Cole pov
(time skip, 4 lata później)Minęło już trochę czasu, odkąd ja i Kai mieszkamy razem, adoptowalismy Huntera, pracujemy i planujemy adopcje naszej Emily. Kai został bardzo szanownym prawnikiem a ja znanym terapeuta. Co wieczór ogaldamy nasze seriale a w dni wolne jeździmy na spacery.
Często też spotykamy się z przyjaciółmi, jeździmy do rodziców bruneta i do mojego taty i jego nowej dziewczyny. Tata w końcu po tak długim czasie znalazł sobie nową kobietę, swoją drogą, bardzo cudowna. Lyla, bo tak ma na imię traktuje mnie jak syna, ale ja nie dam rady traktować jej jak matki, co jej powiedziałem, a kobieta zrozumiała mnie w 100%.
Tego dnia byliśmy w drodze do rodziców kochanka. Jay i Nya byli już na miejscu, mieliśmy zjeść obiad w gronie rodzinnym. Ja i Kai jesteśmy 4 lata po ślubie a Jay i Nya 3 lata. Mają już dwoje synów, Aaron'a i Devon'a która nazwali a drugie dziecko było juz w drodze. Wszystko potoczyło się, idealnie.
Pixal i Zane niedługo planują ślub i dziecko.
Ja i Kai jesteśmy po ślubie i jesteśmy rodzicami 4 letniego Huntera.
Lloyd znalazł kobietę marzeń.
Jay i Nya są już rodzicami i małżeństwem.
Czy mogło być lepiej? Raczej nie.
-Cole, chodź, jesteśmy.-Mowi szturchając moje ramię gdy zaparkowałem na podjeździe teściów i stałem tam dłuższą chwilę.
-Tak, idę.-Rzucam wyrywając się z myśli przy czym w pośpiechu wysiadając i kierując się do domu.
-Wujkowie! Hunter!-Krzycza mali chłopcy biegnąc do nas by się przywitać.
-Cześć szkraby, miło was widzieć.-Mowie przybijając obydwóm piątkę. Idąc do salonu widzę tam przyjaciela, jego żonę i teściów.
-Oh, moje słoneczka przyjechały!-Z radościa w głosie odzywa się mama Kai'a i Nyi, która odkłada jedzenie na stol i obu nas przytula.
-Cześć, mamo-Mowimy jednoczenie z brunetem odwzajemniając jej uścisk.
Chłopak zostaje by pogadać chwilę z Maya a ja idę przywitać się z wujkiem, który siedzi w kuchni.-Siema, mistrzu-Mowi uśmiechając się ciepło na mój widok.
-Siema, szefie-Odparłem wywołując śmiech po obu stronach.
-Cole, Ray, chodźcie jedzenie stygnie!-Krzyczy żona starszego Smith'a a na jej zawołanie znajdujemy się w salonie przy stole. Witam jeszcze przyjacielem k jego żona nim zasiadam do stołu i delektuje się przepysznym posiłkiem przyrządzonym przez teściowa.
Gdy zjadłem zostałem porwany przez dzieci do ogrodu, nie sam, bo zabrały też tatę ze sobą, jednak pod dłuższej chwili, gdy bawili się sami ja i Jay rozmawialiśmy swobodnie.
-Wiesz Cole, jeszcze niedawno byliśmy tylko przyjaciółmi a teraz, jesteśmy rodziną, ja zostałem ojcem, ty zostałeś ojcem i mężem brata mojej żony.-Mowi szczęśliwy.
-Jay, to nie miało żadnej spójności.-Uczepiam rudego a po chwili obaj wybuchamy śmiechem.
-Tato, dlaczego nie mam rodzeństwa jak chłopacy?-Pyta mały Hunter stojąc i wiercąc w ziemi noga.
-Bo bo tata i mama szykują się na ich córeczkę, czyli twoja siostre, już niedługo bąblu będziesz miał więcej kompanów do zabawy.-Mowi radośnie Jay nim ja podejmuje się próby tłumaczeniu dziecku dlaczego jego "mama" nie ma brzucha jak jego chrzestna.
-Dzięki stary.-Wycedzam przez zęby zniechęcony by mu dziękować.
-A wolałes tłumaczyć 4 latkowi dlaczego Kai nie łazi z brzuchem?-Pyta retorycznie zakładając ręce na klatce piersiowej.
-Dobrze, dobrze, już niech ci będzie bohaterze.-Rzucam sarkastycznie uśmiechając się chytrze.
-Spierdalaj Brockstoon.-Odparł po czym machnął na mnie ręką.
Reszta spotkania minęła, świetnie, Kai i Nya duzo rozmawiali, ja I Jay rozmawialiśmy dużo z tata rodzeństwa a Maya dołączyła się do rozmowy swoich dzieci. Aaron, Devon i Hunter już spali, więc nie musielismy się za nimi uganiać. Dobijała już 23, ja i Kai powoli musielismy się zbierać, chłopak pożegnał czule siostrę i szwagra a ja żegnałem w tym czasie jego rodziców po czym pożegnałem małżeństwo Walker'ów. Odjechaliśmy dopiero po 24, gdyż pożegnania długo trwały.
Droga do domu była bardzo przyjemna, Hunter spokojnie spał w swoim foteliku, muzyka grała cicho z radia w samochodzie a drogi były zupełnie puste. Jedna ręką kierowałem a druga spoczywała na udzie brunetaz który głaskał ja delikatnie.
-Juz jutro jedziemy po Emily-Mowi rozradowany Smith.
-Tak słońce, już jutro.-Odpowiadam z równoległa radością.
-Juz jutro, ty i ja będziemy trzymać na rękach nasza mała córeczkę.-Mowi rozmarzony.
-Tak Kai, jutro będziemy spać w jednym domu z naszą Emily.-Dodaje radośnie.
-Wiesz co?-Zaczepia mnie brunet po raz kolejny.
-Co takiego?-Pytam.
-Kocham cię Cole.
-Ja ciebie też kocham, Kai.
Tymi słowami dojeżdżamy do domu, Kai bierze na ręce naszego synka i idzie z nim na górę, ja biorę nasze rzeczy, zamykam auto i ruszam za chłopakiem do domu. Kai kładzie cicho małego chłopczyka na jego łóżko po czym bezszelestnie wychodzi i kieruje się do mnie do salonu. Ja już siedzę na kanapie i szukam jakiegoś dobrego filmu dla naszej dwójki. Kai spokojnie siada obok mnie a ja kładę się na jego udach. Mężczyzna gładzi moje włosy całkowicie skupiając się na filmie. Gdy film się kończy, Ja i mój mąż kierujemy się do naszej sypialni i wtuleni w siebie próbujemy usnąć.
-Te Amo, mi latino.
-Te Amo, mi Estimado.
CZYTASZ
feel my love (lava。*゚+)
FanfictionZwykłe dni, zwykła ekipa i zwykłe życie cola brockstona, szalenie zakochanego w swoim przyjacielu, kai' u. Chodzą do tej samej klasy, mieszkają niedaleko siebie a ich rodzice dobrze się znaja. Cole ukrywa swoje uczucia do bruneta jak tylko może, a K...