Rozdział 3

15 3 0
                                    

obecnie

- Miałyście dużo szczęścia – Zauważył zagadkowo uśmiechając się. Nie miałam ochoty, go słuchać pragnęłam jedynie wrócić do domu i zapomnieć o tym wszystkim.

- Czyli jak miewam nie wiecie kto powiadomił centralę o tym, że tutaj jesteście? – Znowu się zapytał o to samo. Zaczęło wydawać mi się to trochę podejrzliwe, że oto znowu zapytał, zatem tym bardziej nie zamierzałam mu niczego mówić.

- Mam akurat wolną chwilę, jeśli mieszkacie nie daleko mogę was podwieźć do domu – Zaproponował. Nie chciałam z nim dłużej przebywać, ale równocześnie nie mogłam ryzykować wracając sama w nocy do domu. W końcu mrok najlepiej czuję się w ciemności...więc o spotkanie Pożeracza, nie było by ciężko...

- Dziękuję za propozycje – Powiedziałam i skinęłam głową.

Natomiast Hanna nie skorzystała z tej propozycji. Gdyż ojciec Hanny należący do wpływowych i bogatych ludzi szybko pojawił się w opuszczonym zakładzie i zabrał swoją córeczkę do domu.

- Więc, gdzie mieszkasz – Zapytał uprzejmie, gdy już siedzieliśmy w jego czarnym volkswagenie a ja byłam w trakcie zapinania pasów. Poddałam mężczyźnie swój adres zamieszkania a on przekręcił kluczyk w stacyjce i zaczęliśmy jechać.

- Więc... - Zaczął.

- Adeline...proszę Pana – Powiedziałam, przedstawiając się nie znajomemu. Oczywiście wsiadanie do samochodów obcych mężczyzn nie należy do mojej codzienności. Jednak on był członkiem organizacji Świat, byli oni swego rodzaju policją, tylko że od zadań specjalnych. Do głównych zadań członków Świata, należała ochrona ludzi przez Pożeraczami, którzy nie posiadają swojego opiekuna, lub nigdy go posiadać nie będą, bo obowiązek posiadania opiekuna powstał dopiero dziesięć lat temu.

- Adelina na pewno nic sobie nie przypomniałaś więcej? – Zapytał mężczyzna zaciskając mocniej dłonie na kierownicy.

- Naprawdę nie mogę nic sobie przypomnieć, przepraszam... - Opuściłam głowę w dół starając wspiąć się na wyżyny moich umiejętności aktorskich.

Kiedyś, gdy miałam dziesięć lat uczęszczałam na zajęcia teatralnie, gdzie nauczyłam się bardzo dobrze grać emocjami. Przez to teraz nie mam problemu ze kłamaniem.

Wkrótce dojechaliśmy pod mój dom. - Bardzo dziękuję – Podziękowałam mężczyźnie, wzięłam swój plecak i wyszłam z samochodu. Mężczyzna na odchodnym dodał ,,Do zobaczenia", jakbym jeszcze kiedykolwiek miała się z nim spotkać. Spoglądałam jak auto się oddala po czym podeszłam do drzwi.

Mieszkanie na obrzeżach miasta ma wiele zalet, ale równocześnie wiele wad, jedną z takich wad, jest to że mogę jedynie pomarzyć o lampach, które rozświetlały by ulice. Zbliżyłam rękę do brązowych drzwi po czym zapukałam dwa razy.

- Ah... no racja przecież światło się nawet nie pali – Westchnęłam. Po czym wyjęłam telefon i zapaliłam w nim latarkę by chociaż trochę rozjaśnić okolicę i znaleźć kluczę, którymi bym otworzyła drzwi.

Trochę mi to zajęło, ale w końcu się udało i weszłam do środka domu. Z przyzwyczajenia zakluczyłam mieszkanie. Od razu poszłam na górę i rzuciłam plecak na środku pokoju po czym z całą siłą rzuciłam się na łóżko.

Jak wygodnie

Mogłabym tu leżeć i leżeć, nie miałam ochoty ruszać się, było mi tak wygodnie. Moje powieki były coraz cięższe. Coraz ciężej było mi z nimi walczyć. Chyba się nic nie stanie jeśli na chwilę przymknę oczy, należy mi się chwila odpoczynku po takim czymś...Gdyby Pan od wychowania fizycznego mnie zobaczył uciekającą przez Pożeraczem na pewno wpisał by mi szóstkę, co prawda te odruchy były napędzane adrenaliną...

Między Światem a Pól Wiatrem|ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz