Nie sądziłam, że dożyje tego dnia. A jednak. Siedzieliśmy wszyscy zebrani w salonie na kanapie, koło godzinny trzeciej w nocy...Alfi nerwowo krążył po salonie. Po tym jak wymieniliśmy między sobą się informacjami co się działo u ,,przeciwnej drużyny", nie odbyło się od opieprzu, dlaczego wraz z Alice śmiałyśmy wyjść z apartamentu, lecz nie trwało to zbyt długo. Po za tym w końcu doszliśmy wszyscy wspólnie do wniosku, że nawet jeśli pozostały byśmy w apartamencie to by oni i tak po nas przyszli.
- Dlatego właśnie mówiłem, by się nie rozdzielać, on chce ciebie Adeline, bo jesteś słabym punktem, tego tu durnia – Spojrzał na Alfiego.
- Uważaj sobie Jacob.
- O nie mój drogi to ty sobie uważaj, pamiętaj, że nie jesteś moim dwódcą, w momencie w którym zakon się rozwiązał. Pomagam wam tylko po to by nie dopuścić do powtórki z rozrywki. Zapewne nie raz wyzwałeś ten pakt, ale pamiętaj to on Ci ratuje dupę, gdyby nie on nie wiedziałbym, gdzie jesteście i nie mógł bym wam pomoc. – Alfi głośno westchnął.
- A czemu nie postanowiłeś ostrzec Alfi'ego, abyśmy się nie rozdzielali? – Zwróciłam się do Jacoba.
- Mówiłem Ci kiedyś...każde moce mają swoje słabe punkty i limity – Wyjaśnił. Po, czym sięgnął ręką do kieszeni.
Moja bransoletka
Naprawdę cały ten czas ją trzymał przy sobie. Pamiętam bardzo dobrze, kiedy mu ją dałam. To był ten jeden z irytujących dni w szkole, początek września. Znowu musiałam się wdrożyć w naukę, wtedy ni stąd ni z owąd podczas lunchu, przyszedł Jacob, stanął mi nad uchem i zaczął coś ględzić. Spojrzał na moją bransoletkę i obiecał, że da mi spokój na całe dwa tygodnie jeśli mu ją oddam.
Zgodziłam się.
Była to bransoletka z muliny, ciemno zielono, biało czarna, moje trzy ulubione barwy. Robiłam ją cały tydzień, ale jeśli ona miała być moim gwarantem spokoju...Teraz, gdy na nią spoglądam jest bardzo zmasakrowana.
- Jeśli ktoś mi podaruję coś swojego, jestem wstanie to wykorzystać, aby kontaktować się w snach z właścicielem tego przedmiotu, jednak każdy taki kontakt sprawia, że dana rzecz niszczeje, aż w pewnym momencie całkowicie się rozpada...
Patrzyłam jeszcze chwilę na zmasakrowaną bransoletkę, po czym Jacob z powrotem schował ją do kieszeni, przez chwilę przeszło mi przez myśl by spróbować mu ją zabrać jednak szybko zrezygnowałam z tego pomysłu.
- Niesamowite... - Podsumowała zaciekawiona Alice.
W końcu Alfi przestał chodzić po pomieszczeniu.
- Dzień naszej kłótni. Dzień, w którym Noa zniknął. – Zaczął poważnie Alfi nie odrywając wzroku od Jacoba.
- To prawda wiedziałem, dobrze wiedziałem, co Noa planuje. – Zawiesił się jakby wracał do tych wspomnień, jakby miał je idealnie przed oczami. – Chociaż, było to tak dawno pamiętam każdy szczegół, każdy skrawek tej rozmowy. Gala bolała głowa więc poszedł na górę położyć się spać, ty wraz Rose byliście na górze i czytaliście wspólnie książki, a ja wraz z Noa, siedziałem na dole, bujałem się na fotelu...
Pov: Alfi Generał zakonu Fortis
Wspomnienia – Siedziba zakonu Fortis 06.07.1206r.
- No nie bądź taki, jeszcze jedna kolejeczka... - Uśmiechnął się Noa, na wpółprzytomny.
- Nie wiem czy to taki dobry pomysł... - Powiedziałem nie pewnie. Tym bardziej, że jutro mieliśmy się stawić w zamku Camelot u króla Artura.
CZYTASZ
Między Światem a Pól Wiatrem|ZAKOŃCZONE|
Novela JuvenilRok 2067 na ziemie przybyły nikomu nie znane istoty, zwane Pożeraczami. Jednak organizacja Świat wspaniałomyślnie wprowadziła program ochrony obywateli, od tej pory każdy kto ukończył osiemnaście lat musiał się stawić na ceremonii ,,Przywołania stra...