Rozdział 8

10 3 0
                                    

Alfi obracał się na moim obrotowym krześle spoglądając w widoki za oknem. To już jest trzeci dzień odkąd w Denver pada śnieg. Dzisiejszego dnia było wyjątkowo zimno, bo nawet sople zdążyły pojawić się na dachu.

- Adeline – Powtórzył moje imię znudzony.

- Co? – Zapytałam, kiedy to Alfi wyrwał mnie zamyślenia.

- Na którą masz tą szkołę? – Oparł się o moje krzesło i odwrócił się w moim kierunku. Sięgnęłam po telefon, by sprawdzić, która jest godzina.

- O matko – Wyskoczyłam spod kołdry jak oparzona. Chłopak napiął mięśnie, jakby też zaraz miał się poderwać ze swojego siedzenia. Spojrzał na mnie swoimi zielonymi tęczówkami, czytając ze mnie jak z otwartej księgi.

- Zaspałaś? – Zapytał z cieniem uśmiechu na twarzy.

- Czemu mi nic nie powiedziałeś? – Spojrzałam na niego oskarżycielsko.

- Po pierwsze skąd, miałem wiedzieć po drugie, gdybym nawet wiedział, to bym ci nie powiedział, bo wtedy bym nie miał takiego porannego show – Roześmiał się, gdy ja nerwowo przeszukiwałam szafę w celu znalezienia jakiejś sensownej kreacji na dziś. W międzyczasie rzuciłam mordercze spojrzenie Alfiemu.

- Czyżby twoja stuprocentowa frekwencja stanie się dziś 99%? – Zapytał z ironią. Nie mam pojęcia jak daleko są postawione granicę Alfi'ego, ale wiem, że moje zostały naruszone w tym momencie. Rzuciłam sukienkę na łóżko i podeszłam do niego bliżej. Kiedy, siedział był ode mnie niższy, co dodało mi pewności siebie.

- Słuchaj, nigdy przenigdy – Mówiłam podniośle, ale też wolno, by brzmieć jak najbardziej pewnie, bo tak się czułam – Nie miałam stuprocentowej frekwencji, jest to po prostu czysty idiotyzm – Chłopak na mnie spojrzał zdziwiony moją nagłą reakcją.

- Może i frekwencji nie masz stuprocentowej, jak sama twierdzisz, ale jedynki też nie masz - wzięłam głęboki wdech by nie wybuchnąć – K U J O N K O – Przeliterował te słowo, on był tak cholernie dobry wiedział, co powiedzieć i jak to powiedzieć by udało mu się mnie wyprowadzić z równowagi.

- To, że ty lubisz być tępy jak but, to nie mój problem – Odpyskowałam mu się. On był tak skomplikowany, czasem był wredny czasem nawet na swój sposób był miły, a innym razem przerażał mnie. Odwróciłam się do niego napięcie, ale on postanowił jeszcze coś dodać, kiedy to wychodziłam z pokoju, by się przebrać.

- Jeśli będziesz się unosić tak za każdym razem, kiedy ktoś postanowi Ci nadepnąć na odcisk, zginiesz – Kiedy to chciałam wtrącić swoje trzy grosze przerwał mi – Wiem dobrze, że nie zamierzasz mi przyznać racji, ale dobrze wiesz, że tak jest – Nic nie odpowiedziałam tylko zamknęłam drzwi za sobą i poszłam do łazienki.

Adeline serio zamierzasz o tym myśleć

Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i przemyłam twarz. Zaczęłam się ubierać, dzisiaj ubrałam czarną skórzaną sukienkę i cieliste rajstopy.

Oh noo szlag by go trafił!

Pisnęłam w łazience, sfrustrowana , że Alfi wszedł mi do głowy i nie chcę z niej wyjść.

- Kogo szlauch trafił? - Zapytał głos zza drzwi. Podeszłam niepewnie do klamki i zacisnęłam rękę na niej. Zignorowałam fakt, że przekręcił moje słowa.

- I czego, żeś tu stoisz! – Powiedziałam będąc po drugiej stronie drzwi. Dla takich chwil jak te cieszyłam się, że moich rodziców nie było w domu, mama wracała o dziewiątej a tato wyszedł przed siódmą.

- Nie chciałbym ci przerywać tej zażyłej rozmowy z kimkolwiek ją prowadzisz, ale za pięć minut masz autobus

- Za ile! – Otworzyłam drzwi z impetem, gdyby Alfi nie miał tak dobrze rozwiniętego instynktu samozachowawczego to by dostał drzwiami, prosto w te jego buźkę. Nie zwracając większej na niego uwagi zaczęłam się szamotać po domu, a to plecak pakowałam, a to robiłam w locie makijaż, na domiar złego okazało się, że moje rękawiczki są w praniu więc musiałam wyciągnąć nowe.

Między Światem a Pól Wiatrem|ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz