ROZDZIAŁ 18

151 7 1
                                    

Zainteresowana lekcją jak nigdy, siedziałam i notowałam wszystko co mówiła nauczycielka. Jej głos był miły i dało się go słuchać. Za to baby od niemieckiego już nie. Aż żałowałam, że ją poznałam.

Zapisywałam właśnie równanie, kiedy poczułam wibrację w telefonie. Powolnymi rucham starając się, żeby nauczycielka nie dostrzegła telefonu wyjęłam go ze swoich spodenek. Na wyświetlaczu pokazywała mi się wiadomość. Zdziwiłam się, kiedy dostrzegłam nieznany numer. Jednak to nie to mnie najbardziej zszokowało.

Spojrzałam jeszcze raz na matematyczkę upewniając się, że nie widzi, jak używam komórki. Na szczęście była zajęta zbyt bardzo lekcją, aby to dostrzegła. Odpaliłam z powrotem wyświetlacz i kliknęłam w wiadomość. Nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że zobaczę coś takiego. Treść zszokowała mnie zbyt bardzo. Czułam, jak pocę się ze stresu. Pot ze mnie spływał i ręce zaczynały się trząść. W duchu modliłam się, aby Harry tego nie dostrzegł. Pomrugałam oczami i jeszcze raz przeskanowałam wzrokiem wiadomość.

NUMER NIEZNANY: Diana to ja Lily wyjdź proszę przed szkołę.

Byłam w szoku, że do mnie napisała. Nie miałam jej numeru, ale zbyt pewna, że to ona podniosłam się z ławki i wrzuciłam wszystkie swoje rzeczy do torby. Pół klasy patrzyło się na mnie nie rozumiejąc o co chodzi, ale ja nie miałam czasu zwracać na nich uwagę. Musiałam iść do niej, zrobić to sama i to jak najszybciej.

- Gdzie ty idziesz? – Spytał Harry, z którym jeszcze chwile temu siedziałam w ławce.

Nie miałam czasu mu się teraz tłumaczyć i odpowiadać na głupie pytania. Musiałam iść do Lily i jej pomóc. Nie wyobrażałam sobie innej opcji.

Złapałam pełną torbę i wybiegłam z sali. Za sobą słyszałam krzyk Harry'ego i innych. Nie przejmowałam się tym. Biegłam przed siebie przez korytarz, żeby znaleźć się jak najszybciej przed szkołą. Słyszałam jak ktoś za mną biegł, ale przez pierwsze sekundy nie zwracałam nawet uwagi kto to. Najzwyczajniej mnie to nie obchodziło. Miałam tylko jeden cel, do którego chciałam dążyć.

- Stój! – Krzyknął.

Biegł za mną, ale ja nie mogłam się zatrzymać.

- Proszę zaczekaj – poprosił dysząc.

Nie słuchałam go. Zatrzymałam się tylko na chwilę, kiedy musiałam uchylić drzwi. Popchnęłam je z takim impetem, że gdyby ktoś teraz za nimi był nieźle by oberwał. Na szczęście nikomu nie zrobiłam krzywdy. Wybiegłam przed budynek i rozglądałam się dokoła. Szukałam jej wzrokiem w każdym miejscu. Nigdzie nie mogłam jej znaleźć.

Cała zdyszana stanęłam przed szkołą i odpaliłam telefon. Zaczęłam pisać wiadomość, ale w pewnym momencie poczułam szarpnięcie. To był Harry, cały zdyszany trzymał mnie za ramię.

- O co chodzi – odchrząknął.

Zlałam go całkowicie i jeszcze raz spojrzałam w swój telefon. Musiałam dokończyć wiadomość. Nigdzie jej tu nie widziałam.

JA: Gdzie jesteś?!

Wysłałam ta od razu. Dalej ignorowałam bruneta. Zrobiłam kilka kroków do przodu i zaczęłam się wydzierać.

- Lily!!!

- Lily gdzie jesteś!!!

Darłam się na całe gardło jak tylko mogłam.

- O co chodzi Diana nic nie rozumiem – powiedział.

Dalej nie zwracałam na niego uwagi byłam w tak wielkim transie jak nigdy. Rozglądałam się dokoła i ciągle ją wołałam.

- Lily!!!

Na pewno wyglądałam jak wariatka, ale to mnie nie obchodziło. Musiałam ją znaleźć. To była moja ostatnia nadzieja.

Odwróciłam się jeszcze raz za siebie i nie uwierzyłam własnym oczom co zobaczyłam. Lily stała cała ufajdana w brudnych ubraniach, które miała na sobie w dniu imprezy. Jej makijaż z daleka wyglądał koszmarnie. Stała za niewielkim murkiem, który ogradzał kawałek naszego liceum. Bez większego zastanowienia zaczęłam biec w jej stronę. Dzieliło nas od siebie parę metrów, a to dalej było tak okropnie daleko.

- O boże Lily! – Usłyszałam krzyk Harry'ego za sobą.

Było słychać w jego głosie, że nie dowierzał tak samo, jak ja. Działo się tyle, że mało kto by pojął całą tę sytuację. Myślałam, że szczęście się do nas uśmiechnęło i wszystko zaraz zakończy się dobrze, ale tak się jednak nie stało.

Nie dowierzałam, kiedy dostrzegłam drugą postać stojąca obok dziewczyny. Byliśmy już tak blisko, a moje oczy nagle się poszerzyły. Czułam, jak robi mi się słabo. Od razu zatrzymałam się i zaczęłam szybciej oddychać. Harry stanął przy mnie i spojrzał na mnie.

- Wszystko w porządku? – Zapytał przestraszony.

Miałam ochotę się dusić. Nie chciałam już biec dalej.

Spojrzałam na jego stopy, które zaczęły stawiać kroki. Były one stawiane w moją stronę. Byłam blisko od zawału, kiedy go widziałam.

Do oczu napływały mi łzy. Czułam, że Harry dalej stał obok, ale to nic nie dawało. Byłam w pułapce. Widziałam, jak przyśpieszył tępo i zbliżał się do mnie. Bez myślenia zrzuciłam z siebie torbę i zaczęłam iść tyłem, żeby móc go widzieć. Łzy zaczęły spływać mi po twarzy. Po chwili odwróciłam się i zaczęłam biec. Nie zważałam uwagi, w jakim kierunku się kierowałam. Do moich uszu docierały tylko szumy. Nie słyszałam totalnie nic. Przed oczami miałam mroczki, a w środku mnie mdliło. Czułam się okropnie. Biegłam nie rozglądając się i nie panując nad tym co robiłam. Ocknęłam się dopiero wtedy, kiedy usłyszałam w uszach piszczący krzyk Harry'ego.

- Stój!!!!

Nic więcej nie pamiętałam, bo kiedy odwróciłam delikatnie głowę coś we mnie uderzyło. Z tak intensywną siłą, że poczułam promieniowanie na całym ciele, a potem wielki ból. Niczego więcej nie potrafiłam sobie przypomnieć, ostatnie co usłyszałam to intensywne trąbienie samochodu, który we mnie uderzył. Uszy miałam jak piszcząca piłka. Nic wokół do mnie nie docierało. Przed oczami robiło się ciemno i niczego nie mogłam dostrzec. Leżałam na rozgrzanym betonie od słońca i nie mogłam się ruszyć. Czułam, że umieram. Wszystko, co było we mnie umierało razem ze mną, a z każdą kolejną sekundą znikało wszystko.

BREAKING HEARTS 16+ || ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz