ROZDZIAŁ 7

169 9 2
                                    


            Rano czułam się strasznie dziwnie. Promienie słoneczne docierały przez zasłony do mojego pokoju, co lekko mnie drażniło.

Nie umiałam, pojąc całej sytuacji, a przez to bolała mnie głowa.

Czułam lekki strach, co nie było komfortowe, kiedy moim celem było żyć spokojnym życiem. Wydawało się to łatwiejsze, ale zdecydowanie takie nie było. Myślałam, że takie uczucie będzie chwilowe, ale z dnia na dzień czułam się gorzej, a przecież miało być lepiej.

Leżałam w łóżku i wcale nie miałam zamiaru się podnosić. Moje myśli były zbyt przepchane wszystkim, co się działo. Wiedziałam, że istnieją ludzie na świecie, którzy mają większe problemy ode mnie, jednak gdzieś z tyłu głowy wiedziałam, że moje życie też jest okrutne.

Pościel, pod którą leżałam, była przyjemna. Przez cała noc zdążyła się nagrzać i leżenie pod nią było czymś cudownym. Pomimo tego, że na dworze pogoda na pewno dopisywała i promienie słoneczne błyszczały, ja odkrywając się, poczułam nieprzyjemny chłód, który przeszedł przez moje ciało. Wiedziałam, że to od tych emocji, chociaż dość często człowiek, który wstaje rano, zawsze ma problem ze wstaniem, a w dodatku nigdy z rana nie jest ciepło, kiedy wychodzi się z ogrzanej pościeli.

Byłam pewna, że jeśli zaraz nie wezmę jakieś tabletki, to rozsadzi mi łeb, a wtedy już w ogóle bym się załamała. Wystarczyło mi, to co miałam teraz, a ból tego nie ułatwiał. Docierał z coraz silniejszą siłą, co było nieprzyjemne i czułam się, jakby ktoś walił mnie młotkiem w głowę.

Wierciłam się w jedną i drugą stronę, trzymając się za czoło, ale pilnując przy tym, aby się nie odkryć, co nie do końca mi wyszło, bo po chwili zerwałam się na równe nogi, nie mogąc wytrzymać z nasilenia bólu. Pobiegłam gwałtownie w stronę kuchni, gdzie wcześniej w szafce umieściłam paczkę tabletek. Połknęłam od razu dwie, wiedząc, że jedna na pewno by mi nie pomogła. Teraz musiałam liczyć tylko na cud, żeby ból ustąpił na tyle, abym mogła normalnie funkcjonować.

Cofnęłam się w stronę sypialny po telefon i pościel, którą przeciągnęłam ze sobą, aż na kanapę. Ułożyłam się na niej, najwygodniej jak się dało, dalej okrywając się po pachy. Od razu poczułam się lepiej.

Zerknęłam na swój telefon, sprawdzając, czy dostałam jakąś ciekawą wiadomość, jednak żadnej takiej nie ujrzałam. Nie wiem, na co liczyłam i czy oznaczało to cisze przed burzą, ale wolałam się nie zagłębiać. Lepiej nie dostać nic niż być zagłębionym w jednej nieodpowiedniej wiadomości. Ja zdecydowanie wolałam znać prawdę i wiedzieć co się dzieje, jednak po wczorajszych słowach wolałam ciszę.

Tabletkę, którą wzięłam kilka minut wcześniej, faktycznie zaczęła działać, przez co było mi lepiej. Cały ścisk, który ciążył na mojej głowie, powoli ustępował. Czułam się jak nowo narodzona, ale przypominając sobie o wczorajszej dyskusji, nie czułam już takiej ekscytacji. Ewentualnie w minimalnym stopniu wtedy, gdy widziałam przed oczami jego piękne tęczówki. To był jedyny fascynujący moment wczoraj. Zdecydowanie nic innego nie było dla mnie tak ekscytujące, jak on sam w sobie i jego zapach.

Jednak zdecydowanie miałam racje, bo te myśli przebijały się z tymi złymi, co było dość irytujące.

Dochodziła godzina, w której powinnam zacząć się szykować, aby jakkolwiek zdążyć na zajęcia. Zastanawiałam się jeszcze nad opcją czy nie odpuścić, ale nie chciałam tak łatwo się poddać i ulegnąć przeklętym myślą.

Wstałam jednym ruchem, zrzucając z siebie miłą pościel, która była tak cudowna, jak nigdy. Miałam włoski stojące na ciele z zimna, więc szybko poleciałam do szafy, sięgając pierwszą lepszą bluzę. Dłonie zrobiły mi się lodowane, ale nie było to dla mnie nic nowego. Od dzieciaka pamiętam, że kiedy było na dworze nawet upalnie, moje dłonie zawsze były chłodne. W ciepłe dni jest to faktycznie super, ale kiedy dni są zimne, to jest to uciążliwe, a dłonie mam jak z lodu.

BREAKING HEARTS 16+ || ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz