XXIII

53 6 8
                                    




przekroczylismy próg budynku ze zdecydowana pewnością siebie. w końcu kto by nas poznał z przyklejonymi wasami i kapeluszem? no właśnie, nikt. i tak tez się stało. załatwiliśmy pokoje i udaliśmy się do nich w trybie natychmiastowym. ja miałem pokój z bokuto, akaashim i na szczęście z kenma. reszta była w drugim pokoju. i dobrze. dziwaki. nie chciałem już mieć z nimi nic wspólnego.

weszliśmy do pokoju. bokuto od razu rucił się na łóżko. ten to miał luz.. to nie były wakacje tak dla jego wiadomości.

- ale spoko pokoje - powiedział wyluzowany bokuto.

- no - potwierdziłem i usiadłem na łozu. były cztery jednoosobowe. a szkoda, wolałbym małżeńskie z kenma.

- czuje się jak na wycieczce szkolnej, pamiętacie jeszcze te czasy? -powiedzial nostalgicznie bokuto.

- my nadal chodzimy do szkoły bokuto-san - zauważył błyskotliwie akaashi przez co kotarou wpadł w zadumę co było dziwne bo on raczej nie przepadal za tego rodzaju aktywnościami.

w każdym razie ja siedziałem na łóżku i to było najważniejsze. dawno nie było mi tak wygodnie. poczułem ulgę. i wtedy nagle podbił do mnie kenma.

- kuroo, masz przy sobie telefon? - spytał.

- no, a co?

- pożyczysz mi? muszę wejść na genshina  - to mi właśnie powiedział, świetnie. na co on chciał wejść? tego nie wiedziałem, ale pomyślałem ze muszę poimprowizowac.

- spk - podalem mu telefon. kenma skinal głową i poszedł leżeć na łóżku. westchnąłem cicho. taki fajny chłopak a siedział przed telefonem.

- idziemy zobaczyć co u chłopaków? - spytał bokuto na co ja pokiwalem głową z uznaniem. wszyscy, poza oczywiście kenma, wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się pod pokój 666 - pokój diabła.

- cykam się - wyznałem szczerze.

- nie bój żaby, ta liczba to tylko przypadek, luz - odpowiedział mi zrelaksowany bokuto.

- chodziło mi raczej o to kto w tym pokoju jest...

- no oikawa, iwaizumi, ushijima i tendou, co ty, amnezje masz? - spytał rozbawiony bokut. popatrzylem na niego i przewróciłem oczami, nie chciało mi się już mu nic tlumaczyc... nacisnąłem na klamke i uchylilem lekko drzwi, żeby być snejkiem. to, co tam zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. w pokoju nie było nikogo.

- gdzie oni polezli - powiedziałem zdezorientowany.

- ale stypa - warknal spokojny bokuto. spojrzeliśmy na akaashiego szukając odpowiedzi ale jej nie znaleźliśmy. zdecydowalismy się poszukać innych, no bo co? gdzie oni się szlajali...? chore.

przeszlismy do holu. w holu nikogo nie było oprócz tajemniczego mężczyzny. zdecydowaliśmy się go zignorować i poszliśmy dalej, postanowiliśmy bowiem sprawdzić basen. intuicja nas nie zawiodła - na basenie byli ushijima i oikawa. schowaliśmy się za filarem.

- gdybyś poszedł do mojej szkoły to byłoby lepiej - powiedział ushijima bez emocji.

- wez juz zamknij te pizde... - odparl znudzony oikawa, robiąc fikołka w tył. nie powiem, zaimponowalo mi to trochę.

- ale serio, zmarnowany potencjał - ushijima pokiwal głową bez uznania, a jego rozmówca wydał z siebie zrezygnowany jęk. spojrzeliśmy na siebie po kolei. mieliśmy w dupie ich rozmowe więc na trzy dwa jeden sciagnelismy koszulki i wskoczylismy na bombe do basenu. los chciał ze ochlapalismy ushijime i oikawe.

- AAAAAA! - krzyknął oikawa - co wy robicie, ja nie umiem pływać!

- sklej te wary już... - odezwał się głos. spojrzeliśmy w górę. iwaizumi spuścił się w dół z liny. w co on pogrywał?

oikawa westchnął cicho, zdjął koszulke i wskoczył do wody na główkę. iwaizumi pobiegł za nim. zaczela sie zabawa na całego. tylko ushijima miał minę jak srajacy pies. nie wiedziałem za bardzo o co mu chodzilo ale postanowiłem nie wnikać. nagle na basen wbiegła recepcjonistka.

- to oni! to ci kryminalisci! - krzyknęła i wskazała na nas palcem, a następnie do środka wbiegły policjanty. faktycznie, zapomnieliśmy założyć wąsy i kapelusz jak wyszliśmy z pokojów. boze... jacy my byliśmy głupi.

policjanci podbiegli do basenów, byliśmy otoczeni!

- stać, policja - powiedział gruby policjant.

- o co chodzi tym razem?! - spytał zdenerwowany oikawa.

- chodzi o to ze nieodwracalnie uszkodziliscie trampoline pewnego mężczyzny - wyznał nam rudy policjant. nie byłem pewny czy mu ufać.

- no i? ten wielce poszkodowany mężczyzna zabił człowieka na naszych oczach, sam widziałem! - krzyknąłem, no bo jak to tak?

- słuchaj no. nie pyskuj. ludzie umierają, ten chłopak prędzej czy później i tak by wykitowal. a trampolina? ona jest nieśmiertelna - rudy nam to powiedział.

- no chyba jednak nie taka nieśmiertelna skoro nie zyje - powiedział kpiąco iwaizumi na co ten sam policjant wymierzył do niego z karabinu.

- morda w kubel!! dobrze wiesz o co mi chodziło! - krzyknął a nas zamurowało. westchnelismy wszyscy razem i wyszliśmy z wody ustawiając się w dwuszeregu. mieli rację. daichi prędzej czy później i tak by zmarł. z trampolina było inaczej, schrzanilismy.

- zakuc ich - powiedział gruby policjant z pogarda, a pozostałe pachoły podeszły do nas żeby nas skuć. i wtedy nagle... ni stad ni zowad tendou wbiegl w rudego i normalnego policjanta, naskoczyl na nich powodując ze cala trójka wpadła do basenu. to byl szok.

- uciekajcie, teraz! - krzyknął tendou, podtapiajac policjantów. nie wiedziałem co o tym myśleć, czy on się poświęcał? nie...

- co ty robisz do pieruna jasnego - powiedział zly gruby policjant ale nie ruszył się. był zbyt leniwy. oikawa i iwaizumi rzucili się do biegu. nie chcieliśmy być gorsi więc też uciekliśmy. ushijima spojrzał na tendou po raz ostatni i również odbiegł.

jedno było pewne. musieliśmy się stąd zwijać. nie mogliśmy dopuścić do tego żeby poświęcenie tendou poszło na marne. wszyscy pobiegliśmy do pokojów i wzielismy rzeczy. kenma początkowo nie chciał się ruszac, walczył on z jakimś azdaha czy czymś. w końcu jednak nam uległ i opuściliśmy hotel motel...

dobiegając do limuzyny zobaczyliśmy cos co nas zszokowało. w limuzynie siedział tendou.

- wtf gościu, jak - powiedział zlagowany bokuto.

- w sensie? - odparl jak gdyby nigdy nic tendou.

- no złapała cię policja - wtrąciłem się. spodziewałem się każdej odpowiedzi. ale nie tej którą uzyskaliśmy. to co powiedział nam tendou... było nieobliczalne

- zapewne spotkaliście mojego klona - odpadł pewny siebie na co wszyscy zareagowaliśmy wielkimi znakami zapytania. wiec sie sklonowal... nieźle. ciekawe ile było tych klonów. i czy w ogóle rozmawialiśmy w tej chwili z prawdziwym tendou? jakie jeszcze tajemnice skrywał w sobie ten tajemniczy chłop? no cóż, jakies na pewno. ale my nie mieliśmy czasu żeby o tym rozmyslac. wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy z miejsca zdarzenia. nie mogliśmy zostać w hotelu, byliśmy skazani ma wieczną tułaczkę. błędy które popełniliśmy za życia zaczęły zbierać swoje żniwo...

Zauważ mnie ♤ KuroKen ♤ Haikyuu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz