11.

223 8 0
                                    

Fili pov

Miesiąc po rytuale wskrzeszenia 

Od kilku dniu czuję się źle. Mam zawroty głowy i okropnie boli mnie brzuch. Na początku ignorowałem te objawy. Myślałem, że może mam gorszy dzień czy coś. Tylko, że teraz trwa to już dobry tydzień. W dodatku od wczoraj mdli mnie na sam widok jedzenia. 

Nie powiedziałem o tym nikomu, nie chcę martwić kompani. Wczoraj zdecydowałem się nie pójść na kolację. Dzisiaj daruję sobie śniadanie, jak i pozostałe posiłki. Zbyłem pytania towarzyszy o mój stan zdrowia tym, że nie mam apetytu i boli mnie głowa. Zrzuciłem winę za swoje zachowanie na długi pobyt w królestwie elfów. Chyba mi uwierzyli, bo nie drążyli tematu. 

Co do samego Thranduila, to po naszym ostatnim spotkaniu staram się go unikać. Nie byłbym w stanie spojrzeć mu w oczy, nie po tym jak zburzyłem przed nim jeden z murów jakimi się otoczyłem. 

Zgiąłem się w pół przez przeszywający ból brzucha. Stojąc obok lustra, odwróciłem się plecami do ściany i opary o nią zsunąłem się na zimną podłogę. Syknąłem z bólu ciężko kaszląc w rękaw jedwabnej koszuli. Próbowałem uspokoić się głęboko oddychając. Ponownie zaniosłem się kaszlem. Cały rękaw białej koszuli miałem już we krwi, pomimo tego wytarłem nim brodę z lepkiej cieczy. Oparłem głowę o ścianę i słuchałem szybkiego bicia swoje serca. 

Mam nadzieję, że tylko nikt nie wpadnie na pomysł, by mnie teraz odwiedzić. Nie wiem jak wytłumaczyłbym swój żałosny stan. Skulony w kącie komnaty, z zakrwawioną koszulą od wykasływanej krwi. Głowa ciążyła mi, chciałem wstać ale nie miałem siły. Moje ciało było takie ciężkie. Podciągnąłem się do szafki nocnej obok łóżka i podtrzymując się na niej, wstałem. Chwiejnie utrzymywałem względną równowagę. Ponownie zakaszlałem łapiąc się za głowę. Ból, który ją przeszył był nie do opisania. Miałem wrażenie, że tysiące małych, lodowatych igieł wbijają mi się w czaszkę, rozsadzając ją. 

Przez nieuwagę zachwiałem się i straciłem równowagę. Chwyciłem za kant szafki nocnej, chcąc desperacko uratować się przed upadkiem. Jednak, jak można było się spodziewać, jedyne co udało mi się zrobić to runąć na ziemię razem z meblem. 

Mocno uderzyłem głową o twardą podłogę. Ból rozlał się po całym moim ciele paraliżując mnie. Przed oczami mi pociemniało. Ciężkimi dłońmi zakryłem uszy przed głośnym hałasem dzwoniącego, szklanego dzwonka, który rozbił się o marmurową posadzkę. 

Potem nastała ciemność. Czułem tylko jak ciepła ciecz wypływa mi z nosa i ust. Przebłysk światła i lodowato zimne dłonie, które mnie obejmowały. Niewyraźne głosy, chyba kogoś z kompani. Potem cisza i zimne dłonie, które kreśliły jakieś niewyraźne szlaczki na moim ciele. 

***

Odzyskując przytomność niemal od razu zwymiotowałem. Pomieszczenie, w którym się znalazłem okropnie pachniało mieszanką ziół, ziemi oraz wilgoci. Otarłem wierzchem dłoni wargi. Podtrzymywałem się na zgiętej ręce rozglądając się dookoła zdezorientowany, jedyne co pamiętam to ciemność. 

Leżałem na twardym, drewnianym łóżku z małą poduszką pod głową. Miałem na sobie jedynie spodnie od jedwabnej, błękitnej piżamy. Cały tors miałem pokryty liśćmi i płatkami kwiatów polanymi czymś, co wyglądem, przypominało miód. Niestety przez różnorodne zioła i ich mieszające się ze sobą zapachy nie byłem w stanie wyczuć woni tej osobliwej mazi. 

Chciałem podciągnąć się do siadu ale gdy tylko się poruszyłem, zalała mnie fala okropnego bólu paraliżując moje ciało. Jęknąłem cierpiętniczo opadając plecami na twarde łóżko. Ból był nie do zniesienia. Jego kolejna fala rozniosła się po moim ciele, przez co ponownie straciłem przytomność. 

Serce góryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz