie ukarany. Nic takiego jednak się nie zdarzyło, kobieta spokojnie poszła w strone kuchni przygotować napar który po dłuższej chwili mu podała.

– Dziekuje – odpowiedział jej biorąc w dłonie filiżanke z której wydobywała się para ogrzewając przy tym swoje dłonie, ponawiając wczesniejsze pytanie – dlaczego tutaj jestem?

– Potrzebowałeś pomocy – przyznała szczerze w międyczasie popijając napój ze swojego naczynia – czy to coś złego by pomóc komuś w potrzebie?

Zastanawiał się dłużej nad odpowiedzią, analizując wszystkie ostatnie chwilę które spotkały go w życiu.

– Nie chce byś była postrzegana jako ktoś kto pomaga potworowi.

– Kolejny raz o tym wspominasz, czy tak naprawdę jest? Jesteś potworem? – testowała go różnymi pytaniami starająć się zrozumieć jego stan emocjonalny by jakkolwiek postarać się mu pomóc a nie chciałą robić tego w ciemno. Skinał głową na jej pytanie, obserwując parę która wydobywała się z jego kubka – Hai, jestem potworem który zniszczył wioske 12 lat temu – odpowiedział po chwili niemal się dusząc – Każdy o tym wie, nie powinnaś mi pomagać nie zasługuję na to, pozatym inni ludzię mogą być dla ciebie niemili.

Zaskoczyła ją jego odpowiedź, nawet w takim stanie i po tym co przeżył wykazywał troske o innych ludzi którzy choć trochę mu pomogli, co było na swój sposób miłe a zarazem przykre, jego stan wskazywał na to iż pozwoliłby innym zrobić sobie krzywdę gdyby tylko uważał że komuś w ten sposób pomoże.

– Wiesz, nie zawsze trzeba przejmować się innymi, czasami lepiej zadbać o siebię. Nie sądzisz?

Nie odpowiedział jej odrazu, zastanawiał się nad jej pytaniem które dziwnie na niego zadziałało – Czyli powinnienem zemścić się na nich?

Oczy kobiety rozszeżyły się gdy zapytał ją o to, jego głos wydawał się szczery i poważny, zbyt poważny zważywszy na fakt jakiego typu pytanie zadał. Ryzykując wyptywała go dalej, nawet jeśli były to słowa takie a nie inne, namawiała go subtelnie by się otwierał, próbowała nakłonić go do wyrzucenia wszystkiego co leżało mu na sercu.

– Co cie powstrzymuje?

– Chyba.. świadomość że skrzywdziłym ludzi którzy są niewinni, jak Teuchi-ojisan czy jego córka, uczucie że mogliby być mną zawiedzeni.., nie chciałbym sprawiać zawodu ludziom którzy mi pomogli ale jednocześnie chciałbym by zapłacili ci co byli dla mnie niemili.

Łzy zaczeły wydobywać się z jego oczu z czym starał się mocno walczyć, nie wytrzymając gdy tylko poczuł ciepło jej ciała na sobie, przytulała go, pierwszy raz w życiu ktoś go przytulił przez co odpuścił próby powstrzymania płaczu. Ciepło które czuł w sobie sprawiało że było mu niezwykle miło, i niemiałby nic przeciwko by ktoś go częściej traktował w ten sposób. Było inaczej jak z Iruką, ona nie tylko była dla niego miła samymi słowami ale też zachowaniem, wtulił swoją głowę bardziej w jej tułów pozwalając rozlewać się temu uczuciu po każdym zakamarku swojego ciała, jego reakcja niemalże wywołała łzy także i u niej co szybko zdusiła, dobiero zaczeła rozumieć jak wiele bólu i urazy przez tyle lat chłopak chował w sobie, nie pozwalając mu wyjść na wierzch, z każdym dniem przeciążając sobię coraz bardziej psychikę.

"Więc nie jesteś potworem" – usłyszał jej delikatny głos na co mocniej się w nią wtulił –"demon nie przejmowałby się tym że komuś sprawi ból prawda?"

Chciał jej odpowiedzieć ale nie potrafił wydobyć z siebie słowa, zamiast tego odpowiedział jej głośniejszym odgłosem płaczu.
Po dłuższej chwili uspokojania swojej nadszarpniętej psychiky w końcu wybełkotał.

– Co powiniem zrobić? Nia miała dla niego jasnej i prostej odpowiedźi, nie dało się takiej udzielić więc nie powiedziała poprostu nic, pozwalała mu tkwić w swoich ramionach aż ten sam nie będzię chciał się odsunąć. Trwało to krócej niż się spodziewała, mogła spokojnie założyć że nie tym że tego nie potrzebował lecz bardziej tym że nie chciał obarczać jej swoimi problemami czując się z przez to niekomfortowo, co zresztą zaraz potwierdził.
– Pójdę już, dziękuję za herbatę.

Nie pozwoliła mu odejść, zamiast tego złapała go za jego koszule nieco ją rozciągając
– Niby dokąd chcesz się udać?

– Do domu – odpowiedział machinalnie przyprawiając ją o grymas gniewu czego zupełnie nie zrozumiał.

"Do jakiego domu?" – usłyszał w odpowiedzi co poniekąd mu uświadomiło że jego mieszkanie przecież było w ruinie – "zostaniesz tutaj dzieciaku, i nie przyjmuję odmowy".

Powiedziała to niemal rozkazująco, dając do zrozumienia że nie przyjmuję odmowy, co i tak skłoniło go do zaprotestowania jednak gdy tylko to zrobił, ta uderzyła go w głowę. Zamiast bólu do którego był przyzwyczajony poczuł całkowicie co innego, było to.. miłe i przyjemne.

"Zostaniesz tutaj póki nie zdecyduje inaczej, pozatym nie skończyliśmy rozmawiać" – przyciągneła go spowrotem do miejsca w którym siedział, nie bardzo wiedząc jak reagować w takich momentach zrobił to co zwykł robić w kłopotliwych sytuacjach poza momentami gdy był u kresu sił. Usmiechnął się szeroko wymuszonym uśmiechem drapiąc się przy tym w tył głowy, co ponownie sprawiło że poczuł uderzenie w głowę.

– Itai! – szepnął urażony spoglądając na kobiete – za co to było?
Odpowoedziała mu posyłając zadziorny uśmiech sprawiając napłynięcie do jego ciała kolejnej fali miłego ciepła – Nie waż się ukrywać swoich prawdziwych emocji, może to zadziałać na ludzi którzy cię nie znają ale przedemną nie ukryjesz niczego.

Mówiła szczerze, nie tylko dzięki temu że była shinobi ale też miała swoisty talent do odczytywania emocji z czyichś oczu.

– Dlaczego? Hinata mówiła że woli mnie gdy się uśmiecham – wytknał kobiecie na co ta położyła dłoń na swojej skroni udając załamaną, by po chwili zapytać z figlarnym błyskiem w oczach.

– Podsłuchiwałeś rozmowę? – Reakcja chłopaka rozbawiła ją kolejny raz, szybko zaczął machać głową że nie robił tego, na co ta położyła mu dłoń na ramieniu.
– Spokojnie, widzisz.. tutaj nie chodziło o sam uśmiech co o emocje które za nim stały – starała się wytłumaczyć chłopakowi który to miał coraz głupszy wyraz twarzy nic z tego nie rozumiejąc. Widząc to wszystko przyłożyła dwa palce do podbródka zastanawiając się jak mu to wytłumaczyć w sposób który zrozumie, uśmiechneła się szeroko na głupi przykład który jej przyszedł do głowy.
– Widzisz, powiedzmy że kupiłeś sobie błyskawiczne ramen w kubeczku tak? – Chłopak energicznie zaczął machać głową na słowo ramen – wracasz do domu, chcesz sobie ugotować jesteś szczęsliwy jednak po otwarciu.. okazuję się że w środku nic nie ma, co czujesz?

–No.. rozczarowanie – przyznał, wyobrażając sobię taką sytuacjie, powoli rozumiejąc o co jej może chodzić – czyli, mój uśmiech byłby tutaj kubkiem ramenu, a nieszczere emocje pustą zawartością?
Potwierdziła skinięciem głowy nie sądząc że ten przykład tak szybko pozwoli chłopakowi zrozumieć co zrobił i na jakiej zasadzie to działało, co ją tylko bardziej rozbawiło.

– Uważasz że takie zachowanie ucieszyło by twoich przyjaciół? – zapytała po chwili na co zaprzeczył głową rozumiejąc że nie. Ale tez nie rozumiejąc jak jego prawdziwe uczucia które aktualnie odczówał miały by sprawić że jego kolegą będzie lepiej.

– Ale jeśli nie jestem w stanie się uśmiechać szczerze, czy niemiałbym ochoty tego robić to czy nie sprawi to że inni będą smutni? Mam na myśli przyjaciól gdybym jakiś miał, bo mieszkańcą wioski sprawiało przyjemność gdy byłem smutny, dlatego udawałem że jest inaczej nie chcąc dać im satsfakcji.

Wyznanie chłopaka było dla niej zaskakujące na tyle by pozostawić ją przez chwile z otwartą buzią, to nie był chłopak którego znała z plotek, ten o którym słyszała był przygłupem nie potrafiącym zrozumienia prostych słów. Ten tutaj zdawał się być błyskotliwy jak na swój wiek, wykazując przy tym umiejętne przybieranie pozorów jak na kogoś kto nie rozumiał zbytnio emocji, przynajmniej nie w stopniu w którym powinnien. Cieszyło ją to, czuła że jest szczerzy, a zadawane przez niego pytania dały znać że choć trochę poczuł się bardziej komfortowo w jej obecności pozwalając sobię przy tym na chwilę zapomnieć w pewnym stopniu o zmartwieniach.

– Cóż.. tutaj znów posłuże się przykładem z ramenem, twoje szczerze uczucia i emocję są jak ramen który możesz doprawić na różne sposoby, co w dalszym ciągu będzie lepsze od pustego opakowania prawda?

Zgodził się z nią po chwili zastanowienia, dodając – nawet źle doprawione ramen może napełnić brzuch, puste opakowanie nie – krzyknął nagle jakby dostał olśnienia – czyli moje emocje mogą przybierać różne kształty, czasami dobre czasami złe ale wciąż lepsze będzie to dla moich przyjaciół bo bedę przy nich szczery czy tak?!

– Masz racje – uśmiechneła się – a wiesz co jest najlepszymi przyprawami?

Ten zaraz miał wymienić wszystkie składniki które lubił w ramenie poza menmą, nienawdził tego ale nie zdążył się wygłupić gdyż kobieta odpowiedziała za niego. – Inni ludzie.

– Inni ludzie są jak Menma – odpowiedział krótko niemal natychmiastowo opierając zrezygnowaną głowę o stół – nie lubie ich.

– Menma? Czy nie tak nazwałeś się parę dni temu? – wytkneła mu dokuczliwie na co ten spochmurnial.

– To dlatego że nie chciałem być kimś innym niż jestem, a zmusili mnie do udawania kogoś innego i.. – tłumaczył cicho by po chwili krzyknąć pobudzony – PARU DNI?! Co ja teraz zrobie? Musze oddać długo Teuchiemu a..

– Powiedział że nie jesteś nic mu nic winny – przerwała mu, dodając po chwili widząc jego reakcje i uprzedzając jego pytanie – wiedzieli że to Ty, jak to ujeli.. ,,Nikt poza Naruto nie zajada się ich tak ramenem", ale nie wiń ich, ukrywali twoją prawdzią toższamość póki nie zrozumieli że chieliśmy ci pomóc. – Uśmiechnał się delikatnie gdy to usłyszał sprawiając wrażenie jakby z jego barków spadł mu duży ciężar.

– i tak Naruto, przeleżałeś tutaj niemal cztery dni, widać potrzebowałeś tego prawda?

Potwierdził skinięcieł głowy.

– W więźieniu nie dawali mi zbytnio odpocząć, ale właśnie.. dlaczego mnie tu sprowadziłaś? Po tym jak cię zaatakowałem. Nikt inny nigdy tego nie robił.

Wpatrywał się uważnie w kobietę która miał przed sobą.

– Nie każdy człowiek jest zły nie sądzisz? chyba że uwaszasz mnie za złą osobę co Naruto? Smutno by mi było gdybyś tak uważał – przekomarzała się z nim starając się odciągnąć jego myśli od ponurych wspomień, co zresztą w jakimś stopniu działało.

– N-nie nie uważam tak, to znaczy.. przyniosłaś mnie tutaj, poczęstowałaś herbata i – tutaj jego policzki pokrył rumieniec – i.. jesteś pierwszą osobą która mnie przytuliła, myślę że cię lubię, i w sumie ciesze się że tu jestem.

– No prosze, zapomniałeś o najważniejszym. – widząc jego reakcję próbowała się droczyć z nim jeszcze bardziej – Tak ciężko było przyznać że ci się podobam i wolisz starsze kobiety? Wiesz że kąpałam cię przez te dni?– Uśmiechała się coraz szerzej w miare jak twarz chłopaka pokrywał coraz większy rumieniec.

– T-to wcale nie tak – tłumaczył się nerwowo, na co kobieta go uspokoiła.

– Spokojnie żartowałam. Droczę się z tobą, jakie to uczucie? – Poraz pierwszy od kąd z nim rozmawiała mogła dostrzec radość i ulgę w jego oczach, nie zmąconą niczym negatywnym, to tak jakby jego oczy na chwilę odzyskały barwe nieba którą kiedyś miały.

– Miłe – przyznał przymykając oczy – bardzo miłe – powtórzył czujac olbrzymie nagłe rozluźnienie, wywołując u niej cichy smiech.

– A teraz czas na złe wiadomości – spoważniała nieco zachowując ciepły uśmiech względem jego – jesteś tu od czterech dni co znaczy że przez tyle czasu nie brałeś prysznica, więc teraz grzecznie idziesz pod prysznic się wykąpać tak? – po dłuższej chwili konsternacji, chłopak skiną głową w potwierdzeniu, faktycznie jeśli przeleżał tyle to mógł i powinnien się odświeżyć.

– Ja tym czasem musze na chwilę wyjść, wrócę to porozmawiamy dalej, wporządku? – nie czekając na odpowiedź spokojnie kierowała się do wyjścia z mieszkania – łazienka jest na prawo od kuchni, w szafce na wprost masz ręczniki jak i ubrania na zmiane, te ubrania co masz na sobię.. możesz wrzucić do kosza – Uśmiechneła się jeszcze raz szeroko do chłopca poczym wyszła z mieszkania zamykając za sobą drzwi. 

Naruto - TożsamośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz