Bilbo skiną głową orłowi w geście podziękowania za bezpieczny transport. Hobbit idąc wąską drużką prowadzącą do swojego domu, spostrzegł, że hobbici niosą rzeczy z jego domu. Posagowy kufer jego matki, krzesło, talerze. Po dotarciu do niej, zastał tam licytację, jednak nie była to byle jaka licytacja, a licytacja jego domu wraz z dobytkiem.
- Co tutaj się dzieje?! Halo! Stop, stop, stop, stop! - krzykną oburzony hobbit, widząc jak jego kuzynka Lobelia Sackville-Baggins niesie skrzynię pełną srebrnej zastawy Bagginsa.
- Kim pan jest ? - zapytał hobbit w czarnym garniturze, stojąc na podeście, z drewnianym młoteczkiem, w ręce.
- Kim ja jestem ?! Czy pan ... ?! Ach ....! - Jękną Bilbo niedowierzając w absurd zaistniałej sytuacji. - Jestem Bilbo Baggins, a to jest moja norka i moje rzeczy! - odparł hobbit zdenerwowany.
- Hmmm... uznano pana za zmarłego, w końcu był pan nieobecny ponad trzydzieści miesięcy w Bag End. Czy ma pan może jakiś dokument, który świadczyłby o tym, że pan to pan, panie Baggins ? - zapytał mężczyzna na co Bilbo myślał, że zaraz oszaleje.
- Jak czyjaś śmierć może być sprawą uznaniową ? Agh... Proszę, to umowa o pracę na stanowisku wła... nie ważne. - odparł hobbit wręczając mężczyźnie długą, wielokrotnie złożoną kartkę papieru.
Hobbit w garniturze założył okulary uważnie czytając umowę. - Umowa jest jak trzeba, naprawdę jest pan panem Bagginsem. - odparł mężczyzna, co Bilbo skomentował jedynie niecierpliwym przewróceniem oczami.
- A pana pracodawca, Thorin Oakenshield, to ... ?
Bilbo zamarł na moment, wspomnienie jego imienia sprawiło, że Bilbo na chwilę przestał oddychać. - Był moim przyjacielem. - odparł zgodnie z prawdą Baggins, wchodząc do domu. Pozostali hobbicie natomiast, zawiedzeniu możliwością nabycia nowych przedmiotów, odłożyli je pod niskim, drewnianym płotem dookoła norki Bagginsa, wracając do sowich zajęć.
Bilbo po przekroczeniu progu domu poczuł ulgę, mógł w końcu odpocząć w swoim fotelu. Który najpierw musiał z powrotem wnieść do salonu, ale to w ciąż była jego norka.
Chociaż w głębi serca czuł ten nieprzyjemny dyskomfort, że jednak czegoś lub kogoś jeszcze brakuje. Jednak starał się zignorować to uczucie podczas sprzątania norki i ponownego umeblowywania jej. Tak zleciał mu cały dzień, a porządkom nie było jeszcze końca. Musiał odmalować płot, wyrwać chwasty rosnące w ogródku...
Jednak już o zachodzie słońca zmorzył go sen, hobbit nie walczył z nim mając nadzieję na ponowne spotkanie w nim przyjaciela. Bilbo zasnął w swoim ukochanym fotelu z brudną szmatką w ręku oraz nogami wyprostowanymi na małym pufie obok.
Bilbo biegł ile sił w nogach, przez lasy, łąki góry. Jednak wciąż widział jedynie plecy niebieskookiego krasnoluda.
- Thorin zaczekaj! - zawołał Bilbo, jednak ten mu nie odpowiedział. Nagle hobbit znalazł się we wnętrzu Samotnej Góry. W Sali Królów na tronie siedział Thorin, w koronie i królewskim, błękitnym płaszczu. Czekał na niego.
- Thorin... - wydyszał zasapany Bilbo podbiegając do krasnoluda. - Dlaczego tutaj jesteśmy ? - zapytał niziołek podchodząc bliżej tronu. Wspiął się po schodach zmniejszając odległość między nimi do minimum.
Thorin przez cały ten czas miał wzrok utkwiony w twarzy hobbita, ponieważ nie mógł się napatrzeć na jego piękno. Thorin wstał z tronu łapiąc niziołka za rękę, splatając ich palce razem. - Patrz. - wskazał czarnowłosy na świecącą kulę nad tronem. Arcyklejnot poruszył się, oblatując dookoła dwójkę mężczyzn po czym zabłysł jaśniejszym światłem.
![](https://img.wattpad.com/cover/365618829-288-k260128.jpg)
CZYTASZ
Serce góry
FanfictionAlternatywne zakończenie Hobbita, gdzie Thorin zostaje wskrzeszony, Bilbo zostaje jego mężem, a gdzieś w międzyczasie Thranduil zawiera dozgonny pokój pomiędzy elfami a krasnoludami. Wszystkie sceny i postacie zostały pożyczone z filmu "Hobbit: Nie...