Rozdział szesnasty

27 7 1
                                    

Hej ☺️☺️ zapraszam na kolejny rozdział, jest krótki, ale zapoznaje z nowym bohaterem, który (powiem w tajemnicy 🤫) będzie kluczowy dla całej tej historii ☺️☺️
Miłego czytania kochani! ❤️

Alexander

Easton oszalał. Siedzę przy biurku, nerwowo tupiąc nogą. Czekam aż wróci do gabinetu. Drzwi otwierają się, a ja zrywam się z miejsca.

-Czy ciebie do reszty pojebało?! - wrzeszczę i podchodzę do okna. Widzę jak dziewczyna, którą tu sprowadził wychodzi z budynku. - Zgłupiałeś? Ona nie wygląda na nikogo godnego polecenia. Jest młoda, bez doświadczenia i pewności siebie.

-Nie widziałeś co potrafi.

-A ty widziałeś? Oczywiście, że nie. Skąd ją wytrzasnąłeś?

-Uspokój się stary. Najwyżej straciłeś kilka minut swojego życia rozmawiając z nią i tyle - mówi z głupim uśmiechem na twarzy, a ja mam ochotę mu przywalić. Czekam na dzień, kiedy zacznie zachowywać się poważniej.

-Kilka minut? Po tym, co odwaliłeś, każda minuta jest dla mnie na wagę złota. Co cię opętało, żeby kupować akurat ten dom?! - pytam chyba po raz setny w ciągu ostatniego tygodnia.

-Dałeś mi wolną rękę, przypomnę ci. Trzeba było wziąć się do roboty, zamiast zabawiać z Bethanie czy jakąś inną laską.

No tak. Oczywiście, że wszystko to moja wina. Szkoda, że to jemu coś wyssało mózg w momencie transakcji, nie mi. Jak można kupić rozsypujący się dom za taką kasę? Wykończę się. Wszyscy mnie wykończą, a na domiar złego, mój brat postanowił sprowadzić do firmy kolejny problem.

-Dałem ci wolną rękę, racja, ale więcej nie popełnię tego błędu - na moje słowa wzrusza tylko ramionami i rozsiada się na kanapie. Jest ode mnie niewiele młodszy, a czasami zachowuje się jak dzieciak.

-Nie masz wyboru, dobrze o tym wiesz. Jeśli okaże się, że dziewczyna się sprawdzi, musisz ją zatrudnić - wraca do tematu posady architekta. - Nie mamy czasu. A nieruchomość, wierz mi lub nie, będzie hitem.

-Nic nie muszę - warczę na niego. Nie spodobała mi się ta cała Sophia. Dziewczyna nie ma w sobie nic, co mogłoby mnie do niej przekonać. Jest zwyczajna, małomówna, nie ma siły przebicia. - Potrzebujemy jeszcze fotografa, ale tym sam się zajmę, bo jak widać robisz to na opak.

-Gdybyś nie był chujem, ludzie by się nie zwalniali. Może nawet ktoś by cię polubił, Alex.
Naprawdę mam ochotę dać mu w zęby, ale zaciskam tylko pięści i uderzam w biurko

-Wyobraź sobie, że świat nie skończył się w momencie, kiedy Ana...

-Wyjdź! - nie pozwalam mu dokończyć. - I wierz mi, że przypilnuję sobie ciebie i tą całą Rain.

Czekam aż zamknie za sobą drzwi, po czym łapię za jedną z drewnianych dekoracji i ciskam nią przez cały gabinet. Odbija się od ściany i z hukiem spada na szarą podłogę.

Ostatnio mam gorszy czas, a Easton nic nie ułatwia. Jakbym miał mało problemów, doszedł mi zrujnowany dom, w który nie wiem, ile pieniędzy musimy włożyć. Ratuje mnie tylko lokalizacja posiadłości, wyspa Tybee, położona niedaleko od Savannah.

Wybieram numer do działu HR.

-Napiszcie ogłoszenie o pracę dla fotografa. Potrzebuję kogoś do dłuższej współpracy, kto będzie dostępny w razie potrzeby.

-Jasne szefie - odpowiada chłopak, który odebrał telefon.

-Chcę sprawdzić osobiście kandydatów, żeby znowu nie było problemu - nie czekam na odpowiedź tylko się rozłączam.

Mam nadzieję na cud, i że wszystkie moje problemy wyparują.

Sprawdzam media społecznościowe. Staram dbać się o wizerunek firmy w sieci, dlatego wrzucam przygotowany już wcześniej post. Odpisuję na kilka wiadomości, a później wysyłam jedną do Bethanie proponując, żeby przyszła do mnie wieczorem. Mija kilka minut zanim dostaję odpowiedź zwrotną. „Jasne, ale musimy pogadać." Czytam sms'a kilka razy. Pogadać? Nie spotykamy się żeby rozmawiać, nie wiem co wymyśliła, ale nie podoba mi się ton tej wiadomości. Mam nadzieję, że przynajmniej ona nie spieprzy mi wieczoru.

Miasto złamanych serc [W TRAKCIE EDYCJI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz