10.

197 10 1
                                    

Fili pov 

Tydzień po rytuale wskrzeszenia 

Siedziałem oparty o gruby pień brzozy. Przymknąłem powieki delektując się ciepłymi promieniami słońca. Wraz z resztą kompani od ponad godziny słuchaliśmy paplaniny mojego młodszego brata o jego Taurieli. Jakie to ona ma cudowne włosy, błyszczące karmelowe oczy i delikatną jasną skórę. Kochałem mojego brata ale w tym momencie miałem ochotę go udusić, byleby tylko przestał tyle mówić.

Nagle coś sobie przypomniałem, przecież Thranduil, wtedy w źródle, mówił, że Tauriela została zabita razem z Kilim. Ale była obecna przy rytuale. Złotowłosy mówił, że pomogła mu wskrzesić mnie i mojego brata. To znaczy, że kłamał ? Czy coś mi umknęło ? 

- Ej, Kili. - przerwałem wywód rozmarzonego brata, który rozwodził się nad pięknym uśmiechem rudowłosej. - Podobno Tauriela zginęła razem z tobą z rąk Bolga. Więc jakim cudem była obecna przy naszym wskrzeszeniu i co więcej brała w nim czynny udział ? - zapytałem. Wszystkie spojrzenia utkwione były teraz we mnie i moim bracie. Siedzieliśmy stosunkowo daleko od siebie ale nawet z tej odległości byłem w stanie dostrzec, jak jego oczy powiększają się do wielkości monety i rozświetlają się. 

Szczerze nie wiedziałem jak to jest do końca możliwe, że jesteśmy braćmi, i to w dodatku rodzonymi. Byliśmy tak różni. Kiedy ja pilnie się uczyłem, on wymachiwał mieczem na prawo i lewo zbijając przy tym nie jeden szklany wazon matki. Potem biegł do mnie z płaczem a winę brałem na siebie. W końcu byłem starszy.

Podczas gdy, ja stroniłem od głośnego towarzystwa, on uwielbiał zgiełk. Oczywiście, jak każdy krasnolud uwielbiałem uczty i głośne śpiewanie pieśni. Jednak tu chodzi o to, że Kili nie może przeżyć bez towarzystwa i ciągłego gadania... oraz pakowania się w kłopoty. Podczas gdy ja jestem tym spokojnym, zdystansowanym oraz, często ocenianym na, chłodnego, starszym bratem. Podczas gdy trenowałem sztuki walki w piwnicy domu matki, on biegał po imprezach i hulał w najlepsze.

Te małe różnice sprawiały, że chociaż tak podobni, nadal byliśmy inni. Kompletnie różni. Chociaż chyba nikt nie zwracał na to uwagi. W końcu Kili zawsze pochłaniał całą uwagę a ja stałem obok, w jego blasku. 

- ...słuchasz mnie? - z zamyślenia wyrwało mnie zirytowane pytanie brata. Potrząsnąłem głową a moje rozpuszczone, blond fale przysłoniły mi policzki. Uśmiechnąłem się przepraszająco, co brunet skomentował jedynie ciężkim westchnieniem. 

- No nic, będę musiał zacząć od początku. - powiedział a reszta kąpani jęknęła cierpiętniczo. Kątem oka dostrzegłem, że wuj wraz z Bilbem siedzą, podobnie jak ja, oparci o pień grubej sosny, wtuleni w siebie. Bilbo ginął w ramionach wuja. Ich ręce były splecione. Co jakiś czas Thorin szeptał coś do ucha blondyna, co ten komentował głośniejszym bądź cichszym chichotem. Byli totalnie pochłonięci w swoim świecie. Wyglądali uroczo. Cieszyłem się, że wuj, w końcu, znalazł kogoś, kto sprawia, że z jego twarzy nie schodzi uśmiech.

Szczerze zazdrościłem im. Również chciałbym znaleźć kogoś, kto byłby moim światłem. Kto rozpromieniał by każdy mój dzień jednym uśmiechem. Kogoś, kogo bym kochał całym sercem, a ta osoba kochała by mnie. Chciałbym znaleźć kogoś, dla kogo byłbym wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Kogoś, dla kogo byłbym na pierwszym miejscu. Nie przyćmiony przez brata. 

- ... no i wtedy jak już sobie tak martwi leżeliśmy, to przyszedł ten ich cały król, Thranduil, czy jak mu tam. No i przewieźli nas tutaj. Z tą różnicą, że ją wskrzesił prawie od razu za pomocą jakiegoś swojego magicznego kamienia. W koronie albo berle..., coś takiego. I kiedy już moja piękna niczym jutrzenka, Tauriela wróciła z martwych zaczęli przygotowywania do rytuału. Podobno ich królowi bardzo zależało na tym, abyśmy wrócili do żywych, a Tauriela ... - dalej już nie słuchałem. Kili ponownie zaczął opowiadać jaka to jego ukochana nie jest cudowna. Naprawdę byłem coraz bliżej, uduszenia bruneta. 

Serce góryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz