──── ✧《✩》✧ ────
Wyszedłem z szatni, tak w sumie to chowając się za Tadkiem. Prawda jest taka, że ten człowiek jest nieprzewidywalny! Nie wiem, co chce zrobić, ale nie wyglądał na zadowolonego. Czułem się też trochę, jak przedszkolak, którego mama idzie okrzyczeć inne dziecko, które pokazało mi język. No cóż. Mi to na rękę. Po drodze spotkaliśmy Alka. Powiedziałem Tadkowi, że go dogonię i zatrzymałem się, by pogadać z przyjacielem.
— Janek, gdzieś ty był? Wagary? To nie podobne do ciebie. I co ty robiłeś z tym koneserem zapachów?
— Koneserem zapachów? To żeś ksywkę wymyślił. Niee, ta fleja, Marcin mnie zamknął w tym zapyziałym kiblu w szatni. Było totalnie zabawnie. Ale Wypierd okazał się zbawicielem.
— I co nic nie mówiłeś?
— Alek, błagam cię. Jak miałem coś powiedzieć.
— No nie wiem. Telepatycznie? Może się na tyle znamy?
Zacisnąłem swoje oczy, marszcząc przy tym brwi i dotykając palcami swoich skroni.
— Dostałeś przekaz?— Totalnie, "ale z ciebie kretyn, gnido"?
— Ty, może faktycznie jesteśmy jakoś połączeni.
Zaśmialiśmy się. Pożegnałem się z Maćkiem i pobiegłem, szukając Tadka. Zatrzymałem się, by odetchnąć na tyłach szkoły. Wtedy usłyszałem swoje imię i moim oczom ukazał się Tadzik, wychodzący zza schowka.
— Hej, gdzie byłeś?
— A no, upewniłem się tylko, że Marcinek ci już nie będzie przeszkadzał. — uśmiechnął się miło, ale mnie to zaniepokoiło.
— Czyli co żeś zrobił? Tadek, nie mów, że się w coś wpakowałeś...
— Nie, nie. Nic z tych rzeczy! Tylko sobie ucięliśmy krótką pogawędkę! Pamiętaj, co złego to nie ja. - puścił mi oczko.
Lekko zarumieniłem. Skoro tak mówi, to pewnie prawda. Po co miałby kłamać?— Gdzie mieszkasz? Chcesz się przejść? Mogę cię odprowadzić, jak chcesz. — zaproponował.
— Ajjj, ja dosyć daleko. Z półtorej godziny z buta. Ale jeśli chcesz, możemy podejść na przystanek. Może wsiobus będzie jechał.
— Czyli wieś? No to nieźle. Ja mieszkam w centrum. Czemu chodzisz tutaj do szkoły?
— Ta jest najbliżej. Tak jakoś wyszło.
— No tak, ma to sens.
Na chwilę zapadła niezręczna cisza. Kurde bele, co ja i ta gotka możemy mieć wspólnego?— Więc, Janek, tak?
Kiwnąłem głową na potwierdzenie. — Czemu siedzisz sam? Wydajesz się równy. A ten twój przydługawy koleżka? Czemu razem nie siedzicie?— Powiem ci tak, bardziej niż jego paplanie interesuje mnie na przykład biografia Prusa. Po prostu go przesiadłem. Nie chciałem, by mnie rozpraszał. Jakoś ten magiczny papierek zwany maturą trzeba uzyskać. Wiesz, chciałbym zostać pisarzem, ale plan B zawsze musi być (spokojnie bedziesz mial sugar daddy w postaci tadka XD). Zwykle chcę mieć dobre wykształcenie. A to wymaga poświęcenia, co nie?
— Nie rozumiem cię. Nie chcesz się jakoś pocieszyć młodością? Nie wiem, być nieodpowiedzialnym nastolatkiem w związku, który opiera się na chodzeniu na imprezy? Poza tym do matury jeszcze dobre kilka miechów. Jest jeszcze czas. Na wszystko. Życie w końcu to długi czas.
— Dlatego wpadasz w kłopoty? Tylko dla zabawy? — zatrzymałem się.
On spojrzał na mnie kątem oka (chyba jest w tym mistrzem) i również się zatrzymał.
CZYTASZ
𝐒𝐊𝐀𝐍𝐃𝐀𝐋! rudy x zośka ff.
Fanfictionff pisane z @pignov ! ❝- Co ty próbujesz uzyskać, co? - Nie wiem, co pan ma na myśli. Chciałem być miły, więc przyniosłem panu sąsiadowi ciasto. Naprawdę jest takie nie dobre? - próbowałem rozluźnić atmosferę jakimś żartem, ale ten facet to chyba n...