ROZDZIAŁ 1

620 23 9
                                    

#BHnapapierze #słonecznikiKK

Biegłam, okropnie szybko jak tylko się da. Nie rozglądałam się prawie w ogóle. Jedynie co jakiś czas sprawdzałam, czy ktoś mnie nie śledzi. Pół trasy szłam przez ciemny las, który wywoływał u mnie postrach. Musiałam w końcu to zakończyć i uciec nie dałabym już rady dłużej, to by mnie wykończyło. Nigdy nie pomyślałabym, że posiadam aż tyle odwagi. Gdyby tylko moja mama o tym wiedziała, zapewne byłaby dumna.

Tym razem jej już nie było.

Musiałam radzić sobie sama, nie licząc na pomoc. Od samego początku miałam wyłączony telefon i nie wiedziałam, czy idę w dobrą stronę, ale moja intuicja mówiła, że jestem na dobrym tropie. Nie było zbyt ciepło, ale też nie za zimno, więc szłam w samej bluzie opakowana w wielki plecak, w którym trzymałam swój cały dobytek. Nie zbyt wiedziałam, czy dobrym pomysłem będzie ucieczka z Fort Lauderdale, ale to była moja jedyna szansa.

Wymknęłam się o drugiej w nocy z domu, a mamy zaraz dziewiątą rano. Z moimi ruchami nie wiedziałam, kiedy w końcu dojdę do Miami, ale liczyłam na cud. Przez całą noc szłam pół miastem pół lasem, gdzie nie było zbyt przyjemnie. Może i nie bałam się ciemności, ale za to niebezpieczeństwa, które w każdym momencie mogło się pojawić.

Szłam całkowicie głodna, nie zdając sobie sprawy, jakie to było głupie. Mogłam, chociaż zabrać ze sobą słuchy chleb, ale nawet o tym nie pomyślałam. Więc pozostało mi iść dalej i wypatrywać drogi. Co prawda nie byłam w głębi lasu, a prawie przy ulicy. Wystarczająco w takiej odległości, aby nikt mnie nie widział.

Po moich przemyśleniach i zgodnie z planem zaraz powinnam wyjść na ulice, gdzie będę mogła złapać stopa i przejechać kilka kilometrów dalej. Może było to dziwne, ale ja naprawdę nie miałam już siły. Brakowało mi włączonego telefonu, ale nie chciałam ryzykować, aby ojciec mnie namierzył, więc zrezygnowałam z odpalenia go. Na szczęście mój plan był już dawno przemyślany. Czekałam, tylko kiedy dojdę w końcu w miejsce docelowe i będę mogła wymienić telefon i zakupić nową kartę.

Szkoda, że nie da się przy okazji kupić nowego życia. Zrobiłabym wtedy wszystko, aby tylko móc je mieć.

Na moim zegarku była, już dwunasta co wskazywało, że już dawno powinnam, dojść co niestety się nie zgadzało, i zostały mi jeszcze dwie i pół godziny drogi. Byłam pewna, że to opóźnienie było przez moje powolne ruchy. Nie dawałam już prawie rady.

Szłam już normalną drogą, gdzie obok jechały samochody. Mój plan ze stopem jednak nie wypalił, kiedy od pięciu minut stałam i nikt się nie zatrzymał. Stwierdziłam, że pójdę dalej pieszo i nie będę zamawiać żadnego transportu, aby zaoszczędzić. Jednak, kiedy już zostały mi dwie godziny, poddałam się i stałam na rogu jednej z ulic niedaleko mojego miejsca docelowego.

Przez dłuższą chwilę łapałam oddech po mojej wymęczającej podróży do momentu, kiedy obok nie przeszła jakaś kobieta na oko trzydziestoletnia. Bez większego zastanowienia podeszłam do niej z wymuszonym uśmiechem na twarzy.

- Przepraszam, czy mogłaby mi pani pomóc? - Zapytałam ją, licząc, że się zgodzi. A ona jedynie popatrzyła na mnie jak na idiotkę i mnie minęła. Moja nadzieja w oczach wygasła z chwilą, kiedy ta wredna babka sobie odeszła bez słowa. Nie sądziłam, że na tym świecie istnieją jeszcze tak wredni ludzie.

Na przymus musiałam zmusić się do dalszej podróży tym razem w poszukiwaniu postoju taksówek. I na szczęście go znalazłam co prawda po dwudziestu minutach, ale się udało. Przekazałam, starszemu mężczyźnie z siwą brodą adres po czym, ruszyliśmy.

Mijaliśmy róże dzielnice, jak i te biedne na przemian z bogatymi. Różnica była o wiele lepsza niż podróż na pieszo. Nogi mi odpoczęły, a przy tym trochę się ugrzałam, bo po tak długiej trasie faktycznie zrobiło mi się chłodno. A jedyną rzeczą, o której teraz myślałam to sen.

BREAKING HEARTS 16+ || ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz