Rozdział 6

8 2 0
                                    

Zdaje mi się że skądś znam to miejsce, przyczesałam włosy ręką bądź co bądź w obliczu wiatru nic to nie dawało. Znam to miejsce, te polanę te uczucie...błogości.

Czemu jest mi ono tak bardzo znane a zarazem odległe...Dlaczego tu jestem...? Schyliłam się i zaczęłam zbierać kwiaty, były one piękne nigdy nie widziałam jeszcze takich kwiatów, kołysane przez wiatr, takie delikatne takie kojące dla duszy. Można by odnieść wrażenie, że to właśnie wiatr kierował tym całym światem.

- Nie uważasz, że lepiej było by je zostawić tutaj, one mają się dobrze, mogą pokazać swoje całe piękno, w żadnym wazonie czy w żadnej doniczce tego nie zrobią – Uśmiechnął się a ja podniosłam się i wypuściłam z ręki wcześniej zebrane kwiaty.

- To ty... - Zaniemówiłam. On. Ja go znałam.

- Obiecałem Ci coś

- Nie to się nie dzieję to tyko głupi sen – Poczułam wzbierającą się we mnie panikę. Mój mózg po prostu tak przeżywa to wszystko.

- Jak to obiecałeś Jacob... nie mów, że... - Uśmiechnął się tajemniczo...

- Miesiąc Del.

Poderwałam się z materaca. Zasnęłam.

Szlak by to wszystko

Minął miesiąc, od tamtych wydarzeń, przecież już się pogodziłam z tym stanem rzeczy, z tym że Jacob leży w szpitalu. A mimo to, to już drugi raz, kiedy on mi się śni. Te sny są tak bardzo realne, że aż przerażające.

Rozejrzałam się po pokoju i sobie przypomniałam o tym bezczelnym zachowaniu Alfi'ego, jak on tak śmiał zająć MOJE łóżko, pierwszy i ostatni raz. Nie podaruję mu tego. Jestem kłębkiem emocji nie wiem, czy się chcę dalej wściekać na niego oto, że zajął mi to łóżko, czy sobie to odpuścić i pójść odwiedzić Jacoba, w szpitalu. Chociaż dobrze wiem, że niczego innego po za jego śpiącym ciałem nie zastanę.

To tylko głupie sny Del... a ty po prostu o nim za dużo myślisz, zapomnij o nim...

A jednak, mimo wszystko nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że to on naprawdę, jakimś magicznym sposobem wszedł do moich snów. To brzmi nie dorzecznie i absurdalnie. Ja po prostu wariuję.

A może to wszystko to jakiś sen w śnie...?

Wszystko to fikcyjny świat wymyślony przez mój mózg. Od razu jednak zaprzeczyłam tej myśli.

Spuściłam powietrze z materaca by zrobić więcej miejsca w pokoju i odłożyłam go na szafę. Wyjęłam z szafy czarny golf na długi rękaw i nie co już poprzecierane jeansy. Poszłam do łazienki i się przebrałam. Uczesałam włosy umyłam twarz zęby, zwykła poranna rutyna. Zaczęłam poważnie rozważać przyjście i odwiedzenie go.

- To tylko nie znaczący sen Del – Próbowałam sobie sama zaprzeczyć. Kiedyś czytałam o tym, że sny mają znaczenie, ale ja w to nie wierzę i nigdy nie uwierzę.

Chcę tam iść, bo jest weekend a ja nie mam nic lepszego do zrobienia – Moje wszystkie myśli i działania są podparte moją własną wolą, to nie ma nic wspólnego z tym snem. A kłamstwa wypowiadanie odpowiednią ilość razy mogą stać się prawdą.

- Co się ze mną dzieje...? - Zadałam sobie po raz ostatni to pytanie za nim wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach.

- Księżniczka się już obudziła? - Zapytał prześmiewczo. - Myślałem, że zasnęłaś snem wiecznym, niczym jak jej tam było...Śpiąca królewna - Wywróciłam oczami.

Nie miałam czasu na rozmowy z nim, chciałam znaleźć mamę i się jej spytać, czy będę mogła iść sama odwiedzić Jacoba, bez asysty tego tam. Siedział rozwalony na sofie, zajadając się ciastkami i oglądał jakiś obrzydliwy film, gdzie krew lała się strugami, może to był horror? Zdecydowanie, film nie był w moich klimatach, nienawidzę horrorów, te filmy są dla mnie tak obrzydliwe i schematyczne.

Między Światem a Pól Wiatrem|ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz