☆ Rozdział 2 ☆

474 36 2
                                    

(Narracja: Colette)

Zerwałam się z łóżka szybciej niż Max umiała popierdalać po tym swoim energetycznym napoju. DZISIAJ 1 DZIEN SZKOŁYYY!!! Energicznie odsłoniłam zasłony, a promienie słońca rozjaśniły pokój. Spojrzałam na zegarek. 5.30 rano. Mam dużo czasu, żeby się ogarnąć. Rzuciłam się do łazienki, pełna energii, bo tak się cieszyłam z nowego początku, jakim była 2 klasa pierdolnika. Edgar, mój brat i moja bff zawsze tak mówił na naszą szkołę. Ja tam lubiłam codziennie tam chodzić. Mogłam wtedy patrzeć na mojego ukochana Spike'a i śledzić każdy jego ruch. Spikeeee, mój ukochanyyyy!! On chyba nie czuł tego samego co ja, ale to nie ważne, bo przynajmniej ja byłam szczęśliwa, że ktoś tak idealny jak on istnieje i że mogę być w nim zakochana. Spojrzałam w lustro i ujrzałam burze białych włosów oraz moje opuchnięte, świecące się z podekscytowania oczy. Wskoczyłam pod prysznic, myśląc nad tym jak nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć wszystkich moich przyjaciół, a zwłaszcza Edgara, Bibi, Emz, Nity oraz Sandy'ego z Leonem. Nasza paczka była ogromna, ale to oni byli mi najbliżsi. Edgar zazwyczaj trzymał się na uboczu i nie przyjaźnił się z nimi tak bardzo, ale czasami, bardzo rzadko z nami wychodził. Uwielbiam wszystkich z naszej szkoły, wystzskich znałam lub przynajmniej kojarzyłam. Miałam każdego opisanego w moim pamiętniku. Nie mogłam się także doczekać aż ujrze Spike'a i podaruje mu prezent z okazji rozpoczęcia roku szkolnego, jakim były kwiaty zebrane w ogrodzie i ciasteczka, które pomogła mi upiec Piper. Piper jest superowa, bardzo ją lubię. Przy tych moich rozmyślaniach, jak wyskakiwałam z prysznica, to tak potężnie się wypierdoliłam, że huk był na miarę bomby w Hiroszimie w czasie 2 wojny światowej. Ała. Zaraz przybiegła moja matka, żeby sprawdzić czy żyje. Powiedziałam, że oczywiście, bo gdybym umarła to nie byłoby nikogo kto robiłby takie zajebiste imprezy jak ja. W ekspresowym tempie ułożyłam włosy, zrobiłam makijaż i ubrałam się, po czym zabrałam torbę i pobiegłam na dół zjeść śniadanie. Wczoraj przygotowałam sobie taką owsiankę, co się trzyma w lodówce i je na następny dzień. Dodałam do niej owoce leśne i czekoladę. Była zajebista. Zaraz po tym zostawiłam kartkę dla rodziców, że już wyszłam, bo oni wstawali jakieś 2 godziny po mnie i ruszyłam na przystanek. Już z daleka zauważyłam stojącego tam Edgara, który oczywiście wyszedł wcześniej i słuchał czegoś na słuchawkach. Pomachałam mu gdy spojrzał w moją stronę. Od razu rzuciłam się by się przywitać.
-HEJKAAAA- wydarłam się, mocno go przytulając.- Jak tam samopoczucie w 1 dzień szkoły??
-Chujowo, no a jak. Nie cierpię wstawać rano- odpowiedział, odwzajemniając uścisk.
-Eee tam, przejdzie Ci. DZIŚ DADZĄ NAM PLAN LEKCJII!! A TO OZNACZA ZE BEDZIEMY MIEC NOWE LEKCJE Z NOWYMI PRZYJACIOLMI!! JUPIII!!- byłam bardzo podekscytowana, jak widać.
-Pozwolę Ci odwalić robote nawiązywania nowych znajomości, a potem przyprowadzisz ich do mnie i wszyscy będą długo i szczęśliwie, bo nie umrę rozmawiając z nimi- Edgar uśmiechnął się, zadowolony ze swojego pomysłu.
-Oj nie, nie, nie- przewróciłam oczami- robię to za Ciebie całe życie. Nadszedł czas, w którym to ty do kogoś zagadujesz. Edgar chciał coś jeszcze dodać, ale właśnie zobaczyłam Bibi, więc pognałam się z nią przywitać.
______________________________________________

Hejka!! Mam nadzieję, że jak na razie wam się podoba. Byłabym wdzięczna za jakiekolwiek uwagi na temat tej historii, lub gdybyście podpowiedzieli co mogę zmienić itp itd. 🫶🫶

me + you? (fangar)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz