Rozdział 10

278 34 2
                                    

Igliwia, gałęzie, kamyki, szyszki i wiele innych drobiazgów, boleśnie wbiją mi się w stopy. Dziwne, ale utrzymać równowagę jako człowiek jest dużo trudniej niż jako wilk. Naprawdę, gdy byłam wilkiem przewróciłam się dwa razy, za to jak byłam człowiekiem cztery razy. Nie znalazłam też książki, ani innych rzeczy, które zgubiłam, ale nie jest tak źle jak mogło by się wydawać, coraz lepiej orientuję się w tym miejscu oraz jest tu bardzo spokojnie, co mnie w jakiś sposób uspokaja. Fakt, który mnie irytuje to, to, że jestem strasznie głodna, brudna i zmęczona oraz piąty raz znajduje się w tym samym miejscu... Nie wiem jak to się dzieje bo zawsze ruszam w innym kierunku. 

Ostatnia próba jak się nie uda to... to...  nie wiem co zrobię, ale coś na pewno. Jest mi strasznie zimno, a zaczęło już świtać. Jeżeli chodzi o mój ubiór to znalazłam jakiś worek wielkości tych do paszy. Zrobiłam w nim otwory na głowę i ręce, w taki oto sposób pozyskałam "sukienkę". Oby mnie nikt w tym nie widział. 

Litości! Zrobiłam kolejne koło i znowu jestem przy tym cholernym wielkim Dębie! To już szósty raz. "Wszystkie drogi prowadzą do dęba." Ugh...  dobra ostatnia próba. 

Idę znów w innym kierunku, drzewa nie są aż tak gęste, mimo to czuje się obserwowana. Kątem oka dostrzegam jakiś cień w oddali, który zaraz chowa się za drzewem. Dziwne...  lepiej pójdę w drugą stronę. To chyba była jedną z lepszych decyzji, które podjęłam, bo trafiłam na miejsce gdzie leżały moje poniszczone ubrania. 

Dopiero teraz dostrzegam, że jest to moja piżama i kapcie. Niby lunatykuje, a jednak laczki ubrałam. Bluza mojego znajomego z lasu też nie nadaje się do użytku. Rozglądam się jeszcze w poszukiwaniu zguby, ale nie ma jej nigdzie. Wychodzę z lasu i próbuje rozpoznać okolice. Hm...  już wiem jestem po drugiej stronie miasteczka. 

Patrząc na mój strój postanawiam iść dookoła miasta. Nie znalazłam książki, ale jakoś nie przejmuje się tym. Szczerze, to się chyba nawet z tego powodu cieszę. Patrząc na to jakie ona przyciąga kłopoty, to nawet lepiej, że się zgubiła. A może znalazł ją ktoś kto wie co z nią zrobić... Pff...  wszyscy w tym lesie wiedzą oprócz mnie. Może to źle, że ją zgubiłam, ale co miałam z nią zrobić? Nie wiem chce już być w domu położyć się do łóżka i nie wychodzić z niego do końca dnia. 

Wreszcie w oddali dostrzegam ten wyblaknięty czerwony budynek, gdy go rozpoznaje ogarnia mnie wielka euforia. Znajduje w sobie jeszcze resztki sił na bieg, przeskakuje przez płot i dostrzegam, że balkon jest otwarty. 

Wyszłam balkonem!? Przecież mój pokój jest obok i ma drabinę przy oknie. Nie myślę nad tym dłużej tylko wspinam się na płot i przeskakuje przez balustradę balkonu. Wchodzę do domu zamykając za sobą okno i po cichu przemykam do mojego pokoju, rzucam się na łóżko i zamykam oczy. Niestety nie dane mi jest zasnąć, ponieważ odzywa się budzik w moim telefonie. "No, nie!!" Chcąc, nie chcąc wstaje i biegnę do łazienki, aby się ogarnąć zanim rodzice zobaczą mnie w takim stanie.

~☆☆☆~

Moje argumenty na opuszczenie jednego dnia w szkole nie przekonały moich rodziców, dlatego teraz siedzę na historii i zasypiam na ławce. Chyba nie wytrzymam kolejnej godziny. 

W tym momencie rozbrzmiał dzwonek. Z jednej strony się cieszę, bo to oznacza ze jeszcze godzina i do domu, a z drugiej strony muszę wstać, czyli koniec mojego spania na ławce. Wychodzę z klasy i kieruje się pod salę 118. 

W pewnym momencie podchodzi do mnie mała, farbowana blondynka ze sporymi odrostami. Jej duże niebieskie oczy, w których ma soczewki, mierzą mnie uważnym spojrzeniem, natomiast wąskie usta wykrzywiają się w lekkim uśmiechu. Mocny makijaż zakrywa każdy milimetr jej twarzy.  Przesadnie duża torebka sprawia, że dziewczyną przekrzywia się trochę w prawo. Ubrana jest w czarną obcisłą bluzkę z dekoltem oraz granatowe dżinsy i czarne buty.

Wraz z nią podąża wyższa o pół głowy, od blondynki. szatynka z włosami do łopatek, lekko kręconymi. Ma bladą cerę, bez makijażu, smutne, niebiesko - szare oczy. Ubrana w ciemne dżinsy i szarą bluzkę, z krótkim rękawkiem. Na plecach ma założony plecak moro. Dziewczyna jest dziwnie poważna, co sprawia, że mam wątpliwości co do niej.

- Hej - mówią jednocześnie. 

- Co tam u Ciebie?  - mówi wyższa z dziewczyn. 

Jest to Chole, czyli szatynka, natomiast blondynka ma na imię Emma. Są to dwie z dziewczyn, z którymi przyjaźniłam się przed "wyjazdem". One nie wiedzą co tak naprawdę spowodowało moje stocznie się. Uznałam, że lepiej nikomu o tym nie mówić i miałam racje. 

- Nic nowego a co? - odpowiadam trochę wymijająco, ale tłumaczyć się nie będę. 

- Bo kiepsko wyglądasz... - Emma trochę się zmieszała. 

Serio!? To chciały mi powiedzieć? 

- Źle spałam - kłamie i uśmiecham się lekko. A one łapią haczyk. 

- Melody, my... ja... bo... - jąka się Chole.

- Spoko, nie gniewam się, ani nic z tych rzeczy. - nie wiem czy o to chodzi, ale nie mam ochoty słuchać tłumaczeń itp. 

- Super! - rzucają mi się na szyję ściskając zbyt mocno. 

- Dusicie mnie... - obie się odsuwają, a ja łapie powietrze. 

Po chwili wszystkie wybuchamy śmiechem. W tym czasie podchodzi do nas trzecia z dziewczyn, z którą też się niegdyś przyjaźniłam. Jest to Karen, wysoka dziewczyna o prostych ciemno - brązowych włosach, które sięgają jej prawie do łokci. Oczy, tak jak włosy, ciemno brązowe, blada cera oraz tona makijażu i szminki. Połowę twarzy zasłania "gimbusowa grzywka". Ubrana jest w białą gładką bluzkę oraz czarne spodnie i czarne conversy.

- Cześć Mel - wita się zachowując przy tym dystans.

- Hej - odpowiadam z lekkim uśmiechem.

Po przywitaniu stery przejmują Chole i Emma, które zaczynają opowiadać mi o szkolnych nowościach, plotkach, ciuchach, chłopakach, kosmetykach i wielu innych babskich rzeczach. Nie słucham ich aż tak uważnie jak to wygląda. Od czasu do czasu potakuje i słucham pojedyńczych zdań, ponieważ większość czasu spędzam na utrzymaniu otwartych powiek, aby nie zasnąć.

Tak oto mija mi ostatnia godzina lekcyjna.

~☆☆☆~ 

Po powrocie do domu zjadłam na szybko obiad, powiedziałam mamie, że znów mam koleżanki, aby dała mi spokój z pytaniami typu "Jak tam w szkole?", "Jakieś oceny?", "Co u znajomych?" itp. Po "przesłuchaniu" położyłam się i nareszcie zapadłam w błogi sen. 

Werewolf forestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz