──── ✧《✩》✧ ────
Było już naprawdę późno, dokładniej dwudziesta trzecia, kiedy wróciłem do domu. Myślałem, że Janek, który ostatnio pomieszkiwał sobie trochę u mnie, zupełnie jakby nie miał swojego mieszkania tuż za ścianą, poszedł już spać, więc starałem się zachowywać możliwie jak najciszej. Powolutku przekręciłem klucz w drzwiach, by chrobotał jak najmniej i ostrożnie otworzyłem drzwi, żeby nie zaskrzypiały. Uniosłem wzrok przed siebie i prawie aż podskoczyłem, bo Janek stał tuż przede mną.
— Oo, dzień dobry — przywitałem się, uspokajając przyśpieszony oddech.
— Chyba raczej dobranoc. — odciął się. Wyglądał jak każda matka, kiedy jej dziecko wróci do domu o północy, kiedy miało wrócić o dwudziestej pierwszej: stopy mocno wbite w podłogę, biodra podparte pięściami, spojrzenie ciskające gromy, zaciśnięte usta.
— Nie no, może nie od razu dobranoc. Muszę się jeszcze przygotować do snu, skincare i takie tam... — odparłem beztrosko, może chcąc tym tonem rozluźnić atmosferę. Nie wiedziałem, o co on się tak spina i czemu wygląda na takiego zdenerwowanego.
— Gdzieś ty był.
Kolejne, nieprzyjemnie brzmiące słowa.
— Jejku, coś ty taki podenerwowany? Okres ci się spóźnia? — uniosłem dłonie w obronnym geście.
Ściągnął swoje brwi jeszcze mocniej, a po chwili, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jego twarz rozluźniła się, przyjmując teraz bezbrzeżnie smutny wyraz.
— Ja... Po prostu ostatnio cały czas cię nie ma. A dziś nawet nie chciałeś poinformować mnie, gdzie wychodzisz. Brakuje mi trochę ciebie — odparł, robiąc najsmutniejszą minkę, jaką kiedykolwiek widziałem. Wyglądał jak małe jagniątko, które zgubiło mamę.
Zakląłem szpetnie w myślach, zły na samego siebie. Jak mogłem dopuścić do tego, by się tak poczuł?
— Januś, tak bardzo cię przepraszam — westchnąłem, a w moim moim głosie pobrzmiewał szczery ból i skrucha. — Nie pomyślałem, wiem. Powinienem był ci powiedzieć, że po prostu wyszedłem do studia. Ćwiczę do roli, już nagrywają pierwsze ujęcia... — urwałem na moment — ...Nie myślisz chyba, że cię zdradzam, prawda? — spojrzałem na niego podejrzliwie.— Nie, no coś ty — zmieszał się. Wiedziałem jednak, że waha się, bo zwlekał z odpowiedzią.
— Przecież wiesz, że nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobił! — schyliłem się nieco, by zrównać się z jego poziomem i spojrzeć mu prosto w oczy. Złapałem jego twarz w dłonie. — Kocham tylko ciebie.
— Wiem. Przepraszam za te podejrzenia— szepnął cicho.
Przyszło mi jednak na myśl, że jego wątpliwości były zupełnie uzasadnione. Przecież już raz go zostawiłem...
— Myślisz o Francji, prawda? — skinął głową, to nieznaczny, prawie niewidoczny ruch. — Już nigdy cię nie zostawię. Przyrzekam. Wierzysz mi?Patrzy szeroko otwartymi, błyszczącymi oczami w moje, kiwa twierdząco głową, bo żadne słowo nie chce wyjść z jego ust. Jednocześnie przybliżamy do siebie twarze, inicjując pocałunek, który jest przeprosinami, zapewnieniem, że naprawdę będziemy już zawsze razem.
Szybko jednak atmosfera się zmieniła. Janek zawiesił się ramionami na mojej szyi, a ja coraz to szybciej i chętniej składałem długie i mokre pocałunki na jego ustach, potem przenosząc się coraz niżej; na żuchwę, na szyję... Aż w końcu zaczęła przeszkadzać mi jego koszula.
— Mogę? — spytałem, patrząc znacząco na guziki koszuli.
— Oczywiście — mruknął w moje usta, kierując nas do sypialni.
CZYTASZ
𝐒𝐊𝐀𝐍𝐃𝐀𝐋! rudy x zośka ff.
Fanfictionff pisane z @pignov ! ❝- Co ty próbujesz uzyskać, co? - Nie wiem, co pan ma na myśli. Chciałem być miły, więc przyniosłem panu sąsiadowi ciasto. Naprawdę jest takie nie dobre? - próbowałem rozluźnić atmosferę jakimś żartem, ale ten facet to chyba n...