25. Kłamca

203 13 106
                                    

Cole pov
Rankiem obudził mnie ogromny ból głowy. Przenosząc się do siadu złapałem boląca część ciała i zacisnąłem oczy sycząc z bólu. Otwierając oczy nie dojrzałem obok siebie Kai'a. Rozejrzałem się po pokoju ale nie dostrzegłem jego sylwetki. Zdziwiony wyszedłem z pokoju podpierając się ściany, dom był zupełnie pusty, jakby wszyscy wybyli na plażę, jednakże nie było ich tam. Dalej podpierając się ściany ruszyłem do szafeczki z lekami by wziąć coś, co zniweluje ten paskudny ból. Wziąłem tabletki i bez popijania połknąłem dwie. Podpierając się blatu moim oczom ukazał się Lloyd, chłopak miał strasznie opuchnięte oczy, a pod nimi ciągnęły się fioletowe wory. Spojrzałem na niego z troską, jednak ten bez żadnych emocji podszedł do mnie i objął mnie zanosząc się łzami, zaskoczony przytuliłem chłopaka powoli go uspokajając.


-Lloyd, gdzie reszta?-Spytałem niepewnie czując, że moje pytanie nie jest na miejscu.


-Poszli do sklepu.-Mowi spokojnie powstrzymując łzy.

-Oh Lloyd, dzieciaku.-Mowie patrząc na niego. Chłopak strasznie przypomniał mi mnie, gdy moja mama umierała na moich oczach.


Doskonale go rozumiałem, bo wiem, jak to jest stracić mame.



-Cole, jak ty się czułes, gdy twoja mama odeszła?-Spytał stając naprzeciw mnie. Nikt nigdy nie mnie o to nie pytał, każdy brał to za intymny temat i bał się o to pytać.


-Nie pamiętam, byłem wtedy bardzo mały, ale wiem, że cierpiałem, bardzo cierpiałem. Odkąd skończyłem 12 lat tata zostawił mnie samego bo za bardzo przypomniałem mu mamę. Wiem jak się czujesz stary, możesz się nigdy nie pogodzić z tym, że odeszła, ale nauczysz się żyć z tą myślą, tylko potrzebujesz czasu.-Wytłhmaczyłem młodemu Garmadonowi. Chłopak nieco rozpromienial na buzi po moich słowach.


-Dziękuje Cole.-Mowi przecierając mokre policzki.

-Nie dziękuj mi, Lloyd.-Stwierdzam.-Chodź, wiem co poprawi ci humor-Dodaje prowadząc go do telewizora, by po chwili puścić na nim karaoke naszych ulubionych piosenek.


Oj nie pamiętam kiedy ostatnio tak się na śpiewałem karaoke. Jednak widząc, że blondyn cieszył się wtedy jak małe dziecko ja też byłem szczęśliwy.   Dochodziła już prawie 14 a ani znaku po naszych domownikach nie było, Lloyd i ja zmęczyliśmy się tym karaoke, przez co postanowiliśmy pójść pływać, rzucając wszystko oboje pobiegliśmy do morza w bokserkach.

Woda była zajebista, a pogoda jeszcze lepsza, mimo braku słońca było bardzo ciepło. Kąpaliśmy się dobre kilka godzin, nasi przyjaciele dalej nie wracali, na zewnątrz zbierało się na burze. Musieliśmy zacząć wychodzić, Gdy zaczęliśmy zbliżać się do brzegu przypomniałem sobie o jednej ważnej kwestii.

Kurwa, moje uda.

Spanikowany rzuciłem się jak najszybciej w dal do wody, przykuwając tym samym uwagę Garmadona.


-Co ty robisz? Zaraz runie deszczem, chodź szybko!-Krzyczy chłopak z brzegu.


-Ja jeszcze popływam, zmykaj do domu!-Krzycze zanurzając się w wodzie po szyję.

-Bez ciebie nigdzie się nie ruszam!-Odkrzykuje młodszy upierając się. Nie dając mi wyboru musiałem wyjść z wody ukazując świeże rany na udach.

Chłopak wbił w nie wzork osłupiały, w jego oczach było widać już pojedyncze łzy, spojrzał na mnie rozwścieczony, jednak jego oczy były przepełnione zmartwieniem.


-Jesteś pierdolonym kłamcą!Jebanym kłamcą!-Wykrzykiwal w moją stronę. Patrzyłem na niego zmieszany. Nie wiedziałem, co właściwie mam mu powiedzieć.

feel my love (lava。⁠*゚⁠+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz