Rozdział 13

5 3 0
                                    

Po długiej rozmowie z moją mamą ta pozwoliła pójść mi do szkoły. Siedziałam w szkolnej ławce, nerwowo pstrykając długopisem. Nasza nauczycielka Pani Kowalewicz spóźniała się na lekcję.

- Umiesz coś? – Szepnęła Clara, odwracając się za siebie.

- Na co umiem? – Zmarszczyłam brwi.

- No, na ten sprawdzian z energetyki – Ciągnęła. Poprawiła ręką swoje dredy opadające na twarz. Clara, była całkiem w porządku, jednak za wiele z nią nie rozmawiałam, wolałam towarzystwo książek, a po za tym, ona lubiła wszystko co chłopięce, nasze charaktery się od siebie bardzo różniły.

- To my mamy jakiś sprawdzian? – Zadrżałam. Przez to wszystko, nie miałam czasu zajrzeć do książek.

Jak mogłam się spodziewać Victorii dziś nie było, zapewne odsypia wczorajszą imprezę ze swoim chłoptasiem. A jeszcze nie dawno się żaliła, że zerwała z jednym chłopakiem.

Skup się Adeline, teraz to nie ma znaczenia

Nagle dostałam kartką w głowę.

Co jest?

Schyliłam się, by podnieść kartkę. Rozłożyłam ją, jej treść brzmiała następująco ,,Co trzeba było zrobić na tym projekcie z biologii". Odwróciłam się za siebie, by zobaczyć zakłopotaną twarz Lucasa. Nie miałam nastroju, by mu odpowiedzieć, a nawet jeśli bym miała to i tak bym tego nie zrobiła. Lucas, był wyjątkowo dla mnie wredny, ale zawsze jeśli coś się działo tu musiał przyjść do mnie o pomoc. Pokazałam mu środkowy palec nie musiałam nawet tego wypowiadać na głos, ale on dobrze wiedział, że mam na myśli ,,Spierdalaj". Zazwyczaj nie byłam wulgarna. Zazwyczaj.

Minęło piętnaście minut, a nikogo dalej nie było.

- Trzeba było by, iść z tym do sekretariatu – Odezwał się Dylan.

- Jak chcesz to idź – Powiedziała Nadia.

- Niech, Adeline idzie w końcu to ona jest przewodniczącą klasy – Wtrąciła Samantha.

Ja wcale nie miałam ochoty nią być

Bycie przewodniczącą to zwykłe zawracanie dupy. Musisz robić rzeczy, na które inni nie mają ochoty, nie możesz odmówić, bo będzie że ,,Jesteś przewodniczącą". Odsunęłam krzesło, te zaś cicho zaszurało o podłogę. Gdy już miałam wychodzić z Sali do klasy weszła nasza wychowawczyni, Nina Larsen. Nina uczy nas amerykańskiego i pochodzi z Norwegii, ale mimo to mówi płynie i z akcentem.

- Przepraszam, za spóźnienie – Powiedziała zamykając za sobą drzwi, a ja z powrotem usiadłam na swoim miejscu.

- Wasza nauczycielka od geografii rozchorowała się, a szkoła została o tym po informowana na ostatnią chwilę, dlatego też nie macie nigdzie wpisanego tego zastępstwa – Nina usiadła za swoim biurkiem. Była dość młoda, miała zaledwie dwadzieścia siedem lat, z tego też tytułu prosiła nas byśmy się do niej zwracali po imieniu.

- Ale, to dobrze się składa – Powiedziała podczas wypakowywania ze swojej torebki tableta.

- Może tak wolna lekcja? – Zawołał Lucas. Parę innych głosów z klasy, poparło jego pomysł. Nina zazwyczaj się zgadzała, na zorganizowanie wolnej lekcji podczas zastępstw.

- Musimy zrobić lekcję wychowawczą, bo jest parę kwestii organizacyjnych , które chciałabym z wami omówić – Odblokowała swojego tableta. Przez chwilę było słychać głosy protestujące, jednak potem zamilkły, a w klasie zapanowała zupełna cisza.

- Wigilia klasowa, odbędzie się w piątek dwudziestego drugiego grudnia – Zaczęła nauczycielka. – Chcę, aby wszyscy i w tym roku włączyli się w jej aktywne przygotowywanie. – Nauczycielka wystukiwała coś na swoim tablecie, po czym kontynuowała – Jak w ubiegłym roku tak i w tym będziecie losować osobę, której zrobicie prezent, jednak w przeciwieństwie do tamtego roku, w tym roku będziecie to robić za pośrednictwem aplikacji ,,koło fortunny". Na kole znajdują się imiona wszystkich osób z klasy, będziecie przychodzić i po kolei losować, ale to zaraz jak omówimy wszystkie sprawy, jeśli zabraknie nam lekcji zrobimy to na następnej lekcji, którą mamy za trzy godzinny.

Między Światem a Pól Wiatrem|ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz