Rozdział 5

12 3 0
                                    

Drzwi głośno zaskrzypiały. Było zbyt cicho. Zbyt spokojnie. Nagle zobaczyłam białe światło.

- Co jest do cholery – Powiedziałam, próbując dostrzec cokolwiek po za białym światłem. Potem było jeszcze dziwniej, zerwał się głośny porywisty wiatr. Pamiętam, że trzymałam się kurczowo drzwi, jednak wiatr nie ustępował wciągając mnie do miejsca za białymi drzwiami.

Gdy już się ocknęłam cholernie bolała mnie głowa. Leżałam na łące, pełnej najróżniejszych kwiatów. Mogłam słuchać uważniej tego instruktarzu, może coś na ten temat było. Spojrzałam w górę i ku mojemu zdziwieniu, nie zobaczyłam dobrze znanego niebieskiego nieba. Owszem było niebo, jednak pełne gwiazd i planet...A samo niebo było w odcieniach fioletu różu i grantu...Miejsce to przypominało mi granicę...wszechświatów. Naszego wszechświata i wszechświata mojego strażnika. Wstałam z ziemi i otrzepałam się z kwiatów.

- Adeline Stays – Nagle usłyszałam głęboki głos kobiecy. Wiedziałam, że tmx367 to zupełnie inny poziom zaawansowania technologicznego, ale nie spodziewałam się czegoś takiego.

- Kto to powiedział? – Zapytałam niepewnie i zaczęłam się rozglądać wokół siebie, jednak poza mną nikogo nie dostrzegłam.

- Jestem jedynie sztuczną inteligencją stworzoną na potrzeby tmx367 – Odparł kobiecy głos. Czyli wszystko jasne. Dlatego, nie mogę jej zobaczyć, bo ona jest częścią tmx367.

- Czy przysięgasz mądrzę korzystać z pomocy swojego strażnika – Prychnęłam pod nosem. Czyli chłopak.

- A co jeśli odmówię? – Spytałam. Powiadają, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, jednak nie dbam o to. Sztuczna inteligencja milczała. Zapewne nie miała tego w kodzie albo coś. Miejmy to już za sobą...

- Ja Adeline Stays przysięgam mądrzę korzystać z pomocy swojego strażnika – Usłyszałam głośne piknięcie. Domyślam się, że to był znak, że moja przysięga została zaakceptowana. Nagle na jednym z wzniesień zobaczyłam chłopaka. Byłam bardziej niż pewna, że to mój strażnik. Nie wiem czemu, ale zaczęłam biec w jego stronę.

Zdyszana dobiegłam na wzniesienie. Jego zielone oczy zaczęły na mnie spoglądać przez dłuższą chwilę.

- Dobrze, że jesteś ty to zapewne Adeline Stays? – Spytał mnie. Nie sądziłam, że tak będzie wyglądać nasze pierwsze spotkanie. Myślałam, że się przedstawi lub cokolwiek. Zmieszana skinęłam głową. – No to świetnie, to wytłumacz temu czemuś, że zaszła pomyłka – Powiedział oburzony.

- Jaka pomyłka? – Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.

- Zbyt długo, aby opowiadać – Uciął chłopak.

- To sztuczna inteligencja, zbiór kodów, który został zaprogramowany pod to wszystko. Nie mogę powiedzieć ,,temu czemuś", że zaszła pomyłka.

- Alfi Hendricsoon, przysięgnij – Ponowił kobiecy głos.

- Niczego nie zamierzam przysięgać ty kupo złomu – Krzyknął w stronę nieba. Nasza znajomość zaczyna się bardzo intersująco, rozkapryszony chłopak z przypadku, który nie zamierza niczego przysięgać.

- Po prostu złóż te pieprzoną przysięgę, bo będziemy tu tkwić w nieskończoność, ja też wcale nie miałam ochoty składać tej przysięgi, ale chcę mieć to wszystko jak najszybciej za sobą – Chłopak spojrzał na mnie chłodno.

- Ponawiam ostatni raz pytanie czy przysięgasz Adeline Stays wierność? – Spytała maszyna. Alfi rzucił mi ostre spojrzenie. A przecież to nie była moja wina.

- Nie przysięgam, przysięgi które nie są szczere nie mają żadnej wartości, nikt mnie nie zmusi do przysięgania czegoś na co nie mam ochoty – Uśmiechnął się złośliwie. Nagle ziemia zadrżała. Ponownie zerwał się wiatr. Przed oczami ukazał nam się wielki czerwony zegar.

Między Światem a Pól Wiatrem|ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz