✮ ⋆ ❶❷ ❝Kłótnia małżeńska!❞

149 18 29
                                    

──── ✧《✩》✧ ────

— WSTAWAJ.

Zaskoczony krzykiem od razu otworzyłem szeroko oczy. Spojrzałem instynktowne na zegar, jest 3.30. Co jest do cholery?

— Co jest? Kto tu—

— Akt 1 scena 3, jedziesz.

— Chwila, Janek?

— Mów. Tekst.

— Eeeee, nie wiem.

— Właśnie tego żem się obawiał! Słuchaj Tadek, sprawa miewa się tak. — położył się obok mnie i przykrył kołdrą, jakby nigdy nic. — Spektakl zbliża się wielkimi krokami, a ty nie ogarniasz tekstu wcale.

— Jak ja się go uczę! Tylko, że o normalnych godzinach. Tak na marginesie, mógłbym cię za to gdzieś zgłosić. Toż to jest włamanie!

— Sam jesteś włamanie. Musisz się nauczyć tego tekstu, bo będzie kraksa.

— Nie możesz mnie tak z zaskoczenia łapać. Ja to wszystko pamiętam, ale tak na wyrywkę ci nie powiem!

— W tym sęk, że masz to umieć na tip top. A teraz cicho, bo spać mi się chce. — powiedział i po prostu zamknął oczy.

Co ja z nim mam?

Premiera już za półtora tygodnia, dziesięć dni dokładniej. Chodzimy z Jankiem na próby w każdy wtorek, czwartek i sobotę. I żeby nie było, ja naprawdę umiem swoje kwestie. Tyle, że w nocy wybudzony ja nikomu nic nie powiem! Ledwo pamiętam jak się oddycha, jak tak wstaję, wyrwany ze snu. Czuję się, jakbym kubłem wody oberwał. No, ale nic, już nie zasnę. Wszystko przez ten chodzący geniusz, który nie dość, że mnie budzi, to mi jeszcze łóżko zajmuje. Skierowałem się do kuchni, by zrobić sobie kawy. W tym domu kultury, w którym mamy grać, znalazłem pracę, jako instruktor z gry aktorskiej. To znaczy, po prostu uczę dzieciaki podstaw. Może nie jest to jakaś super wdzięczna praca, ale są z tego jakieś pieniądze. Poza tym, lubię patrzeć na uśmiechy tych maluchów, gdy dobrze się bawią na moich zajęciach.

Po prostu miło mi się na serduchu robi. Czasami mi się przypomina, jak za lat młodości, razem z kuzynostwem Janka się bawiliśmy w chowanego. Tak tylko po to, żeby go wpienić. Uwielbiałem te dzieciaki, ciekawe, czy mnie w ogóle pamiętają? Ile teraz będą mieli lat, Julek chyba 17, a Marysia z 19  O, a Zuzia chyba 15! Za moich czasów, to siostra Janka była w tym wieku. Lubiła ze mną rozmawiać, pamiętam, jak specjalnie mnie wzięła na boisko, by przestraszyć swojego wrednego byłego chłopaka. Biedny, uciekał w popłochu. No, ale co mu się dziwić, jak 15 latka przynosi ze sobą  osiemnastolatka, który jeszcze się stylizował na wampira. Aj, jak ten czas leci!

Usiadłem sobie w fotelu i zacząłem po raz kolejny studiować ten przeklęty scenariusz. Szczerze, mogłem sobie teraz spać. Trudno, Bambi sobie pośpi, ale potem moja kolej. I tak sobie siedziałem popijając kawkę, póki nie wybiła godzina 6. Czyli godzina, o której Janek zazwyczaj wstaje. Dlatego poszedłem go obudzić. Wszedłem do sypialni i rzuciłem w śpiąca królewnę na moim łóżku wczorajszą gazetą.

— Boże, człowiekowi pospać nie dadzą. — jęknął, na co ja fuknąłem.

— Kto to mówi! Spadaj, moja kolej. Też chcę jeszcze pospać. — zacząłem go dziugać w ramię.

— Nie masz pracy, czy coś? A idź, idź sobie!

— To moje łóżko. Masz swoje.

— To idź do mojego!

— Nie ma opcji, to jest już wygrzane, poza tym śpisz na mojej ulubionej poduszce.

— Spadaj stąd. Śpię, nie widać?

𝐒𝐊𝐀𝐍𝐃𝐀𝐋! rudy x zośka ff.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz