12.

125 2 4
                                    

Teraźniejszość

Fili stał wpatrzony w świecące się tęczówki złotowłosego. W głowie huczało mu od napływających wspomnień spędzonego czasu razem. Nie ważne co krasnolud robił, czy byli pokłóceni czy nie, zawsze czuł obecność Thranduila. Wszędzie dostrzegał kawałek jego długiego płaszcza, znikającego w korytarzu, końcówki jego długich włosów lub jego cień. Czy to z daleka czy z bliska. Czół obecność elfa, który się o niego troszczył. Nie mówiąc już o służących, którzy codziennie pukali do drzwi jego komnaty, z zapytaniem czy czegoś potrzebuje oraz zabierali go do zielarki. 

To wszystko... te długie rozmowy, małe gesty, dbanie o krasnoluda... sprawiły, że Fili poczuł uczucie, jakim elf go darzył. Był tym przerażony. Nigdy wcześniej, nikt tak o niego nie dbał i nie darzył go takim uczuciem.

Blondyn zrobił krok w tył przytłoczony tym wszystkim. Wszystko... zachowanie elfa, jego chęć poznania krasnoluda, te wszystkie długie rozmowy... Wszystko to połączone razem krzyczało głośno "Jesteś dla mnie ważny." "Nie odtrącaj mnie." "Kocham Cię."

Thranduil przestraszony wpatrywał się w sylwetkę niższego mężczyzny. Elf zdawał sobie sprawę, że było to nieuniknione i prędzej czy później blondyn spostrzegłby się, że ten darzy go znacznie potężniejszym uczuciem niż tylko zwykłą sympatią. Nie żeby mu się to nie podobało. W końcu planował niedługo wyznać krasnoludowi co czuje. Jednak wykrzywiona w niedowierzaniu i obawie mina Filiego nie napawała niebieskookiego optymizmem. 

- Fili posłuchaj... - zaczął elf jednak ten od razu mu przerwał machnięciem ręki. Zrobił krok w stronę blondyna jednak ten się odsunął od niego. 

Tego najbardziej się obawiał złotowłosy, że Fili nie będzie chciał go znać.

Thranduil po długim namyśle, dając czas aby krasnolud się trochę uspokoił, stwierdził, że musi zaryzykować. W końcu nie chciał ponownie stracić osoby, która stała się dla niego najważniejsza na świecie. 

- Fili... - zaczął. Krasnolud wyrwany z letargu, spojrzał na elfa. - Wiem, że możesz być zaskoczony ale uwierz w szczerość moich uczuć. Ja... od chwili, gdy zobaczyłem cię, tam, leżącego na skale... z tym martwym spojrzeniem... Przypomniałeś mi moją zmarłą żonę. Postanowiłem cię wskrzesić, waszą trójkę... Tak, był to w ramach zawartego pokoju ale to drugorzędowa sprawa. Tak bardzo ją przypominasz... 

- Czyli dla ciebie jestem tylko odbiciem twojej zmarłej żony? To wszystko... tylko, dlatego że patrząc na mnie widziałeś ja? 

- Tak, to znaczy nie.  Ugh... 

- Na początku tak, na początku widziałem w tobie tylko odbicie swojej zmarłej żony. Te same blond włosy, szare oczy... Jednak z czasem zaczęło się to zmieniać. Z każdym spotkaniem, rozmową. Kiedy poznawaliśmy się bliżej zacząłem dostrzegać CIEBIE, a nie odbicie swojej żony w tobie. Z czasem zrozumiałem, że nie widzę go już wcale. Tylko ciebie, Filiego, krasnoluda, który skradł moje serce. - odparł z mocą Thranduil robiąc krok w stronę niższego. Pochylił się nad nim kładąc dłoń na jego lewym policzku. 

Elf złączył ich wargi w delikatnym pocałunku. Musną ostrożnie wargi krasnoluda, licząc w duchu na to, że ten nie odtrąci go. 

Filiego zaczęła boleć głowa. Za dużo kłębiących się myśli było teraz w jego głowie. Gdy poczuł miękkie wargi złotowłosego na swoich, znieruchomiał na chwilę. Gonitwa myśli ustała pozostawiając po sobie jedynie pustkę. Blondyn niepewnie odwzajemnił pocałunek, jednak nie pogłębił go.

Po chwili oderwali się od siebie. Fili spojrzał oceniająco na złotowłosego elfa. Skrzyżował z nim spojrzenie szarych tęczówek. - Osoba, którą właśnie pocałowałeś. Byłem nią ja czy twoja zmarła żona? - zapytał z mocą w głosie. Musiał wiedzieć. 

Serce góryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz